Jubileusz. Coś, co nadaje życiu piękno

Był jednym z odpowiedzialnych za Ruch w Polsce. W ubiegłym tygodniu obchodził Jubileusz 50. lecia kapłaństwa. Ks. Józef Adamowicz - kapłan diecezji legnickiej

„Niby nic a jednak wiele”
Ksiądz Józef Adamowicz – wówczas proboszcz parafii pw. Św. Józefa Oblubieńca NMP w Lutyni – to człowiek przez którego Pan Bóg okazał miłość i troskę o mnie.

Stało się to ponad 30 lat temu po jasełkach w Świdnicy. Niby nic – zwykłe zaproszenie na plebanię – a jakże wiele. Dotyczyło bowiem współdzielenia życia na chwałę Pana i udzielało odpowiedzi na moją wewnętrzną potrzebę trwania przy Panu. Na owym spotkaniu okazało się, że zaproszenie usłyszało wielu parafian. Ksiądz Józef, jak Dobry Pasterz, przygarnął nas wszystkich bez względu na wiek, wykształcenie, poziom intelektualny czy pozycję społeczną. Po ludzku to prawdziwy cud, by tak bardzo różniący się ludzie chcieli a nawet pragnęli spotkać się ze sobą. Dziś jestem pewna, że każdy z nas biegł na plebanię z radością bo wołał go i pozwalał przy sobie trwać nasz Pan – Jezus Chrystus. Ksiądz Józef – człowiek o wielkim umyśle nie wskazywał na siebie. Każde spotkanie z nim ukazywało głębię, większą perspektywę. Nawet usłyszenie jego głosu dawało i daje radość, chociaż, a może właśnie dlatego, że nie gloryfikował siebie a raczej otwierał nas na nowe.



Dlatego mieliśmy odwagę przyjmować na siebie zadania, których ze względu na własne ograniczenia nigdy nie odważylibyśmy się przyjąć. I o dziwo, dziś wiem, że dzięki Bogu, radziliśmy sobie dobrze. Chociaż minęło ponad 20 lat od przejścia księdza Józefa na inną parafię owo zaproszenie wciąż trwa i jednoczy nas przy naszym Panu Jezusie Chrystusie, bez względu na swoje miejsce pobytu i upływ czasu.



Z okazji Jubileuszu 50. lecia kapłaństwa księdza Józefa pragnę gorąco podziękować Panu Bogu a także księdzu Józefowi za to – „niby nic a jednak wiele” – zaproszenie oraz wyrosłe z niego owoce. Bóg zapłać.

Elżbieta



„Cóż masz, czego byś nie otrzymał?”
Sobotnie spotkanie zgromadziło w Lubaniu wielu przyjaciół, lud Boży, który zrodził się na przestrzeni lat z przyjaźni z księdzem Józefem Adamowiczem.

Ks. Józef podczas Mszy Świętej dziękował za 50 lat swojego kapłaństwa i za swoją wierność Kościołowi i Panu Bogu. Podkreślił, że nie jest to jego zasługą, że było to możliwe tylko dzięki wierności Pana Boga wobec niego. Nawiązał do cytatu, który umieścił zarówno na swoim obrazku prymicyjnym, jak i na obrazku z okazji 50-tej rocznicy święceń: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał?” (1 Kor 4, 7a) Z wierności Pana Boga wobec niego zrodziło się jego powołanie i cała 50-letnia historia jego kapłaństwa.



Częścią tej historii byli wszyscy zgromadzeni na Mszy Świętej. Byli tam członkowie Ruchu Komunia i Wyzwolenie wraz z księżmi odpowiedzialnymi za Ruch na przestrzeni ostatnich lat. Były tam osoby z różnych miejsc i parafii, gdzie pracował: m.in. ze Świdnicy, Lutyni, Legnicy, Gromadki, Lubania, a nawet z dalekiego Uzbekistanu, gdzie ksiądz przebywał na misjach. Były osoby z różnych stron Polski, dla których przyjaźń z ks. Józefem miała decydujące znaczenie w sposobie pojmowania i przeżywania wiary, kształtowania się ich powołania i wyboru drogi życiowej. Były osoby, dla których ks. Józef jest wielkim autorytetem. Były osoby, z którymi spotykamy się często, ale i takie, których nie widzieliśmy kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Ksiądz Józef był wzruszony tak liczną naszą obecnością i podkreślał, że te przyjaźnie przetrwały dzięki temu, że ich fundamentem jest Jezus Chrystus.

CZYTAJ TAKŻE: Zdzisław Seremak. Być bratem wśród braci.

Wszyscy jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za dar powołania ks. Józefa, za Jego kapłaństwo i za to, że jesteśmy częścią tej pięknej historii.

Wiesia i Radek