Wakacje CL. On był z nami
Zaproszenie do współpracy. Podejmowanie wyzwań. Gesty wdzięczności, aż po odkrycie, po raz kolejny, Obecności, która uprzedza. Świadectwo z wakacjiPierwszy turnus wakacji, odbywający się w dniach 9-16.07.2022 roku był moim jedynym dłuższym wyjazdem tego roku na wakacje ze względu na ważny życiowy etap w życiu. Cieszyłam się bardzo na ten wyjazd, mimo że był to był pobyt w Zembrzycach po raz kolejny.
Turnus ten obfitował w różne atrakcje. Jedną z nich była wycieczka na Siwcówkę, czyli miejsce życia Sługi Bożej Kingi Siwcówny oraz miejsca, w którym wypoczywał bł. kard. Stefan Wyszyński. Trzy propozycje wycieczek w góry pozostały niezrealizowane do końca z powodu ulewnego deszczu. Nie zabrakło wieczoru z piosenkami religijnymi prowadzonego przez Marysię Waloszek, Nelę Bosowską, Ewę Paluszek i Piotra Kozłowskiego, lekcji ks. Jurka Krawczyka, Szkoły Wspólnoty, a nawet wieczornych śpiewów, gier sportowych i zabaw.
Chciałabym się podzielić moim osobistym doświadczeniem wakacyjnym. Miałam swój pomysł na ten czas, który przedstawiłam księdzu Jurkowi, ale wyszło zupełnie inaczej. W pierwszej chwili było mi przykro, ale potem pojawiały się przede mną nowe możliwości działania, które przedstawiała mi Teresa Kierel – sekretarz wakacji. Miałam przeprowadzić gry i zabawy z dziećmi, i zabawy z chustą KLANZY. W końcu to moja praca, którą wykonuję na co dzień. Do współpracy zaprosiłam Monikę Paurowicz. W końcu, co dwie głowy, to nie jedna. Monika nie odmówiła mi.
Następnym wyzwaniem było prowadzenie scholi. Choć jestem katechetką, nigdy w życiu nie prowadziłam scholi, ale… owszem w Raciborskim Centrum Kultury prowadziłam zajęcia z piosenki poetyckiej i aktorskiej, na lekcjach religii często śpiewamy piosenki. Stwierdziłam „nowe wyzwanie”. Wzięłam na wakacje własną gitarę. W pracy zawodowej często wykorzystuję ciekawe piosenki religijne znalezione w internecie. Do „mojej” scholi trafiły utalentowane wokalnie dziewczynki w różnym wieku. Tym razem o pomoc poprosiłam Asię Zamorę (profesjonalnego muzyka). Kilka razy schola śpiewała w czasie Mszy świętej, a także na frizzi. Cieszyłam się wyrazami uznania dla naszej pracy, czystym i pięknym śpiewem dziewczynek.
Kolejną propozycję zaangażowania się przyjęłam z radością – czytanie dzieciom bajeczek na dobranoc. I znów dodam, że dla mnie jako nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej to codzienna praca. Lubię to. Oczywiście, aby to nie było tylko moje czytanie do współpracy zaprosiłam inne osoby, na szczęście nie zabrakło chętnych. Pierwszego wieczoru Krysia Borowczyk i Zosia Friso przeczytały wybrane wiersze Danuty Wawiłow i fragment Pana Kuleczki W. Widłaka. Następnego wieczoru Ela Bąkowska i Gosia Mika przeczytały kolejne wiersze D. Wawiłow. Któregoś wieczoru oglądaliśmy piękny film animowany o Bożym Narodzeniu zaproponowany przez Mariczkę z Ukrainy i Marysię Waloszek. W ostatni wieczór bajkowy Zosia Friso przeczytała fragment Chatki Puchatka, a Gosia Kołcz przeczytała znane wiersze Jana Brzechwy. Codziennie i ja czytałam dzieciom jakiś wiersz, prowadziłam spotkania, a czasem były śpiewane „mruczanki” Kubusia Puchatka czy kołysanka Pajęczyna snu. Na koniec wieczorów z bajkami odmawialiśmy modlitwę a księża udzielali błogosławieństwa.
Pierwszy z kliku miłych akcentów miał miejsce, kiedy to mała Faustynka po wieczorze bajek przyszła i serdecznie mi podziękowała przytulając się do mnie. Ta sama Faustynka na zakończenie wakacyjnego turnusu wręczyła mi herbatniczki. Inna dziewczynka ostatni wakacyjny wieczór, w piątek, zapytała z oburzeniem: „Dlaczego nie ma bajek?!” .
CZYTAJ TAKŻE: TAJWAN. WIELKIE NIEPRZEWIDZIANE
Ostatnim sporym wyzwaniem dla mnie był udział we frizzi. Nie pamiętam, kiedy teatralnie byłam zdana na tak wielką improwizację. Odegrałyśmy bowiem scenkę z Gosią Ciurą i Anią Crisanti.
W tym wszystkim namacalnie doświadczałam obecnego Jezusa, w tym, że nikt, kogo poprosiłam o współpracę, mi nie odmówił, a wręcz przeciwnie, chętnie się zaangażował. Jego Obecność podobnie była w radości i gestach wdzięczności ze strony dzieci, w punktualnym stawianiu się scholi na próby, w dobrej zgranej zabawie i grach z dziećmi, w ich szczerym wyrażaniu emocji. Do dziś mam w swoim telefonie komórkowym nagranie piosenki Ziarenko do ziarenka, w wykonaniu obecnej na wakacjach Anisii – dziewczynki z Ukrainy. To wszystko potwierdza, że On był z nami, że „dla Boga nie ma nic niemożliwego”(Łk 1,37 ).
Ważne było dla mnie, jak sądzę dla wszystkich, spotkanie po latach pandemii i to, że mimo wielu przeszkód, mogliśmy być razem na wakacjach Ruchu.
Irena, Racibórz