Wewnątrz świata

Z Brazylii. Doświadczenie jednej z wolontariuszek-ambasadorek, która w ubiegłym roku po raz pierwszy uczestniczyła w Meetingu (z lipcowo-sierpniowego „Tracce”)

Mieszkam w Brazylii. Meeting w Rimini zawsze wydawał mi się czymś odległym, tylko dla dorosłych i… tylko dla Włochów – nie miał nic wspólnego z moją rzeczywistością. Ale w zeszłym roku, mając do czynienia z jedną z przyjaciółek i widząc, jak ona przeżywała Meeting i przyjaźnie zawarte w związku z tym doświadczeniem, zastanawiałam się: „Co to jest za miejsce?”. W ten sposób wzięłam udział w Meet the Meeting, które miało miejsce rok temu. Ludzie tam rozmawiali i przedstawiali różne tematy, kwestie polityczne, zagadnienia literackie i muzykę, wszystko, co mówiło o moim „ja”. Pod koniec tego spotkania rozpłakałam się. To było niemożliwe, by pragnąć czegoś mniej. Pomyślałam: nie wiem, czym jest Meeting, nie wiem, co mogłabym zrobić, ale chcę włożyć w to całą siebie, ponieważ tutaj jest coś dla mnie. Miałam pragnienie, by wszyscy go poznali. Pamiętam, że poszłam szukać innych osób, które chciałyby być wolontariuszami. Byłyśmy zainteresowane obydwie z moją siostrą. Ale co my mogłyśmy zrobić we dwie? Z pomocą znajomej z sekretariatu Ruchu w Brazylii zaproponowałyśmy odpowiedzialnemu za studentów, by powiedział o Meetingu każdemu, kto mógłby być zainteresowany. Kiedy się spotkaliśmy, było nas 20 młodych osób, z różnych brazylijskich miast. Po usłyszeniu naszego zaproszenia, powiedzieli nam dokładnie to samo, co ja sama myślałam na początku: „Nie wiemy, co to jest ani co musimy zrobić, ale wchodzimy w to!”. Naszą propozycją było zorganizowanie lokalnych spotkań i przeprowadzenie transmisji części spotkań z Rimini, z tłumaczeniem. Uruchomiliśmy również podcasty z innymi przyjaciółkami z Brazylii, były rozmowy poświęcone niektórym tematom, zaproponowanym na Meetingu.

CZYTAJ TAKŻE: MÓJ POKÓJ

Prawdziwe doświadczenie Meetingu zaczęłam jednak rozumieć po jego zakończeniu. Ponieważ zdałam sobie sprawę, że Meeting wydarzał się przez cały rok. To, co widziałam, wkroczyło w moje codzienne życie, Meeting pokazał mi nowy sposób patrzenia na wszystko: mogłam osądzać rzeczy w rzeczywistości, oglądane filmy, wydarzenia polityczne, edukację, wszystko, z nowym kryterium. Wszystko, co wydarzało się na świecie, pozostawało w bezpośredniej relacji z moim „ja”. Kiedy Meeting dołączył do Giving Tuesday (Światowego Dnia Dobroczynności), zaproponowałam moim przyjaciołom z uniwersytetu, by zagłosowali na niego; niektórzy byli ciekawi i pytali mnie: „Co to jest? Dlaczego głosujemy na włoskiej stronie?”. I kiedy opowiedziałem o propozycji Meetingu, byli zdumieni: „Nigdy nie słyszeliśmy o czymś takim”. W duchu powtarzałam sobie: „Ja też nie!”. Nigdy wcześniej nie czułam się tak bardzo wewnątrz świata i w pełni objęta przez świat. Doświadczanie Meetingu z mojego domu było okazją do odkrycia więzi ze wszystkimi i z rzeczywistością, ponieważ współdzielimy to, co warto współdzielić, gdyż wszystko mówi o ludzkim wołaniu.
Duda