Msza św. z kard. Pizzaballą, łacińskim patriarchą Jerozolimy

Gwiazda pokoju

Rodziny, duchowni, osoby konsekrowane i świeccy zebrali się w Betlejem wraz z kardynałem Pizzaballą na jubileuszowej pielgrzymce ruchów i nowych wspólnot. „Tutaj nadzieja to nie słowo, lecz doświadczenie”
Alessandra Buzzetti*

*Korespondentka TV2000 na Bliski Wschód

Obok ołtarza w kościele św. Katarzyny w Betlejem stoi krzyż Jubileuszu Nadziei. Ławki nie są zapełnione pielgrzymami z zagranicy – ​​od dwóch lat, z powodu wojny, niewielu można ich spotkać w zaułkach miasta, w którym narodził się Jezus – lecz przyjaciółmi z ruchów i nowych wspólnot z Ziemi Świętej. „Cieszę się, że mogę tu z wami być na tej jubileuszowej uroczystości. Z radością obserwuję współpracę ruchów i nowych wspólnot, ponieważ jest to piękny znak przynależności do Kościoła, zwłaszcza w naszej ojczyźnie, gdzie kultura bardziej koncentruje się na obronie granic niż na współdzieleniu, które pozwala nam je przekraczać” – powiedział kardynał Pierbattista Pizzaballa podczas mszy św., która zakończyła pielgrzymkę jubileuszową specjalną intencją modlitewną o pokój w Ziemi Świętej.

Jest 1 listopada, uroczystość Wszystkich Świętych. Kruche zawieszenie broni obowiązujące w Strefie Gazy od trzech tygodni przyniosło pewną ulgę, ale przyszłość w Strefie, podobnie jak na wszystkich Terytoriach Palestyńskich, pozostaje niepewna. Decyzja o pielgrzymce do Betlejem z okazji Jubileuszu Nadziei – znak bliskości z miejscowymi chrześcijanami, którzy często nie mają zezwoleń na wjazd do Izraela – została podjęta jednomyślnie i otwarcie, gdy Gaza była jeszcze oblężona, a w Izraelu ludzie gromadzili się w schronach z powodu irańskich pocisków. Wielu pragnęło wspólnie pielgrzymować, modlić się, dając świadectwo braterstwu, o którym tak często mówi papież Leon XIV, w rozdartej Ziemi Świętej. „Braterstwo trzeba odzyskać, kochać, doświadczać, głosić i dawać o nim świadectwo”. To zdanie wybrano do folderu zapraszającego na pielgrzymkę, które jednocześnie opisuje doświadczenie ruchów kościelnych i nowych wspólnot w Ziemi Świętej. Rozpoczęło się ono trzy lata temu Synodem Diecezjalnym, a wspierał je i towarzyszył w tej drodze kardynał Pizzaballa.

„Moglibyśmy organizować perfekcyjne inicjatywy, ale bez komunii stracilibyśmy ich sens i smak” – mówi ksiądz Christian, kapłan z Drogi Neokatechumenalnej. Urodzony w Kolumbii, inkardynowany do Patriarchatu Jerozolimskiego, biegle włada językiem arabskim i prowadzi pielgrzymkę „Drogą Gwiazdy”, szlakiem, którym według tradycji podążała Święta Rodzina przed narodzeniem Jezusa. Wędrówce towarzyszą śpiewy, litanie do świętych, czytania i krótkie świadectwa. „Nadzieja to nie tylko słowo, ale doświadczenie, które przeżyłam dzięki osobistemu spotkaniu z Jezusem, który przemienił moje życie i mnie wyzwolił” – mówi Cristina Lunardi, konsekrowana członkini Koinonii Jana Chrzciciela, jednej z dziesięciu wspólnot i ruchów obecnych na pielgrzymce, zarówno międzynarodowych, jak i lokalnych. 70 osób przybyłych z Galilei należy do ruchów Focolari, Comunione e Liberazione, Szalom oraz ruchu „Jezus Żyje”, zrodzonego w Kościele Grecko-Melchickim, a obecnego również na izraelskim uniwersytecie w Hajfie. „Wspólne przeżywanie czasu wojny nie było łatwe; wielu wciąż boi się przyjeżdżać na Terytoria Palestyńskie – opowiada Małgorzata Radomska, fokolarynka z Hajfy – ale kilka osób, które uczestniczyły, podziękowało mi, mówiąc, że Kościół w Ziemi Świętej potrzebuje takich gestów dających nadzieję. Były rodziny uczęszczające do parafii i siostry zakonne, które zaprosiły innych”.

Linę Rahili, matkę z Betlejem i członkinię wspólnoty Comunione e Liberazione, zaskoczył fakt, że chociaż kilku zaproszonych przez nią miejscowych chrześcijan nie mogło przybyć, punktualnie stawiła się jej niepraktykująca muzułmańska przyjaciółka, zaangażowana w obronę praw Palestyńczyków. Udała się na pielgrzymkę, ale nie uczestniczyła we mszy św. „Ten gest jest nie tylko dla chrześcijan, ale potrzebuje go cała ludzkość” – powiedziała Linie, z którą łączy ją wieloletnia przyjaźń. Jest przekonana, że ​​Matka Boska, którą czczą również muzułmanie, dokonała dla niej cudu, ratując jej syna, gdy miał cztery lata. W każdą rocznicę otrzymanej łaski udaje się do Bazyliki Narodzenia Pańskiego i zapala świecę przed ikoną Maryi.

Wejście do kościoła św. Katarzyny – łacińskiej parafii obok Groty Narodzenia Pańskiego, ostatniego przystanku podczas pielgrzymki – nastąpiło w ciszy. Mszę św. poprzedziła adoracja eucharystyczna i obecność księży, którzy spowiadali w różnych językach. Wśród nich był biskup Rafic Nahra z Nazaretu, wikariusz patriarchalny Izraela. Wraz z biskupem Williamem Shomalim, wikariuszem generalnym, i dwoma innymi emerytowanymi biskupami, koncelebrował mszę św. z kardynałem Pizzaballą. Chór składał się ze śpiewaków z różnych ruchów, do których dołączyli parafianie z Betlejem. Śpiewano po arabsku, a zgromadzenie było tak nietypowe, że wzbudziło ciekawość palestyńskiego reportera telewizyjnego.

Komentując fragment liturgii z dnia, pochodzący z Księgi Apokalipsy, w którym Bóg nakazuje umieścić swoją pieczęć na czołach swoich sług, aby chronić ich przed zagładą, kardynał Pizzaballa zauważył, że ​​Ziemia Święta potrzebuje dzieci noszących pieczęć Boga, osób gotowych powstrzymać zniszczenie, którego jesteśmy świadkami, ponieważ są gotowi oddać życie z miłości. „Święci nie są ludźmi idealnymi, lecz ludźmi takimi jak my, którzy spotykając Jezusa Chrystusa, spotykają zbawienie i pragną je głosić, gdziekolwiek się udadzą – stwierdził patriarcha Jerozolimy. – Dlatego Duch Święty nieustannie wzbudza nowe rzeczywistości w Kościele, które pomagają nam patrzeć poza nasze granice, dostrzegać to, czego nie zawsze jesteśmy w stanie dostrzec od razu, i docierać do ludzi, których często nie zauważamy. Uwaga jednak, nigdy nie ulegając pokusie rezultatu. Możemy nie zobaczyć owoców tego, co siejemy. Jubileusz to doświadczenie nowego początku. Pragniemy być dziećmi Bożymi opisanymi w Księdze Apokalipsy, gotowymi nie tylko powstrzymać spustoszenie, ale budować Królestwo Boże”.

CZYTAJ TAKŻE: Jedność między ludźmi

Te słowa odbiły się echem wśród przyjaciół z różnych ruchów religijnych pod koniec pielgrzymki, przy kuflu dobrego piwa i klasycznym arabskim grillu. „Jest dla mnie jasne, że Bóg uczynił wszystko, także podczas tej pielgrzymki – wspomina Annmarie, należąca do Regnum Christi, która koordynowała część liturgiczną wraz z księdzem Christianem. – W tych latach przyjaźni i współpracy z ruchami uderza mnie to, że każdy jest wolny, by zaangażować się lub nie, dać z siebie wszystko, bez bycia osądzanym czy ocenianym. Wtedy Bóg bierze i przemienia”.