
„Skała podtrzymująca nasze kroki”
Ponad 700 młodych członków CL z całego świata pielgrzymowało na Tor Vergata na spotkanie z papieżem Leonem XIV z okazji Jubileuszu oraz do Świętego Domku w Loreto, aby powierzyć swoje życie i powołanie Matce BożejPonad 700 młodych członków CL z całego świata, kończących studia lub szkołę, zebrało się w sali gimnastycznej w Camerino, w sercu regionu Marche, aby rozpocząć kilkudniową wspólną pielgrzymkę do Świętego Domku w Loreto, a następnie do Rzymu na czuwanie przed Jubileuszem Młodych.
„Chcemy pomóc sobie nawzajem na nowo odkryć, że życie jest powołaniem, dialogiem z Kimś. Wola Boża dla nas jest pełną miłości słodyczą, partyturą przepięknej melodii na cztery ręce. Naszą drogą jest wnoszenie wkładu w piękno Bożego dzieła”. Tymi słowami ksiądz Francesco Ferrari, który przewodził pielgrzymce, zaprosił nas do zweryfikowania znaczenia tych dni i zawierzenia wszystkiego w Domku Matki Bożej.
Wyruszyliśmy w ulewnym deszczu, by potem ukołysało nas „bezczelne” piękno porośniętych słonecznikami wzgórz Marche i przebłyskujące widoki morza, które ukazywały się naszym oczom, gdy zatrzymywaliśmy się w Tolentino, Villi Potenza, Recanati i oczywiście w Loreto.
Trud podróży podtrzymywała modlitwa, piękno pieśni, cisza – pozwalająca wyraźniej wyłonić się pragnieniu naszych serc – rozmowa o pytaniach zadanych przez towarzyszy, cenne świadectwa przyjaciół wyprzedzających nas w drodze, radość wieczorów spędzanych wspólnie na zabawach w salach gimnastycznych, gdzie spaliśmy, lub na placu Recanati i w Loreto.
Beatrice, która kończy filozofię na Uniwersytecie Katolickim, powiedziała nam: „Zdumiewał mnie widok tych, którzy szczęśliwi z radością przygotowywali wszystko; to był prawdziwy znak Kogoś Innego, kto to dla mnie przygotowywał. Pochłonięty tym, co się przeżywa, nie wiesz nawet, która jest godzina ani co cię czeka w ciągu dnia, ale wiesz, że jest Ktoś, kto troszczy się o każdy szczegół”.
Droga w tych dniach stała się paradygmatem codziennej wędrówki życia, obok znajomych twarzy lub zachwytu dopiero co poznanymi ludźmi. Podążając własną drogą, niosąc całych siebie, wspierani wiernością towarzyszy podróży, ze świadomością, że wszystko jest kochane i wybaczone, zwróciliśmy się ku Domkowi, który czeka tylko na nasze „tak”.
Czwartego dnia dotarliśmy w końcu do Loreto i po odśpiewaniu przed sanktuarium na klęczącą Non nobis udaliśmy się do Domku Maryi, zaproszeni do prostego powtórzenia w sercu: „Oto jestem!”. Z tym samym pokojem i energiczną prostotą, z jaką to słowo zabrzmiało po raz pierwszy w tych murach.
Wyryty w marmurze wewnątrz Świętego Domku napis głosi: Hic Verbum caro factum est. Tu Słowo stało się ciałem. Ten napis, wraz z odmówieniem modlitwy Anioł Pański i wsłuchaniem się w śpiew pieśni Bogoroditse Devo, pozwolił nam natychmiast odnieść się do tego, co się wydarzyło, wydarzało na naszych oczach: nie tylko Maryja po zwiastowaniu Anioła, ale także my, nasze towarzystwo, możemy stać się „żywym domem”, jak nazwał Maryję papież Benedykt XVI w homilii podczas wizyty duszpasterskiej w Loreto w 2012 roku. Żywym domem, miejscem, w którym zamieszkuje Chrystus i staje się nam coraz bliższy, rodząc radość i wzajemną bezinteresowność, niemożliwe w żadnym innym ludzkim towarzystwie.
Po dwóch dniach spędzonych w Loreto, poruszeni zaproszeniem papieża Leona XIII, ponownie wyruszyliśmy w drogę, tym razem do Rzymu. Dotarliśmy na Tor Vergata w otoczeniu miliona młodych ludzi z każdego zakątka świata, z tysiącami powiewających transparentów i flag, aby wieczorem wspólnie czuwać na modlitwie i następnego ranka uczestniczyć wraz z papieżem we mszy św.
Byliśmy zdumieni słowami Ojca Świętego, tak bardzo zgodnymi z tym, co przeżyliśmy w poprzednich dni; pozwoliły nam porównać się z dwoma uczniami z Emaus, idącymi u boku zmartwychwstałego Chrystusa, nieświadomymi tego do ostatniej chwili, ale z sercami pałającymi w Jego towarzystwie.
Odnosząc się do tematu konieczności podjęcia decyzji, dokonania wyboru, która czeka każdego z nas, papież powiedział nam podczas czuwania: „Drodzy młodzi, uczymy się wybierać poprzez doświadczenia życiowe, a przede wszystkim pamiętając, że my zostaliśmy wybrani. […] Aby być wolnym, trzeba wyjść od stabilnego fundamentu, od skały podtrzymującej nasze kroki. Tą skałą jest miłość, która nas poprzedza, zadziwia i przewyższa nas nieskończenie – to jest miłość Boga”.
Czytaj również – Wystąpienia papieża Leona XIV podczas Jubileuszu Młodzieży na Tor Vergata
Po nocy spędzonej pod gołym niebem w oczekiwaniu na poranek, pośród ulewnego deszczu i śpiewów, przy dźwiękach tysięcy bębnów rozlegający się aż do późnej nocy, obudziliśmy się i uczestniczyliśmy we mszy św., podczas której papież Leon szczególnie towarzyszył nam tymi słowami: „Odczuwamy pragnienie tak wielkie i palące, że żaden napój tego świata nie jest w stanie go ugasić. […] Wsłuchujmy się raczej w nie! Uczyńmy z niego stołeczek, na który możemy się wspiąć, aby tak jak dzieci, na palcach, wyjrzeć przez okno spotkania z Bogiem”.
CZYTAJ TAKŻE: Narzędzie miłosierdzia
Po ostatnim wieczorze świętowania, obozując na trawnikach i w korytarzach seminarium Bractwa św. Karola Boromeusza w Rzymie, mogliśmy spojrzeć na siebie i skonfrontować się z tym, co ksiądz Giussani stwierdza w tekście towarzyszącym nam przez te wszystkie dni: „Wyobrażamy sobie, że Raj znajduje się na końcu drogi, tymczasem Raj jest wymiarem teraźniejszości” (L. Giussani, La vocazione della vita („Powołanie życia”), Notatki z wystąpienia Luigiego Giussaniego podczas spotkania studentów. Bolonia, październik 1971, „Tracce”, nr 6/2005, s. 1–5).
To jest wymiar odnawiający rzeczywistość, w której żyjemy dzisiaj, czyniący nas uczestnikami i twórcami widowiska rozgrywającego się na naszych oczach.