Albino Luciani, wybrany na papieża 26 sierpnia 1978 r., zmarł nagle 28 września

Tajemnica Lucianiego

Kim był Jan Paweł I? Dlaczego jego trwający 34 dni pontyfikat pozostawił głęboki ślad? Beatyfikowany 4 września przez Franciszka określał siebie jako „ubogiego Chrystusa, Wikariusza Chrystusa” (z wrześniowych „Tracce”)
Andrea Tornielli

„Ujrzenie i dotknięcie tego było dla apostołów przesłanką ich wiary w Zmartwychwstanie. Doświadczenie, które najpierw mieli, a potem wiernie opowiedzieli i przekazali, jest dla nas prawdziwą historią, jest podwaliną naszej wiary i ma ogromne znaczenie… Czytając Ewangelie… Teksty, zamiast kolorowymi, wydają się nam oschłe i szorstkie. Uczniowie nigdy nie zaświadczają, że widzieli zmartwychwstanie Chrystusa, nigdy nie podają godziny ani tego, jak zmartwychwstał. Po prostu zobaczyli Chrystusa i to wszystko. Są pewni, że Go widzieli, ale ich pewność jest zapośredniczona, odbita jak w zwierciadle, wymaga psychologicznego przewrotu, nowego stanu umysłu. Wieczorem w Wielki Piątek są w rzeczywistości przygnębieni: czekali z ogromną ufnością na spektakularny triumf Chrystusa, a zobaczyli Go na krzyżu! To jest upadek wszystkiego. Kiedy Chrystus ukazuje się im w wielkanocny wieczór, wcale nie znajduje ludzi myślących o Zmartwychwstaniu ani zdolnych stworzyć jakiś fakt dzięki entuzjastycznemu wyobrażeniu go! Znajduje uczniów nieufnych, w defensywie, ogarniętych strachem przed kolejną pomyłką”.
Było to czuwanie w wielkanocną noc w 1972 roku i arcybiskup Albino Luciani, patriarcha Wenecji, mówił wiernym, dlaczego opowieści pierwszych świadków o chrześcijańskim wydarzeniu były godne wiary, wyjaśniając ich dynamikę. Apostołowie byli rybakami, celnikami, konkretnymi ludźmi, którzy zanim uwierzyli, chcieli zobaczyć i dotknąć. Ich doświadczenie „jest warunkiem wstępnym naszej wiary”.
Albino Luciani, kapłan urodzony w Forno di Canale w regionie Agordino, biskup Vittorio Veneto, patriarcha Wenecji, kardynał, a następnie papież od 26 sierpnia do 28 września 1978 roku, został ogłoszony błogosławionym przez swojego trzeciego następcę, papieża Franciszka. Jego postać i słowa pozostają wciąż odciśnięte w pamięci milionów osób. Proces beatyfikacyjny trwał długo, nie został przyspieszony i dotarł do celu krok po kroku. Zaraz po jego śmierci biskup Belluno otrzymał wiele próśb o wszczęcie procesu. Te 34 dni pozostawiły głęboki znak. Zostały zebrane podpisy w różnych krajach świata do złożenia wniosku o proces beatyfikacyjny, osiągając liczbę dwustu tysięcy. Ale decydująca była prośba całej Konferencji Episkopatu Brazylii w 1990 roku, podpisana przez 226 biskupów, gdzie mówiono o „świetlistym śladzie wiary i świętości”, przypominając, że w wielu częściach świata wierni mówili już o szczególnych łaskach otrzymanych za jego wstawiennictwem.
Dzięki pracy wykonanej przez postulatora sprawy beatyfikacyjnej, zebranym dokumentom i wkładowi Watykańskiej Fundacji Jana Pawła I, która opublikowała po raz pierwszy teksty papieskie faktycznie wygłoszone przez papieża Jana Pawła I, który dużo dodawał i improwizował, zwłaszcza podczas audiencji, można było poznać w całości postać Lucianiego, przezwyciężając frazes „papieża uśmiechu”.
Kim zatem był Jan Paweł I? Przede wszystkim chrześcijaninem i kapłanem, który pochodził z biednej ziemi, zubożałej jeszcze bardziej z powodu emigracji. Był synem robotnika socjalistycznego, który nazwał syna imieniem kolegi z pracy, który zginął w wielkim piecu. Wyrażając zgodę na wstąpienie do seminarium przyszłego papieża, napisał do niego: „Mam nadzieję, że kiedy będziesz księdzem, będziesz po stronie ubogich, ponieważ Chrystus był po ich stronie”. Luciani jako dziecko cierpiał głód i z tego powodu podczas audiencji, wspominając tę okoliczność, skomentował: „Przynajmniej będę potrafił zrozumieć problemy głodnych!”. Biskup bliski ludziom, potrafiący dawać świadectwo o bliskości Boga ze wszystkimi, zawsze spędzał dużo czasu w konfesjonale, zwracając uwagę na pytania i udręki rodzin. Człowiek wielkiej kultury i żywej inteligencji, który potrafił „pokawałkować” swoją wiedzę, pozwalając się zrozumieć wszystkim, wierny nauczaniu sermo humilis świętego Augustyna, mówił w przypowieściach, anegdotach i przykładach.

Dopiero co wybrany na papieża, po błyskawicznym konklawe, w którym został niemal jednogłośnie wyznaczony na następcę świętego Pawła VI, w pierwszym orędziu Urbi et Orbi, wygłoszonym po łacinie 27 sierpnia rano w Kaplicy Sykstyńskiej, powiedział: „Chcemy kontynuować podejmowanie spuścizny Soboru Watykańskiego II, którego mądre normy muszą nadal być ukierunkowywane ku ich wypełnianiu”. Dlatego też przypomniał „całemu Kościołowi, że jego pierwszym obowiązkiem pozostaje ewangelizacja”; zapewniał o kontynuowaniu „wysiłku ekumenicznego, który uważamy za ostatnie zalecenie naszych bezpośrednich poprzedników”, i zadeklarował chęć „wspierania wszystkich chwalebnych inicjatyw, które mogą chronić i zwiększać pokój na świecie”.
Ale jest jeden sekret, jeśli można tak powiedzieć, który jest źródłem jego chrześcijańskiego świadectwa – jego pokora. Wspomniał o tym także papież Franciszek w przedmowie do tomu Biblioteki Wydawnictwa Watykańskiego, opublikowanego w maju tego roku, gromadzącego teksty pontyfikatu: „Papież Jan Paweł I powtarzał, że najpilniejszą sprawą, najbardziej aktualną w naszych czasach, nie był produkt jego myśl czy też jego hojny projekt, ale prosta droga w wierze apostołów. Wierze otrzymanej przez niego jako dar w rodzinie robotników i emigrantów, która znała trud życia związany z przynoszeniem chleba do domu. Ludzi, którzy stąpali po ziemi, a nie pośród chmur. Częścią tego daru była także pokora. Uznanie siebie za małego nie na siłę czy dla pozy, ale z wdzięczności. Ponieważ pokornym można stać się tylko z wdzięczności za doznanie bezgranicznego miłosierdzia Jezusa i Jego przebaczenia”.
W jego wystąpieniach podczas środowych audiencji w 1978 roku, w czasie tego pontyfikatu, który ksiądz Luigi Giussani określił jako „opatrznościowy”, znajdują się niezapomniane perełki.

6 września powiedział: „Ograniczę się do zalecenia praktykowania jednej cnoty tak drogiej Panu. Powiedział On: uczcie się ode Mnie, który jestem cichy i pokornego serca. Ryzykuję, że powiem jakąś herezję, ale powiem to: Pan tak bardzo kocha pokorę, że czasami dopuszcza poważne grzechy. Dlaczego? Ponieważ ci, którzy popełnili te grzechy, odpokutowawszy je, pozostają potem pokorni. Wtedy nie ma się ochoty uważać się za pół-świętego, pół-anioła, kiedy wie się, że popełniło się poważne wykroczenie. Pan tak usilnie zalecał: bądźcie pokorni. Nawet jeśli uczyniliście wielkie rzeczy, mówcie: jesteśmy sługami bezużytecznymi. Tymczasem tendencja w nas wszystkich jest wręcz odwrotna: pokazać się. Uniżenie, uniżenie – to jest chrześcijańska cnota, która dotyczy nas samych”.
Podczas audiencji 20 września wrócił do tego tematu, opowiadając o rozmowie, do której doszło w konfesjonale, gdzie podtrzymywał na duchu młodą kobietę prowadzącą burzliwe życie, która odczuwała ciężar swoich grzechów. I zacytował swojego ulubionego autora, świętego Franciszka Salezego, „który mówi o naszych «drogich niedoskonałościach». Niedoskonałościach, ale drogich”. Tak, ponieważ kontynuował, „Bóg nie znosi niedociągnięć, ponieważ są brakami. Ale z drugiej strony Bóg kocha niedociągnięcia, ponieważ są dla Niego okazją do okazania swojego miłosierdzia, a dla nas do pozostawania uniżonymi, bycia pokornymi, rozumienia i współczucia z powodu niedociągnięć innych”.
Z ironią i autoironią, będącą darem tych, którzy wiedzą, że są mali i że muszą pozostawić miejsce na działanie Kogoś Innego, Luciani kierował dwoma powierzonymi mu diecezjami weneckimi pewną ręką, stawiając na istotę znaku posłuszeństwa następcy Piotra, z wielkim otwarciem na świat pracy i codzienną uważnością na biednych i maluczkich, przeżywając także we własnym ciele trudność zachowania jedności Kościoła w burzliwych czasach posoborowych.

CZYTAJ TAKŻE: WAKACJE DLA MŁODZIEŻY SZKOLNEJ. RÓWNIE PIĘKNIE JAK KIEDYŚ

Kiedy został papieżem, prosząc o pomoc i współpracę braci kardynałów, określił siebie jako „ubogiego Chrystusa, Wikariusza Chrystusa”. A w homilii wygłoszonej podczas mszy św. inaugurującej jego pontyfikat, 3 września 1978 roku, powiedział: „Kościół, pokorny wysłannik Ewangelii do wszystkich narodów na ziemi, niech przyczynia się do stwarzania atmosfery sprawiedliwości, braterstwa, solidarności i nadziei, bez której świat nie mógłby żyć”.