Wakacje dla Młodzieży Szkolnej. Równie pięknie jak kiedyś
Czas wakacji, niezapomnianych przeżyć i snujących się refleksji o oczekiwaniach, otwartości, przyjaźni... życiu. Listy uczestników wakacji dla Młodzieży Szkolnej w Lewinie KłodzkimPamiętać, że Jezus jest ze mną
Jadąc na tegoroczne wakacje GS nie oczekiwałem niczego, a w moim odczuciu dostałem przepis na szczęście. Z otaczającymi mnie osobami czułem się po prostu dobrze. Kiedy spróbowałem dowiedzieć się, dlaczego tak jest, zrozumiałem, że spotkałem Jezusa. Spędzając czas razem z innymi, mogłem pogłębiać relację z Bogiem: mogło to mieć miejsce w czasie Szkoły Wspólnoty, ale równie dobrze podczas grania w siatkówkę. Po tych wakacjach dla GS widzę, o ile łatwiej jest w codziennym życiu, jeśli pamiętam, że Jezus jest ze mną i mam świadomość, że w razie czego mogę szukać wsparcia w przyjaciołach albo na Szkole Wspólnoty.
Mateusz, Wrocław
Rzeczy, które pomimo zmian pozostają
Tegoroczne wakacje GS były nieco inne niż zeszłym roku. Były tym razem w innym miejscu, do którego miałem dalej niż ostatnio. Chociaż podróż w jedną stronę trwała zdecydowanie dłużej niż planowaliśmy, to jednak warto było tu przyjechać, po drodze mijając piękne lasy, pola i spędzając czas z przyjaciółmi. Po skończonej szkole średniej mam świadomość przemijania ale są też takie rzeczy, które pomimo zmian pozostają. Wierzę, że na nowym etapie życia może być równie pięknie jak kiedyś, a nawet jeszcze piękniej. Na tych wakacjach przypomniałam sobie, że nieważne jak będzie mi trudno w życiu, ale istotne jest to, że zawsze są takie osoby, na które mogę liczyć. Jestem bardzo wdzięczna za przyjaźnie, a zwłaszcza te, które się umocniły (a nawet bardziej rozwinęły się w tym roku). Przypomniałam również, jak bardzo ważny jest Bóg, czyli Ten, który kocha każdego z nas tak samo mocno. Nieważne, gdzie mnie poniesie, i czym będę zajmować się w życiu, i tak będę ciepło wspominać czas spędzony z ludźmi z Ruchu.
Natasza
Moja cząstka nieba
Można powiedzieć, że na GS nie czekałam, nie miałam żadnych oczekiwań. Najdłuższe wakacje w życiu, więc jakoś nie pamięta się o tym, co będzie się robić w następnych tygodniach. Byłam przyzwyczajona do tych wyjazdów. Ale jednak gdzieś pojawiało się pytanie, jak to będzie wyglądać skoro to mój ostatni raz w roli uczestnika?
Wszystkie te obawy znikły kiedy zobaczyłam GSinów. Uwielbiam z nimi przebywać i na nich patrzeć. Gdy mówiłam na assemblei po prostu na nich patrzyłam, bo w ich twarzach jest Chrystus. Nie da się opisać wszystkich rozmów jakie przeprowadziłam ale każda mi coś dała. Pięknie było odkryć kogoś na nowo lub po prostu kogoś spotkać i poznać. Z proponowanych gestów czekałam na ten odpowiedni dla mnie i doczekałam się dwóch pięknych spotkań. Obydwa wniosły dużo do mojego życia. Po pierwszym spotkaniu z Panią Ewą zapragnęłam by muzyka, którą kocham, w naszej wspólnocie też była ważna. Zauważyłam, że ona bardzo jednoczy ludzi. Na drugim spotkaniu z Panem Biernackim z pasją słuchałam o korzeniach wspólnoty, czułam się wtedy jakbym słuchała historii mojej rodziny. Chcę powiedzieć, że po tych kilku latach jeżdżenia na GS mogę powiedzieć, że to miejsce jest MOJE.
Pamiętam jak bałam się przed pierwszymi feriami, że ludzie mnie nie zaakceptują i nie będzie to tak piękne miejsce jak mówili o GS moi bracia. W życiu szkolnym nie miałam pełnej akceptacji a GSini mi ją dali, przygarnęli mnie. Przez te lata miałam świadomość, że oni są ze mną. Są moimi przyjaciółmi i pamiętają o mnie. Dla mnie tydzień nie mógł się odbyć bez Szkoły Wspólnoty. A ja czując się tam tak dobrze, zapraszałam wszystkich na prawo i lewo, by zobaczyli piękno, które ja widziałam.
Jednak mój osąd przynależności do Ruchu przebył pewną drogę. Poznałam wiele charyzmatów i zawsze, gdy mnie pociągały zadawałam sobie pytanie, czy do nich nie dołączyć (pół rokutemu miałam w związku z tym dość poważny dylemat). Po pewnym czasie okazało się, że jednak charyzmat Ruchu poprzez GS odpowiada na moje pragnienia. Za każdym razem mój osąd motywował mnie do tego, abym sama wyszła z jakąś inicjatywą (w momencie gdy odczuwałam jakiś brak). Tak zaczęłam działać i gdy mam pragnienie to zadaję pytanie, czy możemy to zrobić. Tak np. powstała róża różańcowa, w której modlimy się za kapłanów i o nowe powołania.
Podsumowując, gdy pojechałam na GS chciałam wszystkich przygarnąć, by mogli poczuć się tak przygarnięci jak ja, na początku, by w GS odnaleźli swoje miejsce.
Wakacje nauczyły mnie pokory, by zauważyć, że ktoś wie lepiej. Posłuszeństwa, by zobaczyć, że w którymś spotkaniu coś mnie poruszy i dać się zaprosić. Zaufania Bogu. Martwiłam się, że inni mogą być niezadowoleni i odczuwać brak akceptacji. Jednak oddałam to Bogu i przed assembleą pomodliłam się. Była to najpiękniejsza assemblea od lat. Pokazała mi, że Chrystus umie dotrzeć do każdego serca.
Kocham to miejsce, moją cząstkę nieba, która prowadzi mnie do Chrystusa.
Asia, Kraków
Po prostu, przyjaźń
Były to moje pierwsze wakacje GS. Był to zdecydowanie najlepszy czas jaki mogłam sobie wymarzyć. Nie miałam wygórowanych oczekiwań, żeby one wyglądały w jakiś określony sposób. Przed wyjazdem poprosiłam Boga tylko o to, abym nie była całkiem sama i abym miała chociaż jedną osobę do porozmawiania o czymkolwiek. Pokazał mi, że nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych i będąc w ośrodku utraciłam jakikolwiek lęk społeczny, zyskując po kolei nowe znajomości, za które byłam, jestem i będę wdzięczna. Ludzie, których poznałam na tych wakacjach nauczyli mnie bardzo wiele. Pokazali przede wszystkim, że każdy jest inny i nikogo nie warto mierzyć tą samą miarą. To, że jakiś człowiek chce dla mnie nie najlepiej, nie oznacza, że każdy chce tego samego. Poznane osoby pokazały, że nie jestem gorsza i chcą ze mną się zadawać. Nie odrzucali nikogo, każdy mógł poczuć, że to są jego znajomi i każdy czuł się zaakceptowany. To jest coś niesamowitego w tej wspólnocie. To jest coś, czego brakuje u innych ludzi w obecnym świecie. Chciałabym nauczyć się tego, a następnie być żywym przykładem dla mojego otoczenia, że można być szczęśliwym żyjąc w zgodzie z Bogiem.
Z drugiej strony na przykład próbowałam zadawać w głowie różne pytania, ale niestety nie zawsze umiałam udzielić sobie na nie odpowiedzi. Zmieniło się to po wzięciu udziału w Szkołach Wspólnoty. To co teraz napiszę może wydawać się niemożliwe, ale jest po prostu wspaniałe i prawdziwe. Sama nie spodziewałam się, że te pytania, na które odpowiedź wydawała się zbyt trudna lub zawiła, trafiały się za każdym razem na Szkole Wspólnoty. Nie było to pytanie główne danego dnia, ale jakaś przypadkowa dygresja potrafiła przyprawić mnie o ciarki. Właśnie takie ciarki, przez które odnalazłam odpowiedź. Najbardziej w tym pomogli mi Rafał i Kamil, którzy zadawali wiele pytań i razem ze wszystkimi dochodzili do odpowiedzi i wyjaśniali sobie oraz mi dlaczego jest tak, a nie inaczej. Nie byłam osobą, która wiele mówiła na tych spotkaniach, ale zdecydowanie bardziej zależało mi wtedy na słuchaniu, bo wtedy najwięcej wynosiłam i najwięcej rozumiałam.
W moim przypadku pojęcie przyjaźni, było i jest nadal, bardzo niepewne. Mianowicie uważam, że na takie określenie zasługują jedynie osoby bardzo mi bliskie, które znam bardzo długo i jestem w stanie im w pełni zaufać. Nie nazywam tak nigdy osób, które znam kilka dni. A jednak tutaj czuję, że mogłabym tak powiedzieć w odniesieniu co do niektórych osób. Czuję w głębi serca, że te osoby są godne takiego słowa i nie byłoby to wygórowane określenie.
To, co się wydarzyło na tych wakacjach zostanie ze mną do końca we wspomnieniach. Jestem wdzięczna Bogu, że spełnił moje marzenie wysługując się Bartkiem Śmiechem, który zaoferował mi te wakacje. Zostaję z GSem na dłużej, bo potrzebuję Chrystusa i pragnę doświadczać Jego działania w moim życiu.
Ola, Radom
Odpowiedź na to, co jest w sercu
Na wakacje GS jechałam z super nastawieniem, nie mogłam doczekać się kiedy zobaczę się z osobami, które poznałam rok temu. W tym roku poznałam również wiele wspaniałych osób. Na wakacje jechałam bez żadnych pytań, przemyśleń. Kiedy miałam wolną chwilę usiadłam na ławce przed ośrodkiem, w moim sercu narodziły się pytania, w mojej głowie zrobił się ogromny kogiel-mogiel. Gdy nadszedł czas assemblei bardzo wzruszyła mnie wypowiedz Karoliny. Dzięki niej zrozumiałam coś i próbowałam odpowiedzieć na to, co noszę w sercu . Po tym rozpłakałam się. Czułam potrzebę porozmawiania z kimś, tą osobą był Kamil. Kamil jeszcze bardziej pomógł mi zrozumieć i podpowiedział mi, co mam robić. Wszystko tak szybko się skończyło, bardzo za wami wszystkimi tęsknie i dziękuje za wspaniale spędzony czas. Do zobaczenia za rok.
Agata, Świdnica
Pytania pomocnicze
To jest moje pierwsze świadectwo z wakacji. Nie wiem jak zacząć. Asia wysłała mi pytania pomocnicze, więc będzie tak.
Z jakim nastawieniem jechałem? Jechałem głównie dla znajomych. Wiedziałem, że przyjadą ludzie, których bardzo lubię i że raczej poznam nowych fajnych ludzi. Nie myliłem się, ale skorzystałem też dużo więcej.
Przestałem mieć większe oczekiwania jakiejś większej zmiany, jakby ten tydzień miał wszystko zmienić w moim życiu, bo po poprzednich wakacjach i feriach wiedziałem, że pomimo super zabawy, wszystko jednak wracało zawsze na stary tor i wiecie co? Chyba brak oczekiwań jest najlepszy, cały czas z tylu głowy miałem jakieś problemy z życia codziennego ale nie sądziłem, że cokolwiek się zmieni po wakacjach, chyba się powtarzam.
Dobrze, a więc co się takiego wydarzyło? Zacząłbym właśnie od ludzi, którzy byli niesamowicie otwartości i tworzyli bezpieczne środowisko, w którym czułem, że mogę powiedzieć wszystko. Jednak jakoś nie byłem na początku chętny do dzielenia się czymkolwiek ale pewnego dnia po obiedzie Artur siedział jakby czekając na rozmowę, wtedy totalnie puściły wszystkie hamulce, powiedziałem wszystko co przez cały czas mi ciążyło i od tego zaczęły się moje prawdziwe wakacje GS (tak więc otwierajcie się jak najszybciej umiecie) byłem w stanie wtedy też się otworzyć przed innymi. To było cudowne te rozmowy do późna, które naprawdę pokazywały mi cały przekrój problemów (mam nadzieję, że nie były pomocne tylko mnie).
Kolejnym punktem, który chcę poruszyć jest Szkoła Wspólnoty. Zobaczyłem z jak wieloma rzeczami nie jestem sam, co jest dość budujące i że inni mają podobne, jeśli nie takie same przemyślenia i problemy. Do dzisiaj został po nich ślad, który z tyłu głowy mówi mi, że dobra potknąłem się, ale opowiadali o gorszych potknięciach i jak się podnosili z nich, więc ja też znajdę drogę.
Kolejny punkt to Diakonia, a więc rozmowy mądrych ludzi (żartuje oczywiście, w końcu ja też tam się jakoś znalazłem). Tak na poważnie, to było dla mnie trochę jak druga szkoła. Padło tam wiele zdań, które pomogły mi w zrozumieniu czym właściwie jest wiara. Na przykład, takie porównanie Jawora, że wiara jest jak małżeństwo: czasem jedna osoba wyjeżdża ale zawsze mogą na siebie liczyć i zawsze można wrócić do domu, gdzie druga osoba będzie czekała z otwartymi rękami. Albo świadectwo księdza Waldka o tym, że wiara nie polega na nieustannym odczuwaniu obecności.
Teraz już opowiem o punkcie kulminacyjnym wakacji czyli assemblei. Tam, to już totalnie nie wiem co się działo. Wydaje mi się, że nie jestem w stanie tego opisać, ale było to bardzo wzruszające przeżycie, usłyszeć o tym ,jak twoi przyjaciele poznali swoją ścieżkę albo jak (Ania) pierwszy raz mogła obudzić się z myślą jaki piękny dzisiaj dzień. Lub inni odczuwali działanie Boga dzięki innym. Mimo wszystko najpiękniejszym przeżyciem był prawdziwy szczery uścisk z moją siostrą. Pierwszy raz, od bardzo dawna, poczułem prawdziwą więź z kimś z rodziny. Była to naprawdę cudowna rzecz.
Z pytań pomocniczych Asi zostało mi jeszcze tylko to: jaki wpływ miało to na mnie i co mi to dało? A więc po wakacjach wróciłem i byłem kompletnie rozbity. Nie wiedziałem w sumie co się stało, co mam teraz zrobić z tym wszystkim. Czułem tylko spokój, ale nie było miejsca na radość. Porównałbym to do uczucia jakby wcześniej w mojej głowie grała bardzo głośna, chaotyczna muzyka i dopiero w trakcie wakacji ucichła. Problem w tym, że lubię muzykę, tylko może bardziej spokojną. Wiedziałem, że muszę sobie wszystko poukładać w głowie na nowo ale wiedziałem też, że będzie to miało lepsze, stabilniejsze fundamenty. A więc, co mam z tego? Teraz chyba głównie większy spokój. Wszystko jest na swoim miejscu . Wiem co muszę zmienić w życiu i łatwiej mi jest to teraz osiągać. W dodatku cudowne i nie do zastąpienia relacje z ciocią Marzenką, która w każdej chwili służyła czy to przytulaniem czy rozmową. Niezastąpionym przyjacielem był Artur, dzięki któremu w ogóle byłem w stanie rozmawiać o swoich myślach z Kasią, z którą rozmowy wiele dały mi światła na to, jak rozwiązać trudne sytuacje, z Anią, która uświadomiła mi, że mogę dawać coś od siebie innym swoją postawą, z Asią, która zadawała niewygodne pytania typu kim jestem (nie mam jeszcze odpowiedzi, ale to chyba nie jest najważniejsze w życiu, mimo tego kiedyś na nie wam odpowiem), z Kamilem czy Rafałem, którzy mówili wiele ważnych rzeczy dotyczących swojego życia, z Michałem, z którym się sporo pośmialiśmy i rozumieliśmy się bez słów, z Frankiem, z którym mogłem porozmawiać o muzyce, z Pawłem, z Jankiem, z Bartkiem, z którym mogłem się pobawić w robienie filmu. Karolinie dziękuję za jej świadectwo i mądre słowa, Gracjanowi za miłe słowa, mojej cudownej siostrze za wsparcie i wszystkim innym, których nie wymieniłem, a było ich naprawdę sporo. Dziękuje, że byliście i jesteście. Do zobaczenia wkrótce.
Autor znany redakcji
Prosić o odpowiedź
Przejdę od razu do sedna sprawy i nie będę owijał w bawełnę. Te wakacje GS były niesamowite, jeżdżę na nie od 3-4 lat i nigdy w życiu nie widziałem tak otwartych serc ludzi. To było piękne i wzruszające doświadczenie, które dało mi dużo do myślenia. Do Lewina przyjechałem w zasadzie z brakiem pytań jakichkolwiek, jednak już na pierwszej Szkole Wspólnoty zrodziło się ono w postaci ,,Dlaczego nie umiem przygotować odpowiedzi na pytanie na Szkołę Wspólnoty?”. Stwierdziłem wtedy, że najlepiej będzie pójść i posłuchać innych ludzi, wtedy zrozumiałem, że Bóg wyznaczył mi takie zadanie tutaj i teraz, abym słuchał, ponieważ na każdą Szkołę Wspólnoty moją wypowiedź dopełniało zdanie innej osoby, tak jakby mi czegoś brakowało i poprzez wysłuchanie ich Pan miał mi zesłać odpowiedź. Zawsze wcześniej wiedziałem co chcę powiedzieć i w jaki sposób, a teraz Jezus pragnie mi pokazać, że nie jesteśmy idealni i słuchanie innych może być bardziej ubogacające, niż nam się wydaje! Przyjaciele więc, jeśli kiedykolwiek poczujecie się zgubieni na Szkole Wspólnoty albo z tekstem, warto naprawdę poprosić Boga o odpowiedź, a jestem pewien, że dostaniecie ją szybciej niż wam się wydaje.
Rafał, Białystok
Mój najlepszy Przyjaciel
Cześć wszystkim, pewnie wszyscy mnie już znacie, a jak nie znacie to myślę że będziemy mieli okazję się poznać. Mam na imię Kamil i zostałem zaproszony do Ruchu jakieś 5 lat temu przez powszechnie znanego Jawora, a dokładniej przez jego mamę, za co im dziękuję, ponieważ to zaproszenie otwarło i wydzieliło mi w życiu nowy etap, rozdział, spojrzenie i całkiem inną drogę, którą nadal podążam ku zbawieniu, z moim Największym Przyjacielem o Imieniu Jezus. Ale nie podążam ta drogą sam, bo mój przyjaciel stawia mi na drodze i daje wielu przyjaciół, którzy też idą tą drogą i przytulają się do Jego serca. I to nas tak bardzo łączy, że w tym momencie z całą pewnością i otwartością serca, pragnę wypowiedzieć te słowa „kocham was”. I dziękuję wam wszystkim za to, że jesteście ze mną na tej drodze i za to, że po prostu jesteście. Po tym długim wstępie, chcę wam napisać kilka słów o tych wakacjach i o przeżyciach, doświadczeniach, które dzięki wielkiej łasce mogłem przeżyć razem z wami w Lewinie. Te wakacje były dla mnie zupełnie inne niż poprzednie, ponieważ nie oczekiwałem ich tak jak zazwyczaj to się działo, to był spontaniczny wyjazd zaraz po obozie harcerskim. Więc jechałem pociągiem jakieś 10 godzin i rozmyślałem rozmawiając z Przyjacielem czyli Bogiem i pytając go: Po co ja tam jadę? Jakie mam pytania? Przecież ich nie mam, moje serce jest puste, moje serce jest jakieś nienasycone, nienapełnione, Co ja im powiem? Przecież będą pytali: „Co u ciebie?, Czym żyjesz?, O czym chcesz pogadać ?, A ja tego nie chcę, nie mogę się otworzyć, nie mogę im ofiarować siebie. Zaczynało mnie to denerwować, ale po drodze zacząłem spotykać mich przyjaciół, najpierw Julię, potem Ziarenka, potem ciocię Marzenkę, Kasie jedną i drugą, Jawora i to mnie napełniało powoli jakimś uczuciem. Moje serce rozmarzło i puszczało pąki. Na koniec czekałem na Białystok, z którym jestem bardzo zżyty, na ciocię Ewę, która często kroczy ze mną i pomaga mi dążyć tą drogą, dobrą drogą ps. Ciociu dziękuję!!! Moje serce zaczęło się wypełniać, ale pustaka nadal była odczuwalna. Zdecydowałem, że pójdę do kościoła i porozmawiam z Panem Bogiem sam na sam i wtedy nastąpiło wielkie bum. Pamiętałem o wszystkich, z każdym się przywitałem ale uświadomiłem sobie, że zagubiłem już dawno tego największego Przyjaciela, że kompletnie o nim zapomniałem i straciłem kontakt z Nim i że to Jego mi brakuje, że On może jedynie zapełnić, załatać tę pustkę w moim sercu. A więc postanowiłem Go poszukać i udało mi się Go znaleźć na tych wakacjach, bo On przemawiał do mnie przez was. On jest w was i we mnie i tam go muszę poszukać. Oczekiwałem z niecierpliwością Szkoły Wspólnoty, która tak uwielbiam. Przeczytałem tekst 3 razy podkreśliłem rzeczy, które mnie dotknęły i stało się. Tekst był tak świetny jak zawsze i pozwolił mi odkryć w sobie nowe oblicze mojego przyjaciela Chrystusa, które przebija ze mnie. A także poczułem powołanie żeby być świadkiem i świadczyć o tym, czego doświadczam, co daje mi Bóg, także dzięki Ruchowi. Dziękuję za szczere rozmowy z osobami, które mi zaufały, dziękuję tym osobom, które się otwarły i dały mi swój skarb, siebie i swoje doświadczenie, swoją łaskę od Boga. Jesteście cudowni i dziękuję Bogu za to, że mi was dał i razem dążymy do Niego. Moje serce rośnie i rozkwita też dzięki wam, dzięki Diakoni i przyjaźni danej mi przez Boga, a także waszej miłości. Poczułem się ważny dla was i dziękuję wam za to , a także zrozumiałem, że jestem wolny i Bóg działa w moim życiu również dzięki wam. Dziękuję wam bardzo, całuję was i kocham. To chyba tyle jeżeli o czymś zapomniałem, dopisze. Do zobaczenia na Bożej drodze z Chrystusowym prowadzeniem. Znalazłem mojego przyjaciela. On mnie usłyszał i znalazł jak „zabłąkaną owieczkę” i teraz idę za Nim, choć ślepy ale oświecony Jego doświadczeniem i powołany do świadczenia o Nim i pociągania do Niego moich przyjaciół. Niech Bóg nam błogosławi.
Kamil, Hadle
Wielkie oczekiwanie
Przez ostatnie pół roku w moim życiu dużo się działo, był to dla mnie trudny okres, w którym zrodziły się pewne pytania. Pytania, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi, a czułam, że są one kluczem do rozwiązania moich problemów. Dlatego na wakacje wyznaczyłam sobie cel, aby znaleźć odpowiedź. Minął jeden wyjazd, potem kolejny, a ja pozostałam z niczym. Wciąż nie wiedziałam. Dlatego w tym roku na wakacje GS przyjechałam z ogromnym oczekiwaniem, że tutaj uda mi się osiągnąć wewnętrzny spokój i w końcu znajdę spełnienie. Mijały dni a w mojej głowie panowała zupełna pustka. Zaczęłam się trochę podłamywać. W końcu nadszedł dzień wyjazdu i assemblea. Słuchając wypowiedzi kolejnych osób nagle doznałam olśnienia. Nawet nie wiedząc kiedy łzy same zaczęły płynąć mi z oczu. Byłam bardzo wzruszona chwilą, na którą tak długo czekałam. W ostatnim dniu, na ostatnim spotkaniu, udało się! Zrozumiałam siebie i otrzymałam jasną odpowiedź. Dało mi to ogromną satysfakcję i niesamowitą ilość energii. To był naprawdę przełomowy moment i nie boję się zaryzykować stwierdzenia, że był to jeden z niewielu takich w moim życiu. Po tegorocznych wakacjach jestem zupełnie inną osobą, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czuję się o wiele silniejsza. Czuję, że znalazłam przyjaciela w Panu Bogu.
Maja
Dostrzec Go w czyichś oczach
Jadąc na tegoroczne wakacje byłam bardzo zagubiona, z jednej strony bardzo, ale to bardzo chciałam przyjechać, spotkać moich przyjaciół, poznać nowe osoby oraz myślałam, że moja relacja z Bogiem się polepszy, bo prawdę mówiąc, była w bardzo złym stanie, zaś z drugiej strony nie chciało mi się jechać, miałam jakąś obawę, w sumie to już nie wiem dlaczego. Jadąc tam bardzo się stresowałam, że zrobię coś nie tak i nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać. W ciągu ostatnich trzech dni wakacji coś się zmieniło, poczułam, że spotkałam Boga, mogłam Go dostrzec w oczach tych cudownych osób, rozmawiając, śmiejąc się, oglądając filmy czy słuchając razem muzyki. Teraz jestem wdzięczna Panu Bogu za to, że pojechałam tam, odzyskałam wiarę w Niego i powoli z powrotem się z Nim zaprzyjaźniam.
Ola, Hadle
Prosto z serca
Na wakacje GS zaprosiła mnie Agata, która była już rok wcześniej. Pamiętam, z jaką wielką radością opowiadała mi o tym jak było. Tak bardzo mi się to spodobało, co ona opowiadała, że przyjechałam na wakacje właśnie po to, aby przeżyć to samo piękno. Odkąd się zapisałam, czekałam z niecierpliwością na 25 lipca, na wakacje GS i bardzo nie mogłam się doczekać. Jechałam tutaj z wielką radością. Nie miałam żadnych pytań na które szukałabym odpowiedzi. Od pierwszego dnia bardzo mi się spodobało. Poznałam bardzo fajnych ludzi i pogłębiłam swoją wiarę. Na wakacjach najbardziej wzruszyły mnie wypowiedzi na assemblei, były takie szczere, prosto z serca. Za rok na pewno przyjadę znowu.
Laura, Świdnica