Tylko Ty, Panie, pozwalasz mi mieszkać bezpiecznie

Fragment książki Doświadczenie jest drogą do prawdy

„Tylko Ty, Panie, pozwalasz mi mieszkać bezpiecznie”. Odkrycie Chrystusa jako centrum wszystkiego usuwa strach i pozwala człowiekowi odczuwać zdolność do władczego kontaktu ze wszystkim: „Omnia vestra sunt, vos autem Christi, Christus autem Dei” [Wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga]. Ściślej mówiąc, nowa kultura zobowiązuje do przyjęcia bardzo zwartej koncepcji życia, jako nieustannej aktywności i nieuniknionej odpowiedzialności. Taka aktywność jest w każdym momencie, każdym słowem („Czy jecie czy pijecie...”) prawdziwą „służbą”: służbą królestwu, tzn. owemu kosmicznemu planowi, w którym Chrystus jest Głową każdej rzeczywistości.

Życie każdego człowieka ma sens – tzn. naprawdę „jest” – tylko wtedy, gdy jest funkcją Jego królestwa. Funkcja ta została przewidziana przez sam ideał, który nadał tajemniczą treść wszystkiemu: i każda świadomość jest taka właśnie, o ile dostrzeże swoje przeznaczenie do jakiegoś zadania. Ta zaś samoświadomość to spotkanie między Bogiem a pojedynczym człowiekiem, wydarzenie powołania.

Miejscem, gdzie owo spotkanie następuje w sposób pełny, jest Chrystus: powołanie każdego człowieka jest wydarzeniem, które dokonuje się w środowisku osobowej i tajemniczej rzeczywistości Chrystusa: „Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie”. Odkryć swoje powołanie, ukierunkować swoje życie podążając za jego wyzwaniem, podejmować życie jako służbę na rzecz wszystkiego: oto życiowe zaangażowanie naszego istnienia, do którego jasno zobowiązuje nas Duch Chrystusa, dając nam również moc do rozpoczęcia drogi i pozostania wiernymi.

Nowoczesna koncepcja życia nie okazuje się nigdzie tak daleka od Ducha Chrystusowego, jak właśnie w tym punkcie. Kryterium patrzenia na przyszłość, do jakiego przyzwyczaja dzisiejsza mentalność, to stawianie w centrum korzyści, upodobań lub korzyści jednostki. Wybór drogi, ukochana osoba, zawód, jaki chce się wykonywać, kierunek studiów – o tym wszystkim decyduje się tak, że ostatecznym kryterium jest osobista korzyść jednostki. Wydaje się to tak jasne i oczywiste, że radykalna zmiana tego stanu rzeczy odbierana jest, także przez wielu uczciwych ludzi, jako wyzwanie dla zdrowego rozsądku, jakieś zaślepienie i gruba przesada. Są to zarzuty powtarzane także przez wychowawców, którzy uważają się za chrześcijan, czy przez rodziców szczerze zatroskanych o życiowe powodzenie swoich dzieci. Osądy dokonywane w życiu publicznym i prywatnym, życiowe porady, upomnienia lub zarzuty – wszystko to wypowiadane jest z punktu widzenia, w którym szacunek dla wszystkiego i troska o królestwo Boże są całkowicie nieobecne, z którego rzeczywistość Chrystusa została usunięta.

„Co to wszystko może mi dać? Jak uzyskać z tego największą korzyść? – to są wewnętrzne kryteria najbardziej rozpowszechnionej „mądrości życiowej”, ogólnie uznawane za zdrowy rozsądek. Natomiast mentalność chrześcijańska odrzuca takie pytania, sprzeciwia się im, „uśmierca” je, a za prawdziwie wielki uznaje imperatyw całkowicie przeciwny: „W jaki sposób mogę ofiarować siebie wraz z tym, czym jestem, jak mogę najlepiej służyć wszystkiemu, Królestwu Bożemu, Chrystusowi?”.

To jest jedyne kryterium wychowawcze ludzkiej osoby, odkupionej światłem i mocą Ducha Chrystusowego. Wiek młodzieńczy jest w życiu jedynym okresem, kiedy z łatwością i pewnością mogą rozwijać się przejrzysta i wyrozumiała szczerość oraz pełna zdecydowania wielkoduszność, których wymaga chrześcijańska koncepcja własnego życia. Pełna gotowość całego naszego życia do służenia wszystkiemu ma decydujące znaczenie właśnie także dla zrozumienia jaką funkcję jesteśmy wezwani pełnić, jakie jest nasze osobiste powołanie.

To, co powinienem robić, kim powinienem być, moje powołanie, zazwyczaj nie jawi mi się jako wyraźny nakaz, ale raczej jako pewna sugestia, jako zaproszenie. Powołanie, które jest znaczeniem mojego życia, przedstawia mi się raczej jako dostrzeżona możliwość niz jednoznaczna nieuchronność. Jest to nawet tym prawdziwsze, im ważniejsze i bardziej podstawowe jest zadanie do zrealizowania. Sumienie – w swoim najczystszym i najbardziej sugestywnym wymiarze – jest najdyskretniejszą sugestią: jest inspiracją. W ten sposób, pozytywnie przylgnąwszy do najsubtelniej ukazanych mi możliwości, decyduję o moim osobistym wzroście, o mojej postawie.