Aby przeżyć czas Bożego Narodzenia
Notatki z medytacji ks. GiussaniegoBezpośrednim, choć również ostatecznym, wrażeniem jakie budzi w nas Liturgia tego okresu jest radość, pogoda ducha, bo spotkanie z Jezusem zawsze wywołuje odczucie, że postępując za nim doświadcza się nieporównywalnej z niczym pełni życia. Oto racja, która skłania człowieka do pójścia za nim. Radość tego odkrycia może współistnieć z trudnościami, z ciężarem codziennej realizacji.
Pierwszą pokusą jest pokusa porzucenia tej „jedności" i „syntetyczności" (spoistości) doświadczenia, by pójść za jednym czy drugim strzępem rozumu. Największą przeszkodą jest roztargnienie, oderwanie od siebie.
Jak rodzi się ta radość? Rodzi się jedynie wtedy, gdy akceptujemy ów fakt, gdy nie czynimy go przedmiotem naszych manipulacji. Pokój płynie jedynie z autorytetu, którym jest proponowany nam Fakt. To znaczy oferowana nam propozycja ocalenia siebie.
Warunkiem, żeby fakt stał się autorytetem, a nie powodem zniechęcenia albo skrupułów, lamentu albo narzekania, jest prostota. Ona decyduje o naszej naturalności. Cała reszta jest owocem sztuczności, gry słów i kłamstw. Chodzi o przylgnięcie do propozycji jedynie dlatego, że jej potrzebujemy.
Czeka się nie ze względu na coś odległego (l`al di là - coś poza rzeczywistością). Ale ze względu na coś teraźniejszego (co obchodzi nas teraz). Nawet zło może stać się bodźcem do oczekiwania na Kogoś Innego: na Zbawiciela. Największym błędem jest odgrodzenie Boga od naszej niepewności, od naszych grzechów. To oczekiwanie daje ową pewność i solidność, które stanowią fundament projektów, nie będących pretensjonalną ucieczką i iluzorycznym marzeniem.
Jak można w każdym fakcie dostrzec oczekiwanie na Niego? „Bóg to sprawia i cudem to jest w naszych oczach". Jest cudem daru Ducha Świętego, akceptowanym jedynie przez człowieka prostego.
W istocie, prostota w obliczu daru Ducha staje się wiernością wobec niego aż do końca. Musimy postępować za nim nawet wtedy, kiedy nic nam nie mówi, bo jest dzieckiem. Boże Narodzenie jest jedynie obietnicą. Jeśli pójdziemy za, zrozumiemy, i przyjdzie Duch (który zstąpił na uczniów, kiedy Jego już nie było).
Aby „respektować" ten dar musimy dzielić się nim z tym, kto jest w stanie go pojąć. A ponieważ nie wiemy kto to taki, musimy dzielić się nim ze wszystkimi, i nie dziwić się, że większość go nie rozumie (Jezus w najlepszym okresie miał 72 uczniów).
Jedyną różnicą pomiędzy trudem, który towarzyszy każdemu naszemu działaniu w ciągu dnia (o ile jest ono świadectwem, jeśli nie, to jest zdradą), a trudem innych ludzi będzie radość (a nie rezultaty). „Bóg da poznać wszystkim swoją chwałę poprzez radość waszych serc".