Uwagi metodyczne na temat Szkoły Wspólnoty
Notatki z dyskusji ks. Luigiego Giussaniego w czasie Rady Krajowej CLPropozycja Ruchu zawarta jest w sposób systematyczny i krytyczny w Szkole Wspólnoty. Ta ostatnia przedstawia najbardziej godne uwagi, pod względem znaczenia, treści i punkt odniesienia osądu i porównania.
Praca nad tekstem Szkoły Wspólnoty jest najbardziej konkretnym sposobem utrzymywania systematycznej więzi z charyzmatem ruchu.
Charyzmat jest darem Ducha, który działa w służbie całego Kościoła, posługując się temperamentem, czasem i miejscem; posługując się tym co ludzkie. Oto jeden z centralnych wątków treściowych drugiej części trzeciego tomu; zdać sobie sprawę, że Duch Święty posługuje się tym co ludzkie, znaczy zdać sobie sprawę, z tego czym jest katolicyzm.
Wierność wobec charyzmatu rodzi obecność i misję; to z wierności wobec charyzmatu rodzi się doświadczenie, które powoduje rozwój człowieka, uzdalniając go do obecności.
"Geniusz" własny charyzmatu ruchu jest metodologiczny, pedagogiczny. Ruch powstał jako troska, aby młodzi poznali Chrystusa w taki sposób, by jego obecność stała się dla nich przekonywująca.
Metoda ruchu określona jest przez słowo "wydarzenie": ukazanie obecności Chrystusa jako obecnego aktualnie wydarzenia. W istocie, jedynie w wydarzeniu teraźniejszym Chrystus objawia się w sposób przekonywujący. Cała metodologia ruchu sprowadza się do zastąpienia powtarzanych pojęć albo powielanego dyskursu spotkaniem z wydarzeniem.
Moralność rodzi się jako dążenie do zaangażowania (zainwestowania) życia w wydarzenie, które się spotkało i w które zostaliśmy wciągnięci; dążenie do przynależności, a zatem do konfrontowania się z tym czym jest ruch.
Towarzystwo staje się wydarzeniem, a więc źródłem moralności, o ile pomyślane jest w taki sposób, by ułatwić każdemu porównanie wszystkiego tego, co przeżywa z propozycją ruchu.
To właśnie jest konkretny sposób utrzymywania więzi z charyzmatem: zaangażowanie w wydarzenie i wniknięcie w nie. Początkiem tego wydarzenia winna być odpowiedzialność osobista tego, kto kieruje: poważny winien być jego stosunek do tego, co mówi innym. To rozpala życie wspólnoty jako wydarzenie.
Jeśli Szkoła Wspólnoty zredukowana jest do "dyskursu" nie rozwija ruchu. Jeśli jest pracą, punktem porównawczym, staje się fascynującym czynnikiem wydarzenia.
To, co winniśmy komunikować, to entuzjazm, piękno porównania. Porównanie zawiera w sobie element egzystencjalnie dramatyczny, ponieważ, ktoś, kto się konfrontuje musi poddawać się korekcie. Oto zasada pociągania za sobą w wymiarze edukacyjnym: na to aby być naśladowanym zasługuje tylko ten, kto sam naśladuje.
To, co nie przynagla do zmiany jest fałszywe, nawet jeśli jest dyskursem poprawnie powtórzonym.
Szkoła Wspólnoty winna być realizowana na bazie poważnego porównania z tekstem, nie idąc za nitką własnych niepokoi.
W jaki sposób Szkoła Wspólnoty staje się punktem porównania? Przede wszystkim powinniśmy ją czytać, wyjaśniając razem znaczenie słów. Nie interpretacja, ale naśladownictwo literalne. Jest to przywrócenie do życia średniowiecznej metody scholastycznej: lektura do tego stopnia literalna, że komentarze czyniono na marginesach. Trzeba stać się uczniem tekstu.
Na drugim miejscu, trzeba umożliwić egzemplifikację porównania tego, czym się żyje, z tym, co przeczytaliśmy. Trzeba postawić sobie pytanie w jaki sposób to, co czytaliśmy i próbowaliśmy literalnie zrozumieć osądza życie, osądza to, co się wydarzyło poprzedniego dnia, to, co dzieje się na świecie i własną sytuację.
W ten sposób Szkoła Wspólnoty staje się gestem misyjnym; nie powinna być "wewnętrznym seminarium". Jakżeż Szkoła Wspólnoty może być ważna dla mnie, jeśli nie czuję, że pełna jest obietnicy nadziei również dla człowieka, którego spotykam na drodze albo dla kolegi w szkole czy w pracy? Skoro jest ważna dla mnie dlaczegóż by nie miała być ważna dla niego? W geście proponowania ją drugiemu, wyzwala się jedność człowieczeństwa istniejąca pomiędzy nim a mną, pragnienie ludzkie, które się brata i kotwica (nadzieja) odpowiedzi, która błyszczy dla mnie i dla drugiego.
Prowadzący Szkołę Wspólnoty powinien być źródlaną krynicą owego momentu jako wydarzenia. A staje się źródlaną krynicą, jeśli to, co czyta uderza w niego osobiście - do tego stopnia, iż - przy zachowaniu dyskrecji i bez sentymentalizmów - wydaje się być stosowne jego wyznanie: "Rozumiem, że ten konkretny fragment osądza przede wszystkim mnie". Jeśli natomiast ten, kto prowadzi Szkołę zajmuje ludzi swoimi myślami, to przyzwyczaja każdego do kroczenia za własnymi myślami.
Szkoła Wspólnoty winna być odczuwana, przeżywana i przecierpiania przez prowadzącego, który - właśnie dzięki temu - przestaje być "mentorem" a staje się - jak wszyscy - kimś poszukującym. Zaś żeby to poszukiwanie nie było czysto intelektualne powinno być prośbą (domanda). Poszukiwanie i prośba rodzą prawdziwą miłość (affezione).
Praca w Szkole Wspólnoty nie polega tylko na gestach wyjątkowych, o wiele bardziej jest pracą codzienną.
Nie jest korzystne zastępowanie pracy w Szkole Wspólnoty czymkolwiek innym, wymyślonym przez siebie; byłoby to nieświadome oskarżenie własnej niezdolności do czynienia Szkoły wspólnoty.