Fragment fresku w kaplicy Niccolina, autorstwa Fra Angelico, przedstawiający św. Piotra poświęcającego Siedmiu Diakonów. Św. Szczepan męczennik na kolanach. Źródło: Wikipedia

Emigracje i święcenia diakonatu Fernanda

„Teraz intensywne przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia. Czasu raczej mało, ale za to dużo Bożej łaski.
Dziękuję Wam za każdy gest pamięci, modlitwę, ofiarę, serce dla Kuby. Codziennie niosę Wasze intencje przed oblicze Pana”

Przyjaciele,

Na Kubie niestety bez zmian. Masowe emigracje i powszechne myśli o jak najszybszej ucieczce z więzienia bez krat. Kościół, jak i całe społeczeństwo, żyje zawieszony pomiędzy wyspą, a potężniejszym od więzi rodzinnych snem o wolności i przyszłości. W październiku, gdy z dziećmi odmawialiśmy misyjny różaniec i gdy najmłodsi dodawali swoje intencje to wszyscy prosili za swoich tatusiów, babcie, rodziny przekraczające granice. Patrzyli smutnymi oczyma na mapę świata wykrzykując wszystkie kraje, tylko nie Kubę - Stany Zjednoczone, Rosję, Hiszpanię, Niemcy, Anglię, Brazylię, Nikaraguę. Nawet dzieci żyją w zawieszeniu, w powietrzu, z nadzieją na jakąkolwiek formę emigracji.

Codziennie towarzyszę ludziom opuszczającym kraj. Sprzedają oni wszystko, aby zdobyć chociaż część pieniędzy na wylot. Już kilka razy byłem na lotnisku w Santiago de Cuba towarzysząc moim przyjaciołom w bolesnym momencie. Towarzyszyły mi obrazy z filmów z obozów koncentracyjnych - długie kolejki, muzyka, płacz i te smutne oczy może po raz ostatni patrzące na swoją ojczystą ziemię. W Piśmie Świętym mam listę tych, których otaczam codzienną modlitwą - tych, którzy są w drodze przekraczając nielegalnie granice - zerknąłem na listę - w tym momencie 72 osoby walczące o swoje szczęście i wolność. Znam wszystkie twarze, sytuacje, kontekst, cierpienia, więzienia, rozmowy, trudności. To także mój ból i dramat. Udało się już dotrzeć całej rodzinie Rogelio - wysłali wideo ze spotkania na lotnisku w Stanach Zjednoczonych - udało się im wszystkim. Bogu niech będą dzięki. Codzienne wiadomości, smsy od rodziny Rafaela, Katriny, Ricardo, motywują do modlitwy za nich i tysiące innych Kubańczyków w drodze do siebie i po prawdziwego siebie. Towarzyszenie w takiej drodze nie jest łatwe - towarzyszy im lęk, choroby, zimno, brak leków, tygodniowe ukrywanie się, niepewność i ból w sercu połączony z troską o rodziny i tych, którzy zostali. Niektórzy piszą, że nie spodziewali się, że będzie tak trudno i tyle upokorzeń. Inni wskazują na wykończenie fizyczne po wielogodzinnych marszach przez lasy. Dostaję też niestety informację o utraconych snach - grupę próbującą przekroczyć granice wodą - złapała policja kubańska- wszyscy są w więzieniu i bolą nie tyle kraty więzienia, co utracony sen o wolności. Nie mają do czego wrócić, wszystko musieli sprzedać, aby zapłacić za przekroczenie granicy. Migracja to dla mnie nie polityka, ale konkretny człowiek, mój bliźni, mój parafianin… wystraszony, upokarzany przez lata, pozbawiony godności, płaczący nocami… Kiedy nie mogę spać, a coraz częściej mi się to zdarza, wychodzę na dach i modlę się za nich i za tych, którzy ich przygarną, pomogą, zobaczą w nich człowieka, płaczące małe serce.

Teraz garść dobrych wiadomości - udało się wypertraktować ekipę młodych na Światowe Dni Młodzieży do Lisbony - otrzymaliśmy wstępne pozwolenie na 15 osób z parafii. Koszt jednego pakietu z wizą to prawie 2000 euro. Teraz trwa etap poszukiwania funduszy. Oczywiście wszyscy lecą na dni młodzieży i podpisałem, że naturalnie wszyscy wrócą do kraju 😊. Zaczęliśmy pracę nad ich formacją. W ostatni weekend pracowaliśmy nad regułami rozeznawania duchowego według św. Ignacego z Loyoli.

Koleją dobrą nowiną są święcenia nowego diakona (w drodze do kapłaństwa) Fernanda. Towarzyszyłem mu od początków mojego posługiwania na Kubie, a teraz jest radość widząc go przy ołtarzu. Wzruszająca dla mnie była z nim rozmowa przed święceniami. Powiedział: przyjąłem życiową opcję pozostania w moim kraju i służenia moim braciom i siostrom. Nic piękniejszego nie mogłem dostać od Fernanda. Teraz pracuje on z nami w katedrze, więc mamy ekipę czteroosobową. Tyle, że parafia znacznie się rozrosła - dołączono mam kolejną parafię- Julia i Bueyariba. Więc nowe zadania i o wiele więcej pracy.

CZYTAJ TAKŻE: CESANA. WYCHOWYWAĆ DO NADZIEI, WYZWANIE, KTÓRE POZOSTAWIA NAM „GIUS”

Teraz intensywne przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia. Czasu raczej mało, ale za to dużo Bożej łaski.
Dziękuję Wam za każdy gest pamięci, modlitwę, ofiarę, serce dla Kuby. Codziennie niosę Wasze intencje przed oblicze Pana.

Wasz Adam
Bayamo 14.12.2022