Na wystawie „Giussani 100”

Meeting 2022. Otwartość na człowieczeństwo

Propozycja odsunięta na „może kiedyś”. „Plecak” intencji. Urzekające twarze i zdarzenia. O swoich przeżyciach z Meetingu opowiada jedna z uczestniczek wyjazdu zorganizowanego przez szkołę językową INVENZIA

W roku jubileuszu 100 – lecia urodzin Księdza Giussaniego chciałam, aby wydarzyło się coś, co będzie go wyróżniać. Miałam jakieś pomysły, ale nie doszło do ich realizacji. Wiedziałam o propozycji wyjazdu na Meeting, ale od razu ją odsunęłam na „może kiedyś”. Przynaglona przez Ewę zaczęłam się zastanawiać nad tym co i dlaczego odrzucam. Uświadomiłam sobie, że jest to wielka łaska, bo w programie wyjazdu jest Mediolan, to szczególne Coś, czego mogę w tym roku doświadczyć, zgodziłam się. Głównym celem mego wyjazdu do Italii stał się grób księdza Giussaniego, tam zawiozłam „plecak” intencji i powierzyłam je jego wstawiennictwu. Z podarowaną mi przez Pana komunią uczestniczek wyjazdu (częściowo też w towarzystwie znających osobiście Giussa - Giovaniego i Albano) chodziłam tam, gdzie kroczył nasz Autorytet: ulicami Milano, do Bazyliki św. Ambrożego, przed Uniwersytet Katolicki, gdzie wykładał i wreszcie do Liceum Berchet, tam posiedziałyśmy dłużej, trochę sztubacko, na ulicznym krawężniku zmęczone całodniową wędrówką. Tłumaczyłyśmy (wszak był to też wyjazd związany z nauką języka) cytaty przygotowane przez Ewę mój brzmiał: „Don Giussani parla della religiosita come pienezza dell’uomo, come risposta alle esigenze dell’uomo” [Ks. Giussani mówi o religijności jako pełni człowieka, jako odpowiedzi na ludzkie potrzeby]. Wydawało mi się, że już odbyłam Spotkanie, reszta to będzie tylko wartość dodana. Pan jednak zawsze daje więcej niż się spodziewam - Spotkanie trwało nadal.

Mediolan. Przy grobie ks. Giussaniego (fot. Grażyna Banel)

Codzienny pobyt na Meetingu poprzedzany był Mszą św. w pobliskim kościele Matki Bożej Fatimskiej, potem śniadanie i kąpiel w morzu. Doświadczałam codziennie licznych gestów przyjaźni Ewy, Grażyny, Basi, Marysi, Asi, Ani, Iwony, Gosi i Marysi, i gestów życzliwości podczas spotkań z Natalią i Miłoszem, Anią i Pawłem, którzy przybyli tu z rodzinami. To wzruszający dar, którego nie oczekiwałam.

Doświadczenie Meetingu w Rimini wciąż we mnie dojrzewa, dzielę się więc tylko tym, co już potrafię zreflektować: otwartość na człowieczeństwo poprzez spotkania z różnymi ludźmi, również wyznaniowo, możliwość wysłuchania ciekawych przemyśleń i refleksji, które mogłam zrozumieć dzięki ofiarnemu tłumaczeniu przede wszystkim Ewy Tyburczy, a też gościnnie Ani Doś. Szczególnym dla mnie było spotkanie „Giussani 100”, rozmowa, w której uczestniczył min. Fabrice Hadjadj autor Wiary Demonów. Wyszłam z przesłaniem, aby, „zbierać Jego iskierki, iskierki Światła, skaczące po całym świecie”, zobaczyć, że „wszystkie rzeczy mają w sobie ostateczność. (…) Wszystko w Nim ma swoją konsystencję”, a „nasz czas jest zawsze tylko elementem wielkiej dramatycznej symfonii wieczności, do której klucz dają nam tylko Biblia i tradycja, bez tego klucza jest kakofonia albo monotonny refren”. Wrażliwość na człowieczy los w wymiarze codziennym i historycznym. Poruszyła mnie bardzo wystawa oparta o zasoby zlikwidowanego wiosną tego roku Stowarzyszenia „Memoriał”. Pokazała ból zerwanych więzi w rodzinach wysłanych do gułagów, trudny test mocy wiary i niezłomnej ludzkiej godności w odczłowieczających okolicznościach, których nie brakuje i dziś w nieustannie toczących się dramatach świata. Docenienie kreatywności człowieka, jego ekspresji w obecnej na Meetingu sztuce i muzyce. Brałyśmy udział w koncercie finałowym poświęconym Claudio Chieffo, śpiewając wspólnie fragmenty jego piosenek. Wydawało mi się, że rozumiemy, my tam obecni, że jesteśmy tu, bo idziemy tą samą drogą.

Na Meetingu w Rimini (fot. Barbara Zadykowicz)

Twarze przyjaciół: Giussa, na fotografiach i cytowanej w czołówce spotkań odpowiedzi na pytanie „Dlaczego na księdza czekają?” - „Bo wierzę w to co mówię.”; Govanniego Samy – z prowokacyjnym „Po co tu przyjechaliście?”, i zachętą, by dawać świadectwo o tym, czego doświadczamy; Ani Marabello - z jej szczerą odpowiedzią na nasze pytanie „Dlaczego jesteś w Ruchu?” – „To doświadczenie, które daje mi głębię życia.”; Marii Grazii z jej promiennym uśmiechem i życzliwością…

CZYTAJ TAKŻE: LISTY

Memoriał. Na wystawie o sowieckich gułagach (fot. Anna Ziarno)

Świadectwo bezinteresownego oddania w wolontariuszach, niestrudzonych pomocnikach meetingowego wydarzenia, wracających ostatniej nocy razem z nami autobusem po ciężkich dniach dyżurów, z pieśnią Romaria na ustach, z nieco zmęczoną, ale zaraźliwą radością serc.
Urzekło mnie wiele twarzy i zdarzeń, czułam się jak u siebie, wśród swoich, doświadczałam po raz kolejny, że życie można przeżywać z pasją niezależnie od czasu i okoliczności.

Basia, Białystok