Obraz Foundry Co z Pixabay

Pewien fakt w oczach

Okazuje się, że obecny okres w szkole jest szczególnie trudny. Młodzi przeżywają poważny kryzys, niektórzy uczniowie, boją się wyjść z domu i stawić czoła wszystkiemu, od sprawdzianów po osąd przyjaciół. List nauczycielki

Przez jakiś czas starałam się nadążyć za potrzebami wszystkich, ale czuję się coraz bardziej niezdolna i zdezorientowana. Wiele razy skłaniam się do przekonania, że chrześcijaństwo jest czymś, co powinno dodać coś więcej do mojego człowieczeństwa. Nie różnię się od innych, ale moje bycie chrześcijaninem powinno uczynić mnie bardziej wrażliwą, lepiej radzić sobie z okolicznościami, a czasem nawet być mądrzejszą. Ostatnich kilka miesięcy pokazało, że ta koncepcja jest fałszywa. Niedawno zdałam sobie sprawę, że jedna z moich uczennic była nieobecna od pięciu tygodni, a ja nie znalazłam nawet czasu, by napisać do niej maila. A zatem w czym miałabym być bardziej ludzka od innych, cynicznych kolegów, którzy zdecydowali nie przejmować się niczym? Ostatecznie jestem taka sama jak oni. Kiedy byłam trochę przybita tymi myślami, miał miejsce pewien fakt. Jedna rodzina z mojego Bractwa niespodziewanie straciła syna, 4,5-letnie dziecko. Na pogrzebie, pośród rozdzierającego serce dramatu, zobaczyłam matkę i ojca w tajemniczy sposób opanowanych. Ogromny tłum obejmował ich, nie będąc w stanie w żaden sposób załagodzić ich bólu, ale ucieleśniając niemożliwą w takiej chwili, ale realną nadzieję. To, co widziałam, różni się zupełnie od człowieczeństwa „trochę bardziej ludzkiego”, które czasami wyobrażam sobie jako owoc chrześcijaństwa; zobaczyłam dosłownie coś, co pochodziło z innego świata. Obecność Chrystusa nie jest preparatem multiwitaminowym, który daje jakieś dodatkowe zasoby, by stawiać czoła życiu – jest czymś, co zagarnia życie, czasami rewolucjonizując je, ale pozwalając na niewyobrażalną odmienność. Gdy zobaczyłam to wszystko, sądzę, że jedyną możliwością dla mnie jest pójście do szkoły z takimi faktami przed oczami. Począwszy od tego, tęsknota opisana przez Giussaniego w książce Zostawić ślady w historii świata nie jest już umartwieniem z powodu braku moich umiejętności, ale pragnieniem uczynienia żywą w klasie, taka jaka jestem, „dobrej nowiny”, która mną wstrząsnęła i mnie objęła.

Maria, Mediolan (Włochy)