fot. Agnieszka Kazun

Nowa moralność

List do księdza Juliána Carróna

Drogi ks. Julianie!

Gdy przeczytałem Twoje pytanie zawarte w liście do nas wszystkich z dnia 12 marca 2020 „Che cosa ci strappa dal nulla?” (Co nas wyrywa z nicości?) bardzo chciałem napisać coś od siebie, podzielić się z Tobą moim życiem w tym kontekście, ale brakowało jakiegoś konkretu, poruszenia. Gdy jednak niedawno czytałem na Szkole Wspólnoty punkt 6. pt. Nowa moralność zostałem uderzony. „Szymonie, czy kochasz mnie?” - to pytanie dotarło do mnie po raz pierwszy, gdy spotkałem osoby z ruchu CL w Polsce kilkanaście lat temu. Wcześniej przez lata, od dnia bierzmowania, uciekałem od Kościoła. Wydawał mi się zbiorem sztywnych reguł i zasad, których nie rozumiałem i nie chciałem przyjąć. Byłem przekonany, że te reguły, prawa i zasady zabiorą mi moje człowieczeństwo, że będą przeciwne sposobowi w jaki ja chcę żyć. W ogóle nie przekonywała mnie tradycja, nie rozumiałem po co należało wykonywać pewne pobożne gesty - od modlitwy przed posiłkiem po udział we mszy św.

Kiedy spotkałem tych nowych przyjaciół, zacząłem doświadczać tego spojrzenia, które zawładnęło Mateuszem, Marią Magdaleną, Zacheuszem. Nie rozumiałem wtedy logiki wywodów ks. Giussaniego na Szkołach Wspólnoty, czy pierwszych rekolekcjach, nie wiedziałem, dlaczego wszyscy śpiewają włoskie piosenki, ale wiedziałem jedno: spotkałem towarzystwo, w którym po raz pierwszy ktoś wypowiedział moje imię w tak niespotykany wcześniej i nigdzie indziej sposób: „Miłoszu, co u ciebie słychać?”. Gdy zakochałem się w dziewczynie, która była niewinna, a przyjęła mnie całego takim jakim byłem, poturbowanego drania, który próbował w życiu już wielu rzeczy, to czym mogłem wytłumaczyć jej postawę, jak właśnie nie tym pytaniem: „Szymonie, czy kochasz mnie?”. Gdyby przyjąć wyłącznie ludzką kalkulację, to jest to niemożliwe! Taka postawa w tamtym momencie mojej obecnej żony była nieracjonalna! Ale ks. Giussani pisze: „Chrześcijańska moralność jest rewolucją na ziemi, ponieważ nie jest spisem praw, ale miłością do bytu”. Czasami powtarzam moim przyjaciołom, że gdybym spotkał wspólnotę, w której zaraz na początku dostałbym listę rzeczy, które muszę zrobić, aby się do niej zapisać, to w jednej chwili, by mnie tam nie było. Tymczasem tu nikt niczego ode mnie nie żądał, nikt mi nie mówił jak, kiedy i czy w ogóle mam się modlić i co mam robić. Ale ja zapragnąłem nauczyć się modlitw, zapragnąłem uczestniczyć we mszy św. i w ich spotkaniach, bo widziałem, że oni tak robią i są szczęśliwi. I że Chrystus niczego im nie zabiera, a wręcz przeciwnie: dopełnia całe ich człowieczeństwo, ich pragnienia, trudy, oczekiwania, radości.

Gdy więc przeczytałem punkt o nowej moralności, zrozumiałem, że właśnie to pytanie Chrystusa, tj., nie wyrzut „Co zrobiłeś?”, ale pytanie „Czy mnie kochasz?” - ono wyrywa mnie z nicości! Ja pragnę tylko tego - słyszeć na nowo to pytanie: „Czy mnie kochasz?”. Pragnę spotykać, widzieć takie osoby, które są dla mnie tą obecnością, które mi ją uzmysławiają i o niej przypominają. Dlatego dziękuję Ci Juliánie za wspólną drogę. Dziękuję za Twoje spojrzenie zawarte w Przebudzonym człowieczeństwie, ponieważ właśnie takiego osądu pragnąłem dla siebie, a nie znalazłem podobnego gdzie indziej. Dziękuję za ks. Jurka, ks. Joachima, Giovanniego (Ciccio) i innych przyjaciół z Polski. Dziękuję Panu za dar mojego małżeństwa z Natalią i naszej czwórki dzieci. Fakt bycia obdarowanym tak obficie zdumiewa mnie - gdy tylko jestem zdolny to zauważyć.

Ks. Giussani pisze dalej: „Moralność jest miłością, jest miłością do Bytu, który stał się Człowiekiem. Wydarzeniem w historii, docierającym do mnie poprzez tajemnicze towarzystwo, które w historii nazywa się Kościołem lub tajemniczym Ciałem Chrystusa, albo Ludem Bożym. Kocham ten Byt, znajdując się w tym towarzystwie”.
Kocham, chcę kochać, chcę być zdolny, aby kochać ten Byt i być stale świadomym, że Pan jest ze mną w łodzi, że mi i moim bliskim towarzyszy zawsze, na dobre i na złe. Dlatego „proszę tylko Pana, proszę Ducha by mnie odmienił, by uczynił mnie naśladowcą Chrystusa, by moja obecność stała się bardziej obecnością Chrystusa”.

Z przyjaźnią,
Miłosz