List z Kuby. Niestety bez zmian

Drodzy Przyjaciele! Rozpoczyna się nowy miesiąc i przynaglony przez moich czytelników i przyjaciół zabieram się do pisania. Co nowego na Kubie? Można by powiedzieć, że niestety bez zmian…

Jednak wiele zaskoczeń. 26 lipca to dzień rozpoczęcia i triumfu Przewrotu, o ile kiedykolwiek on zatriumfował. Jest taki podziemny kawał: pani pyta w szkole Jasia, jakie są trzy największe zwycięstwa Przewrotu, aby nie nadużywać słowa. Jaś odpowiada: „To proste: edukacja, zdrowie, kultura. – Bardzo dobrze – odpowiada pani. – A jakie są największe trzy porażki Przewrotu?”. Jaś odpowiada: „To także jest proste: największe porażki przewrotu to śniadanie, obiad i kolacja…”. To dowcip, ale taki trochę czarny. Sytuacja się nie normuje – ogromne kolejki, prawie nic w sklepach i poszukiwania kombinowanej żywności. Problemy z paliwem, transportem, lekami.

Ale żeby zobaczyć ów triumf, to do Bayamo 26 lipca przyjechał prezydent wyspy. Wszyscy pracowali jak stachanowcy, wykonując po 200% normy – nawet asfalt na lotnisku poprawiali nocą. Do tego całe miasto pięknie wymalowane – i farba jest – no i przy okazji trochę farby skombinowałem – i ludzie wiele domów swoich przy okazji pomalują – jest radość. Na dwie noce otworzyli dwa nowe sklepy, aby lud się cieszył, i mamy nowy wspaniały świat w 48 godzin. Można? Można! To nic, że za miesiąc farba zejdzie ze ścian, ale na przyjazd Wielkiego było pięknie i niczego w kraju nie brakowało – nawet dostawa kurczaków przyjechała, aby ludzi nasycić. I tak Kuba odmalowana, nowoczesna i radosna czekała na swojego prezydenta.

We wspomnienie rodziców Najświętszej Maryi Panny obchodziliśmy w Kościele dzień dziadka i babci. Zaprosiłem młodych i starszych na Mszę św., aby w ramach błogosławieństwa babcie błogosławiły młodych i dzieci przytuleniem i czułością. To tak, aby kruszyć mury pokoleniowe. Więc się wyściskaliśmy uroczyście na zakończenie Eucharystii, a później były wspólne lody.

Zmarł nasz kubański kardynał Jaime Ortega. Spotkałem się z nim dwa razy w Hawanie. Mimo chorób zawsze był uśmiechnięty i zainteresowany Kościołem. Za pierwszym razem powiedział: „Dziękuję ci za to, że jesteś z nami…”. Modliliśmy się za zmarłego hierarchę, wspominając jego osobę. Potrafił on nie tylko budować mosty, ale być mostem…

Dziś ruszamy na Narodowe Dni Młodzieży do Santiago de Cuba – trzydniowe święto młodych, aby ożywić ich wiarę i zaangażowanie w Kościół. Niestety wielkie spotkanie zostało odwołane
i zorganizowano akcje diecezjalne – wszystko z powodu braku transportu i żywności. Przełknęliśmy to jakoś, ale do tego czerwoni zaczynają komplikować życie – nie dali pozwoleń na użytkowanie miejsc publicznych
i wydali zakaz odprawienia Drogi Krzyżowej na ulicy… Zobaczymy, co będzie. To może być odpowiedź na list arcybiskupa Dionisia (Garcíi Ibáñeza, prymasa Kuby – przyp. red.) o kryzysie, odwołujący Narodowe Dni Młodych, albo na nieprzyjęcie rządowej propozycji organizacji przez partię pogrzebu kardynała… Ale psy szczekają, a karawana jedzie dalej.

W ostatnim tygodniu utworzyła się dziwna grupa sekciarska naturalistów. Niby to mnie nie dotyczyło. Ale kiedy moi ludzie zaczęli chodzić do parku i obejmować drzewa, aby wyciągać z nich energie witalne, a grupa ubierała się na biało i czarodziejem był mężczyzna z Hawany, wybrałem się i ja wyssać energię z natury. Oczywiście nie powiedziałem, kim jestem, ale mag natychmiast odkrył we mnie złe energie. Zdenerwowało mnie to trochę i powiedziałem, że czuję w nim także zlepek złych energii i czarnych sił natury – choć nie mam pojęcia, co to znaczy. I tak skończyła się magiczna znajomość, ale kobiety z mojego miasta dalej przytulały się do drzew. Wybrałem się następnego dnia, aby pokonać maga z różańcem (naturalnie super magicznym) i dwoma drutami służącymi do poszukiwania złych energii. Grupka liczyła już ponad dwadzieścia osób. I moje magiczne druty wobec wszystkich odkryły magiczne siły przyrody… Przetarłem czoło, zadrżałem i powiedziałem: faktycznie są tu siły natury i przytulając się do drzew, można je wydobyć – tyle, że te siły upodobnią was do drzew – będziecie mieli życie wegetalne – a odejdą od was na zawsze wszystkie ludzkie pragnienia, szczególnie te seksualne. I zwycięstwo – czarny mag pobladł, a ja zatriumfowałem. Kobiety wystraszone – powiedzieć Kubance, że koniec z pobudzeniem, magią erotyzmu, to jak skazać ją na śmierć – i kobiety zaczęły odchodzić. Zostały dwie bardzo zaawansowane wiekiem staruszki, którym pewnie wszystko było obojętne…

Proszę Was o modlitwę za nasze Dni Młodzieży oraz za przyjazd studentów i diakonów, żeby był to Boży czas!

Dziękuję za modlitwę, wsparcie, przyjaźń.

ks. Adam, Bayamo (Kuba)