Szczególne dobro dla nas
Ubiegłoroczne sierpniowe wakacje CL były dla mojej rodziny wyjątkowe. Dowiedziałam się wtedy, że spodziewam się dziecka. W ciągu dwóch godzin wczesnym rankiem ułożyłam sobie plany na przyszłość, obliczyłam, do kiedy będę pracować, i poleciłam nas BoguZ radością zaczęliśmy wspólnie z mężem oczekiwać trzeciego potomka. „Starszakom” przekazaliśmy nowinę nieco później, jednak na tyle wcześnie, aby mogli z nami przeżywać ten czas oczekiwania.
Nie miałam żadnych obiekcji, gdy lekarz prowadzący zlecił badania prenatalne, wskazane dla kobiet, które ukończyły 35. rok życia. W USG pewne parametry wyszły na granicy normy. Badanie krwi miało w moim mniemaniu pokazać, że wszystko jest w porządku i uspokoić mnie. Wynik badania miał omówić genetyk. Wiedziałam, jak przebiega cała procedura, nie wzbudziło to więc moich obaw. Dowiedzieliśmy się jednak, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że dziecko ma aberrację chromosomu 21., czyli zespół Downa. Genetyk rozmawiał z nami z dużym wyczuciem, nalegał jednak na aminopunkcję, co w połączeniu z przekazanymi informacjami wywołało we mnie i w mężu duże wzburzenie i ostatecznie wizytę oceniliśmy bardzo negatywnie. Nie zgodziliśmy się na ten zabieg, ponieważ nie chcieliśmy, by chęć pozyskania jakiejkolwiek wiedzy stała się zagrożeniem dla naszego dziecka.
Po powrocie do domu potrzebowałam pocieszenia, ale żadne „Będzie dobrze” usłyszane od człowieka nie było w stanie mnie uspokoić. Wtedy natknęłam się na następujące słowa Pisma Świętego: „Nasze dziecko pójdzie w drogę zdrowe i zdrowe powróci do nas, a oczy twoje zobaczą ten dzień, w którym on zdrów przyjdzie do ciebie. Nie martw się i nie lękaj o niego, siostro! Towarzyszy mu bowiem dobry anioł, więc będzie miał szczęśliwą podróż i wróci zdrowy” (Tb 5, 18-5,23). Te słowa dały mi nadzieję i pozwoliły spokojnie oczekiwać na rozwiązanie.
11 marca przyszedł na świat Dawid. Był malutki i potrzebował inkubatora w tych pierwszych dniach. Na sali porodowej, zaraz po urodzeniu prosiłam lekarza o dokładne zbadanie mojego synka, zwróciłam uwagę na wcześniejsze badania. Dawid urodził się z zespołem Downa, jednak zaskoczyła nas jego dobra kondycja. Zdumiona była nawet pani ordynator oddziału noworodków, która przyszła do mnie najpierw z pretensjami, że rodziłam u nich w szpitalu. Chyba po prostu się bała, że nie będzie w stanie pomóc, jeśli wady zazwyczaj towarzyszące zespołowi Downa okażą się duże. Dawid przechodził kolejne kontrole specjalistów, a ja widziałam, jak spełniają się słowa… Kardiolog zbadał serce, okulista – oczy, audiolog – słuch, neurolog – odruchy… Nie stwierdzili żadnej wady towarzyszącej. Będąc jeszcze w szpitalu, zaczęłam karmić Dawida piersią. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to także jest szczególną łaską. Najczęściej słabe napięcie mięśni uniemożliwia karmienie dziecka z trisomią 21. w ten sposób. Oczywiście my, na miarę naszych ludzkich możliwości, dokładamy wszelkich starań, by dobrze wychowywać Dawida, rehabilitujemy go od drugiego miesiąca życia i staramy się, aby nie zaniedbać wskazanej przez lekarzy pielęgnacji. Jego postępy w rozwoju bardzo nas cieszą. Jego przyszłość jest jednak w rękach Kogoś Innego. Dawid bardzo mocno uświadamia nam, że nie można polegać na własnych planach ani obmyślać czarnych scenariuszy na przyszłość.
Towarzystwo przyjaciół z Ruchu pomogło mi przywołać się do porządku w pierwszych dniach po porodzie. Szczególnie skupić się na moim wspaniałym synu, a nie na przyszłości, która jest w gestii Boga. Nie wiem, co miał na myśli Pan, mówiąc o zdrowiu w przeczytanym przeze mnie fragmencie Pisma Świętego, ale wiem, że On nas nie opuści, a Dawid jest szczególnym dobrem dla nas.
Sylwia i Mariusz, Lubsza