(fot. Karolina Szczupak)

Pytające ludzkie serce

Refleksje na temat Światowych Dni Młodzieży, happening „Zadaj pytanie Papieżowi”, ryzyko zamachu terrorystycznego oraz łaska spotkania

Chciałabym podzielić się dwoma refleksjami związanymi ze Światowymi Dniami Młodzieży, które w tym roku odbywają się w Krakowie. W związku z tym wydarzeniem razem z przyjaciółmi zaproponowaliśmy młodym ludziom udział w happeningu „Zadaj pytanie Papieżowi”. Mój udział w tym przedsięwzięciu na początku wydawał mi się czymś, co powinnam zrobić dla innych. Szybko jednak dzięki rozmowom z Anią (inicjatorką happeningu) zdałam sobie sprawę, że jeśli to wydarzenie nie będzie dla mnie, to nie ma sensu, abym się w nie angażowała. Mijają dopiero pierwsze dni prezentacji, ale każdy z nich jest wypełniony spotkaniami z ludźmi o odmienionym obliczu. Ludźmi, których oblicze zmienia także moje oblicze. Towarzysząc przychodzącym na happening młodym osobom i rozmawiając z nimi o tym, co przeżyli, uczestnicząc w nim, zrozumiałam, że ich serce, ale przecież także i moje, domaga się odpowiedzi – i to nie jutro, nie za miesiąc, ale już teraz – odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytanie: kim jestem? I doświadczyłam, że to nie ja definiuję siebie, nie definiuje mnie szef w pracy, przyjaciel, rodzina; definiuje mnie miłosierne spojrzenie Stwórcy. Ale czy ja w to rzeczywiście wierzę? Nigdy żadne pytanie nie było tak naglące, ale też nigdy odpowiedź na nie nie nadawała życiu takiego smaku.



I druga refleksja. Praca jest miejscem uprzywilejowanym, bo jest miejscem, w którym mogę się nawracać. Parę dni temu podczas rozmowy z pielęgniarką wymieniłyśmy kilka zdań na temat obecnej sytuacji geopolitycznej na świecie. Stwierdziła, że udział w ŚDM wiąże się z ryzykiem zamachu terrorystycznego. Zareagowałam, mówiąc, iż „jestem gotowa na wszystko, nawet na śmierć”. Patrząc na jej reakcję, dodałam: „Powiedziałam swoim bliskim to, co najważniejsze, jestem przygotowana; ale jeśli dane mi będzie pożyć jeszcze 50 lat, bardzo się ucieszę”. Pielęgniarka powiedziała mi, że muzułmanie giną dla Allaha, na co ja stwierdziłam, że my „mamy całkiem dobrą perspektywę”. Odpowiedziała mi, że nie wiemy, co wydarzy się po śmierci, bo jeszcze żaden zmarły nie wrócił do nas, by nam o tym powiedzieć. Na te słowa zrobiło mi się bardzo smutno. Jezus Chrystus dał i wciąż daje się poznać, doświadczać każdego dnia. W konfrontacji z kolegami i koleżankami z pracy nie ustaję w proszeniu o łaskę spotkania i rozpoznania, także dla nich.

Ania, Kraków