Rezygnując z siebie

Nie byłabym tym, kim jestem, bez Chrystusa, a Chrystus nie byłby istotny w moim życiu, gdyby nie Jan Paweł II

Kanonizację Jana Pawła II i Jana XXIII przeżyłam w Rzymie. Nie mogło mnie tam zabraknąć. Dlaczego? Nie byłabym tym, kim jestem, bez Chrystusa, a Chrystus nie byłby istotny w moim życiu, gdyby nie Jan Paweł II. Moment kanonizacji był dla mnie wyrażeniem wdzięczności. Wdzięczności za świadectwo wiary, za wskazywanie świętości jako miary życia, jako mojego powołania, ale także za zatwierdzenie Bractwa CL jako drogi do świętości w Kościele oraz za uznanie charyzmatu Memores Domini. Kanonizacja jednak to nie tylko czas dziękczynienia.



Dla mnie był to czas niezwykły także z dwóch innych powodów. Po pierwsze, jechałam do Rzymu z pytaniem o to, kim jestem, z pytaniem o moją tożsamość wyrażoną w pytaniu: kim jest Chrystus w moim życiu? Nie otrzymałam natychmiastowej odpowiedzi na to pytanie, ale dostałam za to coś znacznie cenniejszego. W dniach pielgrzymki doświadczyłam utraty samej siebie. Rozchorowując się dość mocno, przekonałam się, jak bardzo jestem zależna od warunków stawianych przez chorobę, następnie o tym, jak bardzo jestem zależna od grupy, z którą pielgrzymuję, a ostatecznie odkryłam, jak bardzo w swoim życiu zależę od samej siebie – od swojej wizji rzeczywistości. Odkrycie to było przełomowe, pozwoliło mi zacząć od nowa. Każdego dnia na nowo, tylko rezygnując z samej siebie, mogę naprawdę iść za Chrystusem, a dzięki temu coraz bardziej odkrywać, kim jestem.



W tłumie pielgrzymów, w ścisku doświadczyłam (ale dopiero po otworzeniu się na drugiego człowieka) piękna jedności i powszechności Kościoła.

Ania, Kraków