Małe cuda

Pełne prostoty zdumienie, proste gesty, droga prowadząca do rozumienia samego siebie, malutkie znaki Chrystusa i wdzięczność Chrystusowi za pociągnie swoją atrakcyjnością nawet w drobnych gestach... takich jak picie kawy

Pod koniec marca odbyło się spotkanie Ekip GS. Cieszę się, że doszło do skutku i jestem wdzięczny Agnieszce za cały trud przygotowań, a każdemu z Was za podjęte odpowiedzialności. Z małego „tak” Agnieszki zrodziło się tak wiele. Dla mnie osobiście to spotkanie było prowokacją do postawienia sobie pytania – pytania o pozytywność tego, co obecnie przeżywam w pracy. Sprowokowała mnie do tego Asia, która przyjechała na spotkanie z pytaniem:jak patrzeć pozytywnie na trudną rzeczywistość? Wielu młodych zadaje pytania, do których ja, niestety, się przyzwyczajam, nie spodziewając się po nich niczego nowego.

Na Szkole Wspólnoty można było zobaczyć, czym i jak żyją młodzi. Padały pytania o to, czym jest osobista wiara, czym jest pozytywność rzeczywistości. Ale też objawiała się atrakcyjność życia. Na przykład kiedy Gosia mówiła o tym, jak trudno jest jej nie śpiewać z powodu choroby, i o nadziei, że to pomoże jej lepiej zrozumieć, czym jest śpiew, świadectwo Oli stało się wypływającą z życia odpowiedzią na przeżywane przez nią trudności. Ola opowiedziała o tym, jak w Krakowie podczas ferii nie mogła śpiewać z powodu wysokiego stężenia pyłu w powietrzu (Kraków jest jednym z trzech najbardziej zanieczyszczonych miast Europy), ale to z kolei pozwoliło jej… słuchać. „Miałam wrażenie, że śpiewacie tylko dla mnie” – mówiła.

Z uwagą patrzyłem również na nowe osoby, które zaprosił ksiądz Radek. W zasadzie nieustannie o nich myślę. Zobaczyłem w nich pełne prostoty zdumienie. Ksiądz Giussani zwracał uwagę na to, by patrzeć na nowe osoby, ponieważ często przyzwyczajamy się do tego, co jest dane, do malutkich cudów. Karolina zobaczyła jeden z nich – zaskoczył ją sposób, w jaki się witamy – i pozwoliła mi go ponownie dostrzec. Dzięki temu moment pożegnania potraktowałem inaczej, z każdym starałem się zamienić choć kilka słów.

Napawa mnie radością widok młodych, którzy wzrastają, którzy idą nie jakąś tam dróżką, ale Drogą, prowadzącą do rozumienia samego siebie.

I tak Ekipy stały się malutkimi znakami Chrystusa, które napotykałem nieustannie. Wyjeżdżałem wdzięczny Panu za to, że nieustannie pociąga mnie swoją atrakcyjnością, której doświadczałem na każdym kroku w drobnych gestach: rozmowach, wspólnej zabawie, piciu kawy…

Jarek, Kraków