Spełnione pragnienie

O kursie pisania ikon, modlitwie i nawróceniu w spokojnym i pięknie położonym miejscu w Brynicy koło Opola, z dala od szumu i zgiełku wielkiego miasta, a przede wszystkim mojego codziennego zabiegania

We wrześniu uczestniczyłam w weekendowym kursie ikonopisarstwa, prowadzonym przez Anię Crisanti i księdza Darka Klejnowskiego-Różyckiego. Ania koordynowała samo pisanie ikon, natomiast od strony teologicznej warsztaty prowadził ksiądz Darek. Skąd pomysł zapisania się na kurs? Wszystko zaczęło się kilka lat temu, na rekolekcjach wielkopostnych, gdy byłam jeszcze studentką. Jedna z naszych koleżanek uczestniczyła w takim kursie prowadzonym przez księdza Darka i opowiadała nam o tym podczas wieczoru świadectw. Mówiła, jak przebiegały warsztaty oraz praca nad ikoną, o modlitwie i nawróceniu. Najbardziej utkwiło mi w pamięci jej wspomnienie o powrocie do domu po kursie i pojednaniu z tatą, z którym pozostawała w bardzo trudnych relacjach. Czas spędzony na warsztatach odmienił ją tak bardzo, że zmienili się także jej bliscy. Pozazdrościłam jej tego, bo relacje z moimi rodzicami również nie układały się wtedy najlepiej. Od razu pomyślałam, że też chciałabym coś takiego przeżyć. Niestety okazało się, że dwutygodniowy kurs jest zbyt kosztowny na studencką kieszeń. Przez następnych kilka lat przestałam więc o nim myśleć. Okazja pojawiła się podczas tegorocznych wakacji CL w Jarnołtówku, kiedy Jola zapytała, czy nie chciałabym się zapisać na weekendowy, o wiele tańszy i krótszy, kurs pisania ikon, prowadzony przez księdza Darka i Anię Crisanti. Nie zastanawiałam się zbyt długo. Ta propozycja była zapowiedzią spełnienia się pragnienia noszonego w sercu od kilku lat. Kurs zaczął się w piątek po południu polerowaniem za pomocą specjalnej gąbki wcześniej przygotowanych desek pokrytych dwunastoma warstwami lefkasu (na cześć Dwunastu Apostołów). Każda z dwunastu warstw schnie około dwunastu godzin, dlatego też aby zdążyć z napisaniem ikony w dwa dni, deski musiały być wcześniej przygotowane. Przed tą czynnością odmówiliśmy modlitwę i pobłogosławiliśmy nasze ikony zgodnie z rytuałem ikonopisarskim. Modlitwa w czasie pracy nad ikoną ma bardzo duże znaczenie, gdyż pisanie ikony to przenoszenie na deskę (ikonę) słowa Bożego, stąd mówi się o pisaniu ikon, a nie o malowaniu.



Na tak przygotowanej desce za pomocą kalki technicznej odrysowuje się zarys postaci, następnie rylcem zaznacza najważniejsze kontury. Pigmenty zmieszane z winem i żółtkiem nakłada się w odpowiedniej kolejności na deskę.



Zaczyna się od najciemniejszych barw, a kończy na całkiem jasnych, co także ma swoje znaczenie – symbolizuje przejście z ciemności do światła.



Po nałożeniu wszystkich farb, przystępujemy do złocenia. Używa się do tego płatków złota, ewentualnie szlagmetalu, który jest grubszy i łatwiejszy do nakładania, szczególnie dla początkującego ikonopisarza. Na koniec, przed poświęceniem, pokrywamy ikonę warstwą lakieru na bazie oleju, zabezpieczającą przed jej ścieraniem. Zwieńczeniem pracy nad ikoną jest jej poświęcenie, które jest bardzo uroczystym obrzędem. Uświadamia nam, że od tej chwili ikona zostaje poświęcona Bogu i nie jest już własnością osoby, która ją wykonała.



Jest to bardzo podniosły, a jednocześnie bardzo wzruszający moment. Poruszyła mnie świadomość, że moja modlitwa przelana na deskę stanie się „podwaliną” wielu innych modlitw.



Podczas obrzędu poświęcenia ikonopisarz składa pokłon swojej ikonie, a na koniec ją całuje.Oczywiście każdą czynność powinna poprzedzać modlitwa, stąd też warsztaty ikonopisarskie można traktować jak swoiste rekolekcje, które pomagają pogłębić relację z Chrystusem. I tak właśnie podeszłam do tego kursu – jak do szansy odnowienia i umocnienia mojej wiary. Czy mi się to udało? Nie wiem. Na pewno ten czas pomógł mi się wyciszyć.



W spokojnym i pięknie położonym miejscu w Brynicy koło Opola, z dala od szumu i zgiełku wielkiego miasta, a przede wszystkim mojego codziennego zabiegania, mogłam skupić się na tym, co najważniejsze.

Karolina, Wrocław