Przez ciemną dolinę

„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. (...). Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”

Miałam w tym roku szczęście uczestniczyć w wakacjach dla młodzieży, które były dla mnie bardzo pięknym czasem. Budujący był dla mnie widok młodzieży oraz osób zaangażowanych w te wakacje. Brało w nich również udział sporo dzieci naszych przyjaciół z Ruchu – ze wzruszeniem obserwowałam, jak odkrywają i doświadczają piękna, które zafascynowało i pociągnęło kiedyś ich rodziców.

Wiele nauczyły mnie również wakacje dla rodzin. Po wakacjach młodzieżowych z utęsknieniem czekałam na wyjazd do Jarnołtówka. Poprzez osoby, które tam spotkałam, Bóg pokazał mi, że nie jestem sama i że jest wśród nas Chrystus. Wiele osób pomogło mi znaleźć odpowiedź na moje pytania zawodowe i życiowe. W spotkaniu z nimi i w ich odpowiedziach zobaczyłam owoce życia Szkołą Wspólnoty, zapał i zaangażowanie płynące z wiary.

Po wyjeździe mojego męża odbyła się wycieczka do Czech. Niestety nie mogłam w niej uczestniczyć. Myślałam, że zostanę sama z trójką małych, pełnych energii dzieci. Wtedy przyszedł do mnie kolega wraz ze swoją córką i zaproponował, by wspólnie spędzić ten dzień. Podczas spaceru nosił kolejno moje dzieci oraz z powagą i pasją naukowca odpowiadał na pytania z historii zadawane przez mojego siedmioletniego synka.

A jednak mimo tych pięknych spotkań, rozmów, poruszających świadectw uległam rozproszeniu i dałam się opanować smutkowi. Zgorszyłam się swoją postawą wobec własnych dzieci, brakiem cierpliwości i wyrozumiałości. Wtedy wkradło się zwątpienie i pytanie, co ja robię w tym miejscu. Myśl o tym, że nie pasuję do tego doskonałego towarzystwa. Może ktoś taki powinien odejść z Ruchu albo nie przyjeżdżać na wakacje? Całe piękno, którego doświadczyłam, uleciało, przepadły wszystkie głębokie treści, które były poruszane. Wtedy jednak przyszły mi na myśl słowa Pisma Świętego: „Nie wydawaj duszy swej smutkowi, ani nie dręcz siebie myślami. Radość serca jest życiem człowieka (...). Wytłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku”. To piękno, którego zasmakowałam, nie pozwala mi zwyczajnie odejść, obrazić się. Wasza obecność znaczy dla mnie więcej niż przywiązanie. „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”. Wiele osób moje rozterki i niepokoje potrafiło nakierować na właściwe ścieżki wiary, co pomaga mi przejść przez ,,ciemną dolinę”, jaką są moje lęki, i bardziej zaufać Bogu.

Dziękuję Wam wszystkim za Waszą obecność, doświadczenie wiary. Z Tobą, Boże, i z Wami, drodzy Przyjaciele, ,,ciemność nie będzie ciemna, a noc tak jak dzień zajaśnieje”.

Joanna, Warszawa