W domu Arvo Pärta
Kronika poruszającego spotkania „braci”, sporządzona przez naocznego świadka, który w pewien sposób stoi u jego początków… („Ślady”, nr 1/2017)Irinę poznałem dwa lata temu. Jest nauczycielką w Tallinie w Estonii. Przeczytała rosyjskie tłumaczenie książki Franco Nembriniego Między ojcem a synem, która nawiązuje do książki księdza Giussaniego Ryzyko wychowawcze w konkretnym doświadczeniu nauczania. Była nią poruszona i szukała sposobu skontaktowania się z autorem, zapraszając go na konferencję odbywającą się w jej mieście. Franco nie mógł jednak w niej uczestniczyć, dlatego pojechałem ja. Był to początek zdumiewającej przyjaźni, dzięki której stanąłem między innymi twarzą w twarz z jednym z gigantów kultury naszych czasów: Arvo Pärtem, najsławniejszym współczesnym kompozytorem na świecie. Zacznijmy jednak od początku.
Drugie spotkanie z Iriną miało miejsce w kwietniu ubiegłego roku w Wilnie, gdzie zaprosiliśmy ją na publiczną konferencję księdza Juliána Carróna, odbywającą się na uniwersytecie w Wilnie. Tam poznała osobiście Nembriniego. Następnie, wreszcie, w listopadzie, razem z Franco udało nam się odwiedzić Irinę w Tallinie, gdzie zorganizowała serię spotkań ze „swoimi ludźmi”, ze swoimi przyjaciółmi.
Kilka lat temu z grupą nauczycieli i rodziców brała udział w zakładaniu szkoły w oparciu o religijne wartości w jednym z „najbardziej ateistycznych” krajów Europy. „Chcieliśmy wychowywać nasze dzieci zgodnie z zasadami wiary prawosławnej” – opowiada. W ten sposób powstała szkoła podstawowa pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Irina zapoznała nas ze swoimi kolegami, z którymi zrodził się intensywny dialog i nieoczekiwana zażyłość.
Irina zaprowadziła nas także do swoich „katolickich przyjaciół”: ekipy nauczycieli zarządzających szkołą państwową. Tam odkryliśmy, że chrześcijanie różnych wyznań spotykają się, by stawić czoła pilnym wychowawczym potrzebom. Zwyczajem staje się, że rok szkolny rozpoczyna się od pielgrzymki, w której uczestniczą protestanci, prawosławni i katolicy. W ubiegłym roku wziął w niej także udział katolicki biskup Philippe Jourdan.
A potem wydarzyło się coś nieprzewidywalnego. Irina zorganizowała w samym centrum Tallina publiczne spotkanie o Dantem, prowadzone przez Nembriniego. W lokalu urządzonym w stylu średniowiecznym, czymś pomiędzy pubem a biblioteką, znaleźliśmy się w otoczeniu uczniów, nauczycieli i przyjaciół Iriny. Był Ylar Ploom, który zajmuje się przekładem Boskiej Komedii na język estoński (w czasach sowieckich wydano tylko Piekło). Był także młody i serdeczny biskup Phillipe. Oraz – Arvo Pärt, teść Iriny.
Pärt, jak powiedzieliśmy, jest osobowością znaną na całym świecie. Jest najczęściej wykonywanym kompozytorem muzyki współczesnej. Przedstawicielem awangardy minimalizmu oraz eksperymentalnej techniki kolażu. Od swojego nawrócenia na prawosławie w 1972 roku jest wynalazcą nowego języka muzycznego, tintinnabuli (łac. tintinnabulum – dzwonek), metody komponowania, która ogranicza się do bardzo niewielu elementów, jednego lub dwóch głosów. Jest to styl będący czymś między monodią a polifonią, nie będąc jednak ani jednym, ani drugim.
Zdania na kartonie. Kompozytor, liczący już ponad 80 lat, znajdował się pośród słuchaczy, nadstawiając uszu i potakując głową. Nembrini opowiadał o swoim spotkaniu z Dantem, o swoim dialogu z człowiekiem, który przemawia do jego pragnienia, do jego serca. Pod koniec spotkania Arvo Pärt wstał, podszedł do niego, objął go z płaczem, po czym powiedział: „You are my brother” (Jesteś moim bratem). Nembriniemu odebrało mowę. Potem, niespodziewanie, Pärt zaprosił nas obydwu do swojego domu.
Następnego dnia Irina odwiozła nas do mieszkania swojego teścia. Droga była okazją do zadania nowych pytań o nasze doświadczenie nauczycieli. Ale nie tylko: mówiliśmy o powołaniu, o Memores Domini. Była poruszona, chciała zrozumieć więcej.
„Po powrocie do domu Arvo był rozpromieniony. Wciąż powtarzał: «Raj został dla mnie zrehabilitowany»”
Kiedy dotarliśmy na miejsce, stanęliśmy przed drewnianym domkiem położonym pośród lasów otaczających Tallin. Tutaj przyjęli nas Arvo Pärt i jego żona Nora. Zależało im, by nam pokazać, gdzie mieszkają: dom jest mały, na ścianach wiszą ikony. Tutaj małżonkowie żyją jak mnisi, przestrzegając momentów ciszy i modlitwy.
Wprowadzili nas do małego pokoiku, w którym mistrz komponuje. Trzy metry na dwa, na fortepianie karton i ikony. Na kartonie zdania po rosyjsku i estońsku, zapisane ręcznie, pędzelkiem. Zapytałem go, co to za zdania, a mistrz spojrzał na nas oczami dziecka: „To są słowa, które ocaliły mi życie. Zdania, dzięki którym wracam do życia, kiedy tracę wolę życia. Są to zdania świętych i Ojców Kościoła”. Pärt komponuje przed tymi ikonami, przed tymi zdaniami. Jedno z nich mówi: „Pokładałem nadzieję w Panu, a On się nade mną pochylił, usłyszał moje wołanie”.
Spędziliśmy razem dwie cudowne godziny. Franco zapytał go, co się wydarzyło poprzedniego dnia, że się rozpłakał. Mistrz poprosił Norę, by odpowiedziała, ją, która nie była na spotkaniu. Nora uśmiechnęła się: „Po powrocie do domu Arvo był rozpromieniony. Od lat nie widziałam go tak poruszonym. Nawróciliśmy się 40 lat temu, czytając Ojców Kościoła. Wczoraj Arvo, słuchając tych słów, doznał takiego samego wzruszenia. Wciąż powtarzał: «Raj został dla mnie zrehabilitowany»”. Pärt dodał: „To, co usłyszałem wczoraj o Dantem, jest muzyką: rozpoznałem się w tym, czego słuchałem”.
Rozmowa wróciła do Boskiej Komedii. Mistrz powiedział, że w młodości przeczytał tylko Piekło: „Mówiono mi, że jest to najważniejsza część… A może była to część, którą mogłem zrozumieć najlepiej, ponieważ doświadczałem piekła przez pięć lat”. Na co Nembrini odpowiedział: „Jeśli zna się Raj, lepiej rozumie się to, co przeczytało się wcześniej…”. Po czym mówił dalej: „Piekło jest miejscem pełnym straszliwych odgłosów. Czyściec jest miejscem słowa. Raj natomiast jest pełen muzyki. Jest to nieprzerwany dialog głosów i chórów, które sobie odpowiadają. Często są dwa chóry, które się spotykają”. Mistrz słuchał, opowiadała jego żona: „Dla Arvo «2» jest zasadniczą cyfrą. Napisał, że najmniejszą liczbą istnienia jest «2»: dla niego 1+1=1”. Matematyka nie ma tu nic do gadania. Nembrini nie zgadza się jednak z tym. „Dla Dantego Raj jest światłem, muzyką i ruchem. W ten sposób tłumaczy Trójcę: dla niego 1+1=3. Ponieważ miłość rodzi, nie jest bezpłodna”.
Potem zaczęli dopytywać o nas, o nasze doświadczenie. Opowiedziałem o tym, w jaki sposób droga wiary jest moim wielkim zasobem, kiedy wchodzę do klasy i prowadzę lekcję. Tak jak wtedy, gdy przyprowadzono do mnie ucznia, który uderzył pięścią kolegę. Zapytałem go: „Czy w ten sposób rozwiązałeś swoje problemy?”. Na co on: „Nie, proszę pana, czuję się jak szmata”. Wtedy, powiedziałem, zrozumiałem, że istnieje szczelina, przez którą można wejść w relację z nim. Zauważyłem, że Pärt znów się wzruszył: „Te rzeczy przyprawiają mnie o dreszcze…”.
W chwili pożegnania mistrz wstał, objął nas i ściskając, pobłogosławił: „Jesteśmy braćmi”. A potem jeszcze raz: „Jesteśmy braćmi”. Spojrzałem na Irinę, która obserwowała nas w milczeniu, i pomyślałem: „Chrystus daje nam świadectwo o sobie w każdym z nas”.
W drodze powrotnej do Tallina ona znów nastawała na mnie, zadając pytania: „Jak często widujecie księdza Carróna? Co to jest Szkoła Wspólnoty?”. Na lotnisku pożegnała się z nami, płacząc: „Te dni były dla mnie decydujące. Muszę przyjrzeć się ponownie całemu mojemu życiu, jest wiele spraw do przemyślenia, do rozpoczęcia na nowo”. Ja mogę powiedzieć to samo.