Kardynał Pizzaballa podczas modlitwy (©Łaciński Patriarchat Jerozolimy)

Kard. Pizzaballa. „Trwać w miłości”

List kardynała do całej diecezji Łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy: „Zakończenie działań wojennych w Strefie Gazy to dopiero pierwszy krok (...) Jako Kościół jesteśmy wezwani do dawania świadectwa o swojej wierze w Mękę i Zmartwychwstanie Jezusa”
Pierbattista Pizzaballa

Do całej diecezji Łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy

Drodzy Bracia i Siostry,
Niech Pan obdarzy was pokojem!

Od dwóch lat wojna pochłania wiele naszej uwagi i energii. Niestety wszyscy wiedzą o tym, co wydarzyło się w Strefie Gazy. Ciągłe masakry ludności cywilnej, głód, powtarzające się przesiedlenia, utrudniony dostęp do szpitali i opieki medycznej, brak higieny, nie wspominając o osobach przetrzymywanych wbrew ich woli.

Po raz pierwszy jednak wiadomości wreszcie mówią o możliwym nowym, pozytywnym rozdziale w naszej historii: uwolnieniu izraelskich zakładników, części palestyńskich więźniów oraz zaprzestaniu bombardowań i ofensywy wojskowej. Jest to ważny i długo oczekiwany pierwszy krok. Nic nie jest jeszcze całkowicie jasne i pewne; wciąż wiele pytań czeka na odpowiedzi, wiele pozostaje do ustalenia i nie możemy się łudzić. Cieszymy się jednak, że na horyzoncie widać coś nowego i pozytywnego.

Czekamy na moment, by radować się z powodu rodzin zakładników, które w końcu będą mogły przytulić swoich bliskich. Mamy nadzieję, że podobnie będzie z rodzinami palestyńskimi, które będą mogły objąć powracających z więzienia. Cieszymy się przede wszystkim z zakończenia działań wojennych, które – mamy nadzieję – nie będzie tymczasowe i przyniesie ulgę mieszkańcom Gazy. Cieszymy się również my sami, ponieważ ewentualny koniec tej straszliwej wojny, który wydaje się teraz naprawdę bliski, będzie mógł wreszcie oznaczać nowy początek dla wszystkich, nie tylko Izraelczyków i Palestyńczyków, ale także dla całego świata. Musimy jednak twardo stąpać po ziemi. Wiele pozostaje do zrobienia, aby zapewnić Gazie spokojną przyszłość. Zaprzestanie działań wojennych to tylko pierwszy krok – konieczny i nieodzowny – na pełnej zasadzek drodze, w kontekście, który wciąż jest problematyczny.

Nie możemy ponadto zapominać, że sytuacja na Zachodnim Brzegu Jordanu stale się pogarsza. Nasze społeczności zmuszone są codziennie stawiać czoła różnego rodzaju problemom, zwłaszcza w małych wioskach, coraz bardziej otoczonych i nękanych przez ataki osadników, bez odpowiedniej ochrony ze strony służb bezpieczeństwa.

Krótko mówiąc, nadal występują liczne problemy. Konflikt pozostanie integralną częścią osobistego i wspólnotowego życia naszego Kościoła jeszcze przez długi czas. Podejmując decyzje dotyczące naszego życia, nawet te najbardziej błahe, musimy zawsze brać pod uwagę zawiłą i bolesną dynamikę, jaką on stwarza: czy granice są otwarte, czy mamy pozwolenia, czy drogi będą otwarte, czy będziemy bezpieczni.

Brak jasności co do przyszłych perspektyw, które wciąż nie zostały określone, dodatkowo przyczynia się do poczucia dezorientacji i wzmaga nieufność. Jednak właśnie tutaj, jako Kościół, jesteśmy wezwani do głoszenia słowa nadziei, do odwagi tworzenia narracji, która otwiera horyzonty, która buduje, a nie niszczy, zarówno za pomocą języka, którego używamy, jak i działań i gestów, które podejmiemy.

Nie jesteśmy tu po to, by wygłaszać polityczne deklaracje, ani by proponować strategiczną interpretację wydarzeń. Świat już jest pełen podobnych słów, które rzadko zmieniają rzeczywistość. Interesuje nas natomiast duchowa wizja, która pomaga nam trwać mocno w Ewangelii. Ta wojna w istocie stanowi wyzwanie dla naszych sumień i stoi u źródeł refleksji, nie tylko politycznych, ale i duchowych. Nieproporcjonalna przemoc, której byliśmy dotychczas świadkami, spustoszyła nie tylko naszą ziemię, ale także dusze wielu ludzi w Ziemi Świętej i na całym świecie. Gniew, uraza, nieufność, ale także nienawiść i pogarda zbyt często dominują w naszych rozmowach i zanieczyszczają nasze serca. Obrazy te są druzgocące, szokują nas i konfrontują z tym, co święty Paweł nazwał „tajemnicą bezbożności” (2 Tes 2, 7), która przekracza ludzkie pojęcie. Ryzykujemy przyzwyczajenie się do cierpienia, ale tak być nie może. Każde stracone życie, każda zadana rana, każdy odczuwany głód pozostaje skandalem w oczach Boga.

Władza, siła i przemoc stały się podstawowymi kryteriami, na których opierają się polityczne, kulturowe, ekonomiczne, a może nawet religijne modele naszych czasów. W ostatnich miesiącach wielokrotnie słyszeliśmy, że trzeba używać siły i tylko siła może narzucić właściwe wybory. Tylko siłą można narzucić pokój. Wydaje się, że historia niestety niewiele nas nauczyła. Widzieliśmy w przeszłości, do czego prowadzi przemoc i siła. Z drugiej strony jednak, w Ziemi Świętej i na całym świecie byliśmy świadkami i coraz częściej widzimy reakcję społeczeństwa obywatelskiego, oburzonego tą arogancką logiką siły i władzy. Obrazy Gazy głęboko zraniły wspólną świadomość praw i godności, która zamieszkuje nasze serca.

Ten czas wystawił również na próbę naszą wiarę. Nawet dla osoby wierzącej życie w wierze w tak trudnych czasach nie jest niczym oczywistym. Niejednokrotnie odczuwamy w sobie silny dystans między surowością dramatycznych wydarzeń z jednej strony, a życiem wiary i modlitwy z drugiej. Jakby były od siebie odległe. Co więcej, posługiwanie się religią, często manipulowaną w celu usprawiedliwienia tych tragedii, nie pomaga nam podchodzić do ludzkiego bólu i cierpienia z pragnieniem pojednania. Głęboka nienawiść, która nas ogarnia, z jej konsekwencjami w postaci śmierci i bólu, stanowi poważne wyzwanie dla tych, którzy w życiu świata i ludzi dostrzegają odbicie obecności Boga.

Sami nie będziemy w stanie zrozumieć tej tajemnicy. O własnych siłach nie będziemy w stanie stawić czoła tajemnicy zła i oprzeć mu się. Dlatego odczuwam jako coraz bardziej ponaglające wezwanie, by wpatrywać się w Jezusa (por. Hbr 12, 2). Tylko w ten sposób będziemy mogli zaprowadzić w sobie porządek i spojrzeć na rzeczywistość innymi oczami.

Razem z Jezusem, jako wspólnota chrześcijańska, chcielibyśmy zebrać liczne łzy z tych dwóch lat: łzy tych, którzy stracili krewnych i przyjaciół, zostali zabici lub porwani, tych, którzy stracili dom, pracę, ojczyznę, życie, niewinnych ofiar rozrachunku, którego końca wciąż nie widać.

Starcie i rozrachunek były dominującą narracją tych lat, z nieuniknionymi i bolesnymi konsekwencjami opowiedzenia się po którejś ze stron. Rozrachunek nie przynależy do nas jako Kościoła, ani w logice, ani w języku. Jezus, nasz nauczyciel i Pan, uczynił miłość, która staje się darem i przebaczeniem, swoim życiowym wyborem. Jego rany nie są zachętą do zemsty, ale zdolnością do cierpienia z miłości.

W tym dramatycznym czasie nasz Kościół jest wezwany z większą siłą do dawania świadectwa o swojej wierze w Mękę i Zmartwychwstanie Jezusa. Nasza decyzja o pozostaniu, gdy wszystko wzywa nas do odejścia, nie jest podejmowaniem wyzwania, lecz trwaniem w miłości. To, co głosimy, nie jest obrazą dla stron, lecz prośbą, by odważyć się na inną drogę niż rozrachunek. Nasza śmierć dokonuje się pod krzyżem, a nie na polu bitwy.

Nie wiemy, czy ta wojna naprawdę się skończy, ale wiemy, że konflikt będzie trwał, ponieważ jego pierwotnym przyczynom, którymi się karmi, wciąż trzeba jeszcze stawić czoła. Nawet gdyby wojna zakończyła się teraz, to wszystko i wiele więcej nadal będzie stanowić ludzką tragedię, której odbudowa będzie wymagała wiele czasu i energii. Koniec wojny niekoniecznie oznacza początek pokoju. Jest to jednak pierwszy, niezbędny krok do jego budowania. Przed nami długa droga, by odbudować zaufanie między nami, nadać sens nadziei, oczyścić się z nienawiści minionych lat. Zaangażujemy się jednak w to razem z wieloma mężczyznami i kobietami, którzy wciąż wierzą, że można wyobrazić sobie inną przyszłość.

Pusty grób Chrystusa, w którym bardziej niż kiedykolwiek przez te dwa lata nasze serca spoczywały w oczekiwaniu na zmartwychwstanie, zapewnia nas, że ból nie będzie trwał wiecznie, że oczekiwanie nie zawiedzie, że łzy, które zraszają pustynię, sprawią, że rozkwitnie wielkanocny ogród.

Jak Maria Magdalena przy tym samym grobie, pragniemy nadal szukać, choćby po omacku. Pragniemy wytrwale poszukiwać dróg sprawiedliwości, prawdy, pojednania i przebaczenia: prędzej czy później, na ich końcu, spotkamy pokój Zmartwychwstałego. I tak jak ona, pragniemy zachęcać innych do podążania tymi drogami, do pomagania sobie nawzajem w naszych poszukiwaniach. Kiedy wszystko zdaje się nas dzielić, my wyrażamy nasze zaufanie pokładane we wspólnocie, w dialogu, w spotkaniu, w solidarności, która dojrzewa w miłości. Pragniemy nadal głosić Życie Wieczne, silniejsze niż śmierć, przy pomocy nowych gestów otwartości, zaufania i nadziei. Wiemy, że zło i śmierć, mimo że tak potężne i obecne w nas i wokół nas, nie mogą zniweczyć tego poczucia człowieczeństwa, które trwa w każdym z naszych serc. W Ziemi Świętej i na całym świecie jest wielu ludzi, którzy ryzykują życiem, by podtrzymywać to pragnienie dobra i angażują się we wspieranie Kościoła w Ziemi Świętej. I dziękujemy im, otaczając każdego z nich naszą modlitwą. „I my zatem mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, [a przede wszystkim] grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach, wpatrując się w Jezusa” (por. Hbr 12, 1-2).

W tym miesiącu, poświęconym Najświętszej Maryi Pannie, pragniemy się o to modlić. Aby strzec i chronić przed wszelkim złem nasze serca i serca tych, którzy pragną dobra, sprawiedliwości i prawdy. Aby mieć odwagę zasiewać ziarno życia pomimo bólu, aby nigdy nie poddawać się logice wykluczenia i odrzucenia innych. Módlmy się za nasze wspólnoty kościelne, aby pozostały zjednoczone i niezłomne, za naszych młodych, nasze rodziny, naszych kapłanów, zakonników i zakonnice oraz za wszystkich, którzy angażują się, by nieść ulgę i pocieszenie potrzebującym. Módlmy się za naszych braci i siostry w Gazie, którzy pomimo szalejącej wojny, nadal odważnie dają świadectwo radości życia.

Wreszcie przyłączamy się do zaproszenia papieża Leona XIV, który ogłosił sobotę 11 października dniem postu i modlitwy o pokój. Zapraszam wszystkie wspólnoty parafialne i zakonne do dobrowolnego zorganizowania w tym dniu chwil modlitwy, takich jak Różaniec, adoracja eucharystyczna, liturgia Słowa i inne podobne chwile współdzielenia.

Zbliża się święto Patronki naszej diecezji, Matki Bożej Królowej Palestyny ​​i całej Ziemi Świętej. W nadziei, że w końcu będziemy mogli spotkać się w tym dniu, ponawiamy naszą modlitwę wstawienniczą o pokój do naszej Patronki.

Przesyłam wszystkim braterskie pozdrowienia!

Jerozolima, 5 października 2025

†Kard. Pierbattista Pizzaballa

Patriarcha Jerozolimy Kościoła Łacińskiego