Punkt informacyjny przy via della Conciliazione dla pielgrzymów Jubileuszu roku 2025 (© Alessia Giuliani/Catholic Press Photo)

Pieszo do Piotra

Żebranie o przebaczenie, odpusty, ofiary, pielgrzymki. Historia jubileuszy z okazji otwarcia Drzwi Świętych
Danilo Zardin*

*Profesor historii nowożytnej na Katolickim Uniwersytecie Sacro Cuore w Mediolanie

Rzym, koniec 1299 roku. W miarę zbliżania się Świąt Bożego Narodzenia liczba pielgrzymów znacznie rosła. Wieczne Miasto od pewnego czasu stanowiło centrum podróży pokutnych dla chrześcijan z całego łacińskiego Zachodu. W Rzymie znajdowały się groby dwóch wielkich apostołów – Piotra i Pawła. W gęstej sieci prestiżowych kościołów skupiały się najwspanialsze artystyczne pamiątki kultu chrześcijańskiego, najcenniejsze relikwie Męki Pańskiej iwielkich niebiańskich patronów żyjących w pierwszych wiekach, kumulacja namacalnych znaków sacrum, które można było zobaczyć z bliska na własne oczy, uczynionych przedmiotem modlitwy zanoszonej w poszukiwaniu nadzwyczajnych łask i cudów.

Złożenie pielgrzymiej ofiary przy niepewnych warunkach ówczesnych szlaków komunikacyjnych, pokonywanych niemal wyłącznie pieszo, przemierzając przez dziesiątki dni nieznane tereny, wśród obcych ludzi, było gestem pokutnym, który często przybierał postać autentycznego aktu heroizmu. Oznaczał wolę powiedzenia „nie” występkom z przeszłości, które pozostawiano za sobą, i w ten sposób predysponował do zasłużenia na upragnioną nagrodę. Czerpanie z nieskończonego miłosierdzia, z którego spływała na ludzi możliwość ponownego odrodzenia i przebaczenia, było ukoronowaniem żebractwa przeżywanego aż po ​poranienie stóp podczas długiej podróży, cierpiąc niepogodę i głód, mieszając się z ziemią i błotem niczym słynni pielgrzymi klęczący przed Maryją na obrazie Caravaggia.

8 grudnia 2015: papież Franciszek otwiera Drzwi Święte w Bazylice św. Piotra z okazji Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia

Tylko w ten sposób przeżyta autentycznie i szczerze pielgrzymka pozwalała uwolnić się od przytłaczającego ciężaru grzechów nagromadzonych w ciągu życia. Przywrócona komunia z Bogiem ożywiała ufność, że nawet najbardziej zatwardziały grzesznik mógł otrzymać towarzystwo na drogach pojednania, które mimo że zmierza do zdobycia wiecznego szczęścia w Królestwie niebiańskiej szczęśliwości, zaczyna się jednak tworzyć pośród sprzeczności i niepowodzeń tego świata.

W ostatnich wiekach średniowiecza potrzeba zbudowania pomostu między światem ziemskim a niebiańskim, między ludzkim pragnieniem zbawienia a dostępem do dobra nieograniczonego zaspokojenia, przyczyniła się do rozwoju systemu odpustów. Chodziło o szczególne zwiastuny miłosiernej miłości uwolnionej przez ofiarę Chrystusa na krzyżu, pozwalające skrócić drogę oczyszczenia, przez którą w imię logiki sprawiedliwości mieli przejść wszyscy ludzie, kończąc swoją wędrówkę po śmierci w pośrednim „trzecim miejscu” czyśćca, jeśli chcieli utorować sobie drogę do osiągnięcia doskonałego zjednoczenia z Panem wszechświata, celem swojego przeznaczenia i szczytem wszystkiego, co nadaje pełnię sensu każdej chwili życia. Przebaczenie płynące z odpustów stało się koncesją, której przydzielenie następca świętego Piotra chciał zachować dla swojej najwyższej władzy. Tylko on, jako namiestnik Chrystusa, dzierżący klucze do Królestwa Bożego, mógł rościć sobie prawo do nakładania i zdejmowania kar na ludzi obciążonych brzemieniem grzechów, uwalniając ich od większej lub mniejszej części cierpień, które mieli znosić, aby następnie powrócić do pełni odkupionego życia.

Rzym był skrzyżowaniem dróg, z którego rozlewał się niepowstrzymany deszcz tych dobrodziejstw. Jednak przez długi czas odpusty udzielane z nadmiaru miłości Chrystusa, złożonego w ofierze na Golgocie, były związane z wyjątkowymi okolicznościami, takimi jak udział w wyprawach krzyżowych lub nawiedzenie miejsc świętych w pewnych nadzwyczajnych momentach. Tak było w przypadku odpustu Porcjunkuli w Asyżu, który święty Franciszek uzyskał na początku XIII wieku, lub „odpustu” Santa Maria di Collemaggio w L’Aquili, ustanowionemu przez Celestyna V w 1294 roku.

Pod koniec XIII wieku w wielu środowiskach chrześcijańskich rozpowszechniła się idea, że próg przekraczany na przełomie dwóch wieków mógłby pokrywać się z wejściem w czas szczególnych łask rozciągających się na wszystkich wiernych, zdolnym do wyznaczenia punktu zwrotnego w życiu Kościoła jako całości, od nizin aż po najwyższe hierarchie władzy. Rozpoczął się nowy cykl w historii świata, a udzielenie odpustu, ostatecznie rozszerzonego na skalę globalną, wyobrażano sobie jako preludium o ogromnym znaczeniu. Ten fakt wyjaśnia powód, dla którego w pierwszych dniach roku 1300 nacisk ze strony obywateli rzymskich i stale rosnącego tłumu cudzoziemców przybywających do Rzymu z tymi samymi oczekiwaniami zaczął przekształcać się w falę tak zaraźliwą, że zmusiła papieża do zajęcia stanowiska.

Przez wiele tygodni środowisko papieskie debatowało nad tym, jak odpowiedzieć na prośbę o dekret ustanawiający specjalny przywilej dla wiernych. Rozpoczęto dochodzenie w celu ustalenia tego, jak wyglądały poprzednie obchody nowego stulecia, ale nie udało się znaleźć żadnych dokumentów wyjaśniających tę kwestię. Dopiero pod koniec lutego 1300 roku Bonifacy VIII przełamał lody, przygotowując się do podjęcia kroku, który pozwoliłby mu zwiększyć także swoją rolę jako najwyższego arbitra losów zbawienia zjednoczonej wspólnoty Respublica christiana. 22 lutego wydał bullę przyznającą na cały rok odpust zupełny wiernym, którzy przez kilka kolejnych dni nawiedzą bazyliki Apostołów Piotra i Pawła i przystępując do sakramentów Kościoła, zobowiążą się do potwierdzenia prymatu wiary w Chrystusa Odkupiciela.

Od tego czasu mocno zaczęła zakorzeniać się tradycja chrześcijańskiego jubileuszu, który już w nazwie nawiązywał do idei roku powszechnego oczyszczenia przewidzianego przez dojrzalsze prawodawstwo żydowskie, powtarzającego się jednak co pięćdziesiąt lat. Rozwijała się ona i zaczęła przyciągać coraz szersze grono zwolenników. W nowym horyzoncie historii zbawienia, doprowadzonej już do ostatecznego spełnienia, potrzeba dzielenia się skarbem łask pomnożonych przez ofiarę Chrystusa, zasługi Panny Maryi, męczenników i świętych, którzy za Nim podążyli, skłoniła natychmiast do skrócenia o połowę czasu dzielącego od siebie kolejne jubileusze. Powrócono do pięćdziesięcioletniego okresu wyobrażonego w księgach Starego Testamentu. Dodano możliwość ogłaszania jubileuszy nadzwyczajnych. Już pod koniec XV wieku okres dwudziestu pięciu lat stał się normą obowiązującą do dziś.

Nie zadowalając się tym, do dwóch bazylik pierwotnie przewidzianych do odwiedzenia przyłączono dwie pozostałe bazyliki patriarchalne: św. Jana na Lateranie i bazylikę Matki Bożej Większej. W XV wieku wprowadzono również zwyczaj umożliwiania pielgrzymom przejścia przez specjalne Drzwi Święte, otwierane na początku roku jubileuszowego. Drzwi były symbolem Chrystusa, jedynego pośrednika, poprzez którego można było dostąpić życia uzdrowionego u samych korzeni. W tym samym czasie na całą Europę zostało rozszerzone także wsparcie materialne w celu ułatwienia podróży do Rzymu i zapewnienia charytatywnej gościny w czasie pobytu tym, którzy przybywali z daleka, gdy wierni napływali tysiącami ze wszystkich zakątków świata chrześcijańskiego.

Wystawa poświęcona Jubileuszom Roku Świętego na Meetingu w Rimini 2024: dostępny jest już katalog Giubilei. Il perdono che ridona la vita („Jubileusze. Przebaczenie przywracające życie”) (Libreria Editrice Vaticana)

Tradycja Jubileuszu kultywowana jest od początku ery nowożytnej po dzień dzisiejszy. W reakcji na protesty w nią wymierzone mogła ona oczyścić się w sposobie organizowania, we wspierającym ją dyskursie i w znaczeniach, na które zamierzała odpowiedzieć. Zostało zweryfikowane to, co można określić jako ponowne skupienie się na tym, co istotne. Wraz z nauczaniem papieży końca XX wieku, począwszy od przełomu Soboru Watykańskiego II, a teraz papieża Franciszka, stawało się coraz bardziej oczywiste, że obrzędy związane z obchodami, znaki zewnętrzne, akty pobożnościowe pielgrzymki, sam arsenał doktrynalny odpustów pozostaje, owszem, ważnym filtrem pośredniczącym. Przede wszystkim trzeba jednak przyjąć je jako narzędzia pozwalające powrócić do bijącego serca, z którego wypływa łaska przebaczenia odradzająca życie i otwierająca je na perspektywę ufnej nadziei: nadziei, „która zawieść nie może” , jak przedstawia to bulla ogłaszająca Jubileusz roku 2025.

Prawdziwa chrześcijańska nadzieja nie jest wyłącznie produktem aktów dobrej woli, wysiłków moralnych podmiotu ludzkiego. Otchłań dysproporcji dzieli rozległość pragnienia zbawienia wpisanego w tkankę życia i możliwości sukcesu powierzonych naszym biednym siłom. Nadzieja na ponowne osiągnięcie najwyższego dobra jest przede wszystkim owocem przyjęcia miłosierdzia, które otwiera przed nami szeroko ramiona niezależnie od naszych wcześniejszych zasług. Łaska przebaczenia, która „przywraca życie”, już została uruchomiona. Znajduje się tuż przed nami. Poprzedza nas. Od nas zależy, czy znajdziemy w sobie pokorę, by rozpoznać jej ślady, by wypowiedzieć nasze „tak” w odpowiedzi na darmową miłość, która od Chrystusa, poprzez ludzkie i tajemniczo boskie towarzystwo Kościoła, dociera do nas tam, gdzie toczy się nasza historia.

CZYTAJ TAKŻE: „Traktował poważnie człowieka, traktował poważnie Chrystusa”

Tylko „ja” pozwalające się odrodzić przez miłość Boga, „który jest miłością (caritas)”, może stać się znakiem, małym zarodkiem rzeczywistości nowego życia, wplecionym nawet w najbardziej ciemne i jadowite intrygi, poprzez które potęguje się negatywna moc zła w konkretnym świecie, w którym żyjemy. Chodzi po prostu o ponowne otwarcie duszących więzień naszych doraźnych miar na światło, które domaga się zrobienia mu miejsca tu i teraz, wyłaniając się z najbardziej ukrytych głębin Tajemnicy towarzyszącej historii świata.