«Postmodernistyczny człowiek potrzebuje świadków»
Homilia kardynała Angelo Scoli wygłoszona podczas Mszy świętej z okazji trzydziestej rocznicy Bractwa CL i siódmej śmierci księdza Giussaniego. Katedra w Mediolanie, 22 lutegoSiedem lat po śmierci, gdy na świecie odprawionych zostało prawie 200 wspomnieniowych mszy św., w katedrze w Mediolanie ksiądz Julián Carrón ogłosił, że przedstawił kardynałowi ANGELO SCOLI wniosek o otwarcie procesu beatyfikacyjnego Założyciela ruchu Comunione e Liberazione. Poniżej zamieszczamy homilię arcybiskupa Mediolanu oraz słowa, które naznaczyły historyczny moment.
„Nad duchem człowiek nie ma władzy, aby go powstrzymać” (Pierwsze czytanie, Koh 8, 8). Autor Księgi Koheleta, „kaznodzieja” żyjący na początku II wieku p.n.e, którego utożsamia się z królem Salomonem, nie ma złudzeń i z nagim realizmem zgłębia ludzką ulotność. W szczególności gorszy go niemożność wymierzenia sprawiedliwości w historii ludzkości: „Widziałem, jak złoczyńców ze czcią składano w grobie” – oni także nie są w stanie zatrzymać swojego ducha – ale „odchodzili z miejsca świętego, i zapomniano w mieście o tym, co tamci czynili” (Koh 8, 10). To wyrachowane zapomnienie potęguje fakt, że „wyroku nad czynem złym nie wykonuje się zaraz, dlatego serce synów ludzkich bardzo jest skore do czynów złych” (Koh 8, 11).
Głębia stwierdzenia (Kohelet więcej niż jeden raz mówi: „widziałem”) dorównuje jego nadzwyczajnej aktualności. Kohelet, w istocie, nie ogranicza się do ukazania nieuchronności śmierci, która niczym rozlegające się w tle ostinato towarzyszy życiu wszystkich ludzi. Nie zatrzymuje się też na niepokojącym pytaniu: „Bo nie wie wcale, co będzie, a jak to będzie – któż mu oznajmi?” (Koh 8, 7). Wchodzi w codzienność życia, w którym mieszają się prawda i kłamstwo, dobro i zło, sprawiedliwość i niesprawiedliwość.
Splot liczących się czynników pozwala mu tkać płótno ludzkiej vanitas. Kto z nas tu współprzybyłych na modlitwę, by odnowić ojcowską więź komunii, łączącą nas z drogim księdzem prałatem Giussanim, może pozostać obojętny wobec niepokojących pytań oraz gorzkich stwierdzeń Koheleta? Nieprzypadkowo Kościół, Matka i Nauczycielka, zaprasza nas do odczytania gromadzącej nas okoliczności poprzez Słowo Boże przywołane podczas tego zgromadzenia eucharystycznego. Liturgia jest formą (paradygmatem) życia rozjaśniającą rzeczywistość, czyli splot okoliczności oraz relacji, jak ksiądz prałat Giussani bardzo lubił ją definiować. Vanitas, stwierdza Kohelet, to znaczy marność. Marność naszego ludzkiego istnienia oraz działania.
2. „Chociaż ja również i to poznałem, że szczęści się tym, którzy Boga się boją (…). Nie szczęści się zaś złoczyńcy” (Koh 8, 12–13). Zastanawiając się nad każdym działaniem dokonującym się pod słońcem, Kohelet w bojaźni Bożej natrafia na kawałek drewna, którego może się uchwycić w rozległej topieli zła. To jednak nie wydaje się uwalniać go całkowicie od niebezpieczeństwa zatonięcia, ponieważ „jest marność, która się dzieje na ziemi: są sprawiedliwi, którym się zdarza to, na co zasługują grzesznicy, a są grzesznicy, którym się zdarza to, na co zasługują sprawiedliwi. Rzekłem: I to jest marność” (Koh 8, 14).
Czy ten uścisk zła, które trzyma mocno nasze „ja” i daje odczuć cały swój udział w złu świata, o czym mówi się stosownie i niestosownie w tych czasach przełomu, nie może się więc rozluźnić? Kohelet poprzedza wołanie Pawła: „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?” (Rz 7, 24).
Czyż genialny aspekt wychowawczej propozycji księdza prałata Giussaniego nie był, być może, owocną propozycją chrześcijańskiej prawdy o tym, że nikt nie może zbawić się sam?
Decyzja o odprawieniu Mszy św. wotywnej o Najświętszym Sercu Pana Jezusa w siódmą rocznicę śmierci księdza prałata Giussaniego oraz w 30. rocznicę papieskiego uznania Bractwa Comunione e Liberazione jasno wskazuje drogę ocalenia, ofiarowaną każdemu z nas oraz całej ludzkości.
Tak też, w istocie, każe nam się modlić Modlitwa na rozpoczęcie zgromadzenia liturgicznego: „Dla Twojego Syna, który przyszedł do nas, wybrałeś, o Boże, imię, które jasno ukazało Go jako Zbawiciela rodzaju ludzkiego…”. Imię „Jezus” oznacza „Bóg zbawia”. Naprawdę Jezus rozwiązał zagadkę człowieka, objawiając mu jego wartość. Zakorzenia się ona w miłości, którą „Bóg syci nas z rana” i „wspiera dzieło rąk naszych” (psalm responsoryjny, Ps 91, 14a.17).
3. W Jezusie vanitas (marność) zostaje zwyciężona. „Przyozdobię cudowne imię, które wyraża zbawienie” – mówi prefacja – Jezus towarzyszy nam, wybawiając nas z naszego grzechu. Następnie tekst liturgii dodaje, wyszczególniając z intensywnością: „Słodką i pokrzepiającą pewnością jest Jego obrona w niebezpieczeństwach życia, a w chwili śmierci przywołanie Jego imienia jest nadzieją i umocnieniem”.
Każda rzecz ma wartość w Chrystusie: Omnia in Ipso constant – „Wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1, 17). Ważne jest, by długo rozważać i pochylać się w naszym codziennym życiu nad tym przekonaniem. Każda rzecz oznacza wszystko. W chwalebnej tajemnicy Verbum caro [Słowo ciałem] wszystko zostało zbawione, ponieważ wszystko zostało przyjęte przez Chrystusa. Od samego swojego początku tradycja Kościoła ambrozjańskiego przekształcała metodę Bożego działania w historii ludzkości (Wcielenie) w płodną propozycję wychowawczą. W ten sposób zrodziła przez wieki synów świadomych tego, że „zbyt wiele czasu traci ten, kto nie kocha” Jezusa.
Ksiądz prałat Giussani wyrażał tę ambrozjańską wrażliwość z profetyczną siłą od lat 50., wychowując do integralnego objęcia każdego aspektu ludzkiej egzystencji. W logice Wcielenia chrześcijanin to ten, kto daje świadectwo – w rodzinie, pracy, w instytucjach społecznych na każdym szczeblu, aż po zaangażowanie polityczne – o zbawiennym dziele Ukrzyżowanego, który zmartwychwstał.
4. Przyjaciele, zgromadzenie eucharystyczne tego wieczoru stawia każdego z nas przed aut-aut [albo-albo], które czasem milczące i prawie niedostrzegalne, czasem nadzwyczaj potężne towarzyszy nam każdego dnia. Pod naciskiem zła – fizycznego, a przede wszystkim moralnego – także w chrześcijaninie może przeważać pokusa myślenia, że wszystko jest vanitas, marnością. Albo pośród codziennych wydarzeń chrześcijanin mniema, że zbawi się sam, kończąc czasem jak uczeni w piśmie na „szukaniu pierwszych krzeseł w synagogach” (Mk 12, 38–39). Albo też jego wolność ustępuje życzliwemu napomnieniu psalmisty: „W proch każesz powracać śmiertelnym, i mówisz: «Synowie ludzcy, wracajcie!»” (psalm responsoryjny, Ps 90, 3), o czym przypomina nam posypanie głów popiołem.
Powrót, owoc przebaczenia, uzdalnia do miłości obiektywnej i skutecznej. Podobnie jak Kohelet, tak Jezus jest uważnym obserwatorem rzeczywistości: „Usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się” (Mk 12, 41). Wdowa, która wrzuciła do skarbony „wszystko, co miała, całe swe utrzymanie” (Mk 12, 44), ukazuje chrześcijanina całkowicie wolnego. W każdym działaniu jest on wezwany do wyrażania prymatu Boga w swoim życiu. Zwycięstwo nad vanitas, łaska pojęcia istoty wszystkiego zasadza się na rozpoznaniu teraźniejszego Chrystusa, który prosi o całkowity dar z siebie. Pamięć i ofiara wyrażają w taki sposób afektywną pełnię, której gorąco pragnie każdy człowiek, a autentyczny chrześcijanin może jej doświadczać.
5. Dzisiejsza Ewangelia daje jeszcze jedną cenną naukę. Zawiera się ona w krótkim, narracyjnym fragmencie, ukrytym niczym perła w zakamarkach odczytanego passusu. „Przywołał swoich uczniów” (Mk 12, 43). Jezus pomaga im zrozumieć gest wdowy.
Co wyłania się z tego gestu Jezusa? Trwała więź między członkami tego pierwszego, zrodzonego przez Niego towarzystwa. Pokrewieństwo potężniejsze od pokrewieństwa ciała i krwi, braterstwo poprzedzające – tak jak widać to w Eucharystii – życie w raju. Chrystus przyzywa swoich do niesłychanego doświadczania tego, że istotą „ja” jest komunia.
Komunia jako szacunek dla drugiego a priori, ponieważ wspólny jest nam Chrystus. Komunia gotowa do każdej ofiary dla jedności, aby świat uwierzył. „Dojrzałym wyrazem współdzielenia chrześcijańskiego jest więc jedność widoczna aż po rzeczy dotykalne i widzialne. Takie było znaczenie ostatniego zatroskania Chrystusa w jego modlitwie do Ojca, kiedy wskazując na widzialną jedność, wskazał na istotę decydującego świadectwa swoich przyjaciół” (L. Giussani, Śladami chrześcijańskiego doświadczenia, tłum. K. Klauza, Warszawa 1988, s. 100). Na tym polega zwycięstwo nad vanitas. Tutaj komunia jest wyzwoleniem.
„Mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem” (1 J 1, 3b). Kiedy za sprawą łaski stajemy się przyjaciółmi Boga, komunia potęguje niepohamowany ruch współdzielenia życia wszystkich braci w człowieczeństwie w każdym środowisku ludzkiego istnienia. Wdzięczność za otrzymanie wszystkiego rodzi darmowość w dawaniu wszystkiego.
6. Najdrożsi, katolicki charyzmat, którym Duch Święty obdarzył księdza prałata Giussaniego, uznany powszechnie przez Kościół, charyzmat, którym mogą się dziś cieszyć dziesiątki tysięcy osób na całym świecie, rozkwitł w tym świętym mediolańskim Kościele. Miłość, jaką przynosił mu ksiądz Giussani, dokumentują tysiące tysięcy znaków oraz świadectw. Dla wiernych tej diecezji, przynależących do ruchu Comunione e Liberazione, świadomość tego przywołuje do odpowiedzialności domagającej się ciągłego odnawiania – praktykowania w życzliwym przyjęciu zasady wielopostaciowości w jedności głębokiej komunii z całym Kościołem diecezjalnym, który żyje na obraz Kościoła uniwersalnego. To komunia z arcybiskupem, z kapłanami, z duchowieństwem, ze wszystkimi zgromadzeniami wiernych, ze wszystkimi ochrzczonymi oraz ze wszystkimi mieszkańcami ziemi.
Spotkanie Ruchów Kościelnych oraz Nowych Wspólnot, które odbyło się 30 maja 1998 roku z błogosławionym Janem Pawłem II, naznaczyło nieodwracalnie wejście w nowy okres w Kościele, potwierdzany przez dokonujące się w nim oraz w naszym kraju wydarzenia.
Jak przypomina nieustannie Benedykt XVI, to jest czas nowej ewangelizacji, na rzecz której w harmonii muszą współpracować wszystkie środowiska kościelne.
Postmodernistyczny człowiek prosi o zbawienie, o wartość – dlatego potrzebuje świadków tej pięknej postaci świata (Ecclesia forma mundi), jaką jest Kościół Boży.
7. „Obdarz nas szczodrze pomocą Twojej łaski i pewną radością odnalezienia naszych imion zapisanych w niebie”. Te słowa Modlitwy po Komunii mówią o źródle naszej radości oraz naszej nadziei – Jezusie Chrystusie żyjącym pośród nas i o naszej zażyłości z Nim dla dobra naszych braci w człowieczeństwie. Amen.