Egipt obiecany
Po doświadczeniu Meetingu w Kairze przyszedł czas na spotkanie z kilkoma bohaterami świata arabskiego. Patriarcha Antonios Naguib tłumaczy, dlaczego ta możliwość dialogu jest „zdumiewająca” oraz czego nauczył się w Rimini (Ślady 5/2011)Tuż po spotkaniu, przy stole znów zastanawiasz się nad zdaniem wypowiedzianym przed chwilą przez patriarchę koptyjskiego Kościoła katolickiego w Aleksandrii, kardynała Antoniosa Naguibę. Sprawy zaczynają się rozjaśniać. Nie są bezbolesne ani proste, stają się jednak bliższe, możesz je zgłębić. Tak jak teraz, kiedy kilku bohaterów współczesnych wydarzeń w Egipcie staje wobec siebie po jednym z najbardziej wyczekiwanych spotkań tego Meetingu: rektor Uniwersytetu w Al Azhar Usamah Elabed, parlamentarzysta Braci Muzułmańskich Abdel-Fattah Hassan, prezydent Trybunału Południowego Kairu Hosam Mekkawy, biskup Armiah, sekretarz papieża Shenouda III, stojącego na czele prawosławnych koptów, oraz patriarcha Naguib, który zasiada do kolacji zdumiony: „Nawet gdybyśmy ustalili to wcześniej, nigdy nie nadawalibyśmy na tak zbliżonych falach”.
Co się wydarzyło?
Zasadnicza wizja była jedna, było to spotkanie, które dążyło do tego samego ideału państwa: Egipt – państwo, w którym najważniejszy jest człowiek. Zdumiewające, że każdy z nas mówił właściwie o tym.
Czy takie podejście nie jest pewną oczywistością?
W żadnym wypadku. Przede wszystkim w naszych krajach, w których większość stanowią muzułmanie. Islam nie uznaje religii i państwa jako dwóch odrębnych bytów, religia jest jednocześnie państwem, dlatego dochodzi do zamętu jeśli chodzi o sprawy społeczne, polityczne oraz wiarę i dogmat. Pierwsze nie są absolutne, drugie natomiast tak. I to zamieszanie prowadzi do znanych nam wszystkim konsekwencji.
W swoim wystąpieniu Wasza Eminencja powiedział: „Łatwo było zmienić reżim, teraz musimy zmienić siebie”.
To problem spojrzenia – wszystko zaczyna się w momencie, gdy patrzę na osobę taką, jaką ona jest, kiedy widzę ją w prawdzie, prawdzie tego, że jest „moim bratem”. Ta zmiana dotyczy wszystkich, to nie jest nabyty dar, nawet z naszej strony. Musimy ponownie zdobyć tę otwartość, co nie jest łatwe. Spojrzenie jest otwarciem – tylko wtedy, gdy serce jest otwarte na Chrystusa, otwierają się również umysł i uczucia, pozwalając kochać drugiego. A potem go zrozumieć, zaakceptować, przyjąć… To są wszystkie konsekwencje.
Czy wiara i powołanie Waszej Eminencji zmieniły się w tym czasie?
Wzrosło moje zaufanie: pomimo tego, co nas przeraża, historia będzie podążać po linii Bożego planu zbawienia. To w moim sercu nie podlega dyskusji – wszystko toczy się zgodnie z Bożym planem, poddawanym próbie, która przede wszystkim polega na akceptacji odmienności drugiego.
Dlaczego wzrasta zaufanie Waszej Eminencji do planu zbawienia?
Ze względu na to wszystko, co wydarzyło się do tej pory. Historia narodu wybranego, w której Bóg zawsze znajduje sposób, by zło przemienić w dobro; potem Nowy Testament, i tak samo historia Kościoła. Również dzisiaj, pomimo całego relatywizmu, nihilizmu, personalizmu… Wystarczy popatrzeć na ruchy wzbudzone przez Ducha Świętego w Kościele. Wyraźnym przykładem jest to, co daje życie Meetingowi.
Dlaczego?
Ponieważ to nie zabawa. To nie zabawa, że w jednej sali na mszy św. albo na jakimś spotkaniu gromadzi się 7000 osób! Są wolontariusze, którzy sami opłacają swój pobyt tutaj, jest ich trud – to nie zabawa, to pewność co do miłości. Miłości do Boga, do Chrystusa oraz do człowieka.
Po raz pierwszy Wasza Eminencja spędził na Meetingu cały tydzień. Dlaczego?
Nigdy nie zostaję na cały tydzień, zetknąłem się jednak z Ruchem w moim kraju i powiedziałem sobie: „Jest tu coś, co muszę poznać, czego muszę się nauczyć”.
Co takiego?
To wewnętrzne natchnienie, to jest obecność Boga w sercach, która zewnętrznie wyraża się w waszym zaangażowaniu – tutaj na Meetingu ma specyficzny i skoncentrowany wyraz, jest to jednak ukierunkowanie całego życia. Następnie obecność młodych wolontariuszy z Egiptu jest dla mnie czymś cudownym – już nauczyliśmy się pewnej relacji, by opowiedzieć o tym katolickim mediom w Egipcie. Pozwalają oni ukształtować nową tkankę społeczną wolnego państwa – przekładają na doświadczenie ideał, którym chcemy żyć.