
Pokój młodych
Jak powstała i jak będzie wyglądała wystawa przygotowana przez uczniów i nauczycieli GS, poświęcona „trzeciej wojnie światowej w kawałkach”, która rozdziera świat„Wojny mają swoje korzenie w rozmywaniu się oblicz”. Ten cytat księdza Tonino Bello, zawarty w tekście papieża Franciszka Contro la guerra („Przeciwko wojnie. Odwaga w budowaniu pokoju”), stanowi temat przewodni wystawy „Proroctwa dla pokoju”, prezentowanej podczas Meetingu w 2025 roku przez uczniów i nauczycieli Gioventù Studentesca (Młodzieży Szkolnej) z całych Włoch. Ta imponująca wystawa, poprzez wywiady, świadectwa i spostrzeżenia, przenosi nas w samo serce „trzeciej wojny światowej w kawałkach”, która rozdziera świat. Ta wystawa jest wyzwaniem: opowiedzieć historie o pokoju tam, gdzie wszystko wskazuje na to, że jest on niemożliwy. „Pod koniec kwietnia wyjechaliśmy do Sarajewa z dwoma nauczycielami, którzy zaproponowali nam pracę nad wystawą. Działa tam organizacja o nazwie Szkoły dla Europy, założona podczas okupacji w latach 90. XX wieku, aby przyjmować uczniów wszystkich grup etnicznych i wyznań, w czasach, gdy wszyscy się nienawidzili. Trzydzieści lat później wciąż działają. Chcieliśmy zobaczyć to na własne oczy”. Oto słowa Tommaso, ucznia liceum Malpighi w Bolonii. Wraz z kilkoma przyjaciółmi i dwójką nauczycieli jechali ponad dziesięć godzin do Bośni i Hercegowiny, aby spotkać się z Pero Sudarem, emerytowanym biskupem pomocniczym Sarajewa, Amirem, który przeżył obóz jeniecki, oraz uczniami ze Szkół dla Europy. „Rozmawiając z nimi, odkryliśmy na przykład, że okres wojny jest tematem niemal tabu. Starsi o nim nie mówią, a młodzi, jeśli chcą się dowiedzieć, co się wydarzyło, muszą szukać informacji w internecie. Rana jest wciąż otwarta”. Paolo, uczeń liceum w Bolonii, podziela to zdanie. „Przed tą podróżą nic nie wiedziałem o wydarzeniach w byłej Jugosławii. Historia została nam ukazana głosami i oczami tych, którzy nam o niej opowiadali, czasami przy okazji przypadkowych spotkań, takich jak spotkanie z pracownikiem parkingu lub bośniackim (Bośniacy to jeden z trzech narodów Bośni i Hercegowiny – przyp. red.) muzułmańskim przewodnikiem”.
Ilaria na początku bardzo się wahała, i to nie tylko z powodu długiej podróży. „Mówiłam sobie, że mam mnóstwo pracy w szkole i że to będzie kolejny ciężar. Tymczasem była to jedna z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających rzeczy, jakie zrobiłam w ciągu 17 lat mojego życia! Rozmowy z tymi młodymi w Sarajewie usunęły tak wiele uprzedzeń. Żyją w zupełnie innej rzeczywistości niż moja; niełatwo im rozmawiać o wojnie. Potrzeba dużo szacunku, żeby się zbliżyć do tak wielkich cierpień. Nie mogę jednak zapomnieć przyjaznego spojrzenia, jakim byłam obejmowana w tych dniach”. Chiara również była z nimi: „Kiedy wróciłam do Bolonii, przypomniałam sobie, jak jeden nauczyciel zaproponował mi zorganizowanie wystawy. Od wielu miesięcy byłam zła na przyjaciół, pokłóciliśmy się, a tutaj zapraszano mnie do napisania pracy o pokoju! Skoro jednak ci młodzi w Bośni potrafią tak żyć, to i ja mam szansę! Tamte dni były samą czułością”.
Na panelach wystawowych można zobaczyć wiele innych krajów, między innymi Liban, Ziemię Świętą, Rwandę, Republikę Południowej Afryki, Syrię, Haiti i Kolumbię. Uczniom udało się dotrzeć do biskupa Paolo Pezziego z Moskwy, kardynała Pierbattisty Pizzaballi z Jerozolimy, kilku rabinów zbierających oliwki z Palestyńczykami, a także kobiet i mężczyzn wspierających ludność w skrajnie biednych i dotkniętych przemocą krajach. Mówią, że bardzo pomogli im w nawiązywaniu kontaktów, organizowaniu wywiadów i poznaniu sposobów ich pisania dziennikarka „Avvenire” Lucia Capuzzi i dyrektorzy stowarzyszenia Pro Terra Sancta, a Emmanuela Exitu i Nicoli Lonato w wyreżyserowaniu całości. U źródeł tego wszystkiego leży wybór, który wcale nie jest oczywisty dla dzisiejszych nastolatków.
17-letni Benedetto opowiada: „Rok temu byłem zaintrygowany, gdy usłyszałem o tej wystawie podczas Szkoły Wspólnoty GS. Pierwsze spotkanie nie było zbyt ekscytujące i postanowiłem dać sobie spokój. Widziałam jednak innych przyjaciół z całych Włoch, którzy rzucili się w wir pracy i byli szczęśliwi. Wróciłem do gry. I dzięki Bogu! Podczas Triduum GS dużo mówiło się o przyjaźni i powołaniu. Dla mnie ta wystawa była wezwaniem do zweryfikowania przyjaźni, do zrozumienia, czym jest pokój. Seve (Matteo Severgnini, odpowiedzialny za GS – przyp. red.) mówił nam o pokoju jako o «obecności sensu». I właśnie tego doświadczam”.
Emi, lat 16, chodzi do trzeciej klasy liceum im. ks. Gnocchiego w Carate Brianza. „Natychmiast powiedziałam ‘tak’ temu projektowi. Ubiegłoroczne wakacje GS nosiły tytuł «Życie jest obietnicą». Poruszyły mnie góry i słowa Rosetty Brambilli z Brazylii i nie chciałam zapomnieć tego piękna po powrocie do domu. Praca nad wystawą w towarzystwie pomogła mi nieustannie go poszukiwać”. Cecilia, jej przyjaciółka, była pod wrażeniem Giacoma i Andrei ze Stowarzyszenia Pro Terra Sancta oraz kardynała Pizzaballi: „Mówili także o sytuacji politycznej między Izraelem a Palestyną, nie traktując jej jako czegoś «brudnego», lecz uświadamiając nam wagę osobistego, społecznego i politycznego zaangażowania w budowanie sprawiedliwego pokoju. Dla mnie, dla której te tematy były zawsze odległe, było to odkrycie”.
Giovanni Raccichini, nauczyciel i jeden z odpowiedzialnych za GS w Bolonii, komentuje: „To było potwierdzenie chrześcijańskiej metody: podążanie za drugim daje o wiele więcej, niż moglibyśmy zrobić jedynie o własnych siłach. Dla nas oznaczało to podążanie za Seve, za młodymi”. Także Raffaele ze szkoły La Traccia w Bergamo jest tego pewien: „Wielokrotnie podczas spotkań przygotowawczych odczuwałem nową satysfakcję i radość. Zrozumiałem, co znaczy uczestniczyć w projekcie Kogoś Innego, podejmować odpowiedzialność, o którą prosi mnie dobry Bóg. Jak cudownie poświęcić czas czemuś, co naprawdę ma wartość!”.
CZYTAJ TAKŻE: Aktor, Eliot i Kościół
Jak kontynuuje Ilaria, wystawa była prawdziwym zaskoczeniem, które zmieniło zasady gry: „Wszyscy znaliśmy się wcześniej. Nie należeliśmy jednak do tej samej «paczki», tej samej grupy przyjaciół. Bardzo potrzebuję życzliwego spojrzenia, a w Sarajewie, jak i na licznych spotkaniach roboczych, odpowiedź stała się namacalna w twarzach, zarówno dawnych, jak i nowych. Gdzie znajdę pokój w niepewności, którą przeżywam każdego dnia? Bo to właśnie za tym pokojem, który zobaczyłam, chcę podążać. Zapaliła się hipoteza, małe światełko”.#Ślady