Foto: Gabriel Piętka

Warszawa. „Czas to miłość”

28 maja wspólnota warszawska zorganizowała pokaz filmu „Wyszyński. Zemsta czy przebaczenie” oraz spotkanie z reżyserem Tadeuszem Syką, odtwórcą głównej roli Ksawerym Szlenkierem i historykiem – prof. Janem Żarynem

Film w ciekawy sposób przybliża postać Prymasa w czasie drugiej wojny światowej. Opowiada o jego duszpasterskiej opiece nad powstańcami, o jego przyjaźni z matką Różą Czacką - założycielką zakładu dla niewidomych w Laskach. Opowiada również o różnych dylematach duchowych i moralnych, młodego jeszcze kapłana. Inspiracją do filmu były zapiski głównego bohatera, który stawiał sobie pytania, jak zachować się w obliczu zła jakim jest wojna? Mimo, że czasem ludzką reakcją na okrucieństwo jest zemsta i nienawiść, Prymas uważał, że należy przebaczać. Bardzo wymowne są ostatnie sceny z filmu, kiedy Wyszyński przebywając w Laskach, w czasie trwania Powstania Warszawskiego, łapie nadpaloną kartkę z napisem „Będziesz miłował”, która przyfrunęła z płonącej Warszawy. Po filmie mieliśmy okazję spotkania i rozmowy z reżyserem filmu Tadeuszem Syką oraz odtwórcą głównej roli Ksawerym Szlenkierem. Gościem specjalnym był profesor Jan Żaryn. Frekwencja dopisała pomimo, że był to późny wieczór w środku tygodnia. Duża sala w podziemiach kościoła Wszystkich Świętych była zapełniona. Mieliśmy też możliwość nabycia płyt DVD z filmem. To doświadczenie pokazało, jak piękne są takie inicjatywy, że warto się angażować i realizować takie filmy i wspierać tak wartościowe kino. Nasza wspólna droga jest piękna i warto podejmować takie inicjatywy jak proponowanie wspólnego oglądania filmu i rozmowy na temat jego treści.
Joanna, Warszawa



Podczas spotkania po wspólnym oglądaniu filmu moją uwagę przykuła jedna osoba – reżyser Tadeusz Syka. W niezwykle lekki, często żartobliwy sposób, opowiadał o historii powstawania filmu oraz o swojej misji z nim związanej. Jego autentyczna postawa, pozbawiona jakiegokolwiek patosu, uświadomiła mi, że stworzenie tego filmu było jego szczerym pragnieniem, bez żadnych ukrytych intencji – takich jak chociażby potrzeba zdobycia uznania czy pochwał.
Autor znany redakcji

Seans filmu był dla mnie bardzo zaskakujący, począwszy od treści samego filmu, aż po bardzo rozbudowane pytania po obejrzeniu filmu, w czasie spotkania z reżyserem, Tadeuszem Syką, oraz odtwórcą roli Wyszyńskiego, Ksawerym Szlenkierem. Treści poruszane podczas spotkania autorskiego, w mojej opinii, świetnie nawiązywały to tematu tegorocznej matury z języka polskiego.
Autor znany redakcji

Najbardziej poruszyła mnie scena, kiedy Janek umierał i wołał Radwana. Z rozpaczą krzyczał „Ja nie chcę być sam!”. Był w pokoju pełnym ludzi – lekarz, pielęgniarka lub dwie, siostra zakonna, ktoś tam jeszcze – ale, żeby nie czuć się opuszczonym, potrzebował tej konkretnej osoby. Co to za obecność, która pozwala nie być samotnym u progu śmierci...? Poczułam zazdrość. Jak być kimś takim dla moich przyjaciół? Podczas późniejszych pytań i dyskusji przyszła pewna odpowiedź w słowach Ksawerego (grającego Wyszyńskiego), który mówiąc o swoim doświadczeniu ojcostwa powiedział, że „czas to miłość”. Zabójczo proste.
Autor znany redakcji



Gdy Adrian na Szkole Wspólnoty zakomunikował, że jest możliwość przygotowania przez wspólnotę warszawską prezentacji filmu „Wyszyński – zemsta czy przebaczenie” - moje serce, nie znając dalszych szczegółów, powiedziało „tak”. A kiedy dopowiedział, że możemy to zrobić razem z reżyserem filmu, Tadeuszem Syką, oraz aktorem grającym główną rolę - Ksawerym Szlenkierem i że mamy bezpłatnie do dyspozycji salę teatralną w centrum Warszawy, przy kościele pw. Wszystkich Świętych oraz przychylność księdza proboszcza, moje serce ogarnęła radość.
Czasu było niewiele na zorganizowanie tak wielkiego wydarzenia, ale czułam, że jako wspólnota damy radę, ponieważ ta propozycja jest nam podarowana przez Kogoś Większego, a więc nie jesteśmy sami.
Skąd ta pewność zrodziła się we mnie w tamtej chwili? W 20 rocznicę śmierci ks. Liugi Giussaniego mszę św. w jego intencji odprawił i spotkał się ze wspólnotą warszawską abp Adrian Galbas – metropolita warszawski. Podczas homilii powiedział, że bardzo ceni naszego założyciela m.in. za fakt dowartościowania kultury i to w najszerzej rozumianym znaczeniu, która jest nośnikiem łaski Bożej. Gdy Ksiądz Arcybiskup wysłuchał świadectw podczas agapy, powiedział, że jesteśmy żywą wspólnotą, która ma wiele do podarowania. A daje tylko ten kto ma, kto nie ma, nic dać nie może. Bardzo mnie te słowa poruszyły, ponieważ od 10 lat jestem przedstawicielem CL w Ogólnopolskiej Radzie Ruchów Katolickich. Wielokrotnie słysząc świadectwa z życia różnych Ruchów i Stowarzyszeń zadawałam sobie pytanie - a co ruch Comunione e Liberazione mógłby dać światu, Kościołowi, człowiekowi w tym dzisiejszym zlaicyzowanym świecie? Podczas dziesięcioletniego okresu mojego bycia w ORRK nie zaangażowaliśmy się jako Ruch w ani jedno spotkanie plenarne. Nie od razu miałam odwagę dzielić się bogactwem jakim dysponujemy (byłam i jestem w ORRK jedyną osobą z CL), ale moje serce „wiedziało”, że mamy coś do dania. Tylko co? Podczas Rady Programowej i Zespołu Koordynującego powiedziałam, w co moja wspólnota jest zaangażowana i jak służymy poprzez małe gesty tu i teraz. Kiedy mówiłam o geście charytatywnym, pomocy rodzinom z Ukrainy, czy powodzianom według propozycji zawartej w książce „Sens gestu charytatywnego” księdza Giussaniego, widziałam zdziwienie na twarzach niektórych osób. Po niedługim czasie poproszono mnie, aby jedno ze świadectw na kwietniowym spotkaniu plenarnym na temat nadziei dawanej innym i odkrywaniu, co jest dla mnie źródłem nadziei we wspólnocie, było przygotowane przez nasz Ruch. Na tę prośbę odpowiedział Adrian. Podczas jego prezentacji wsłuchiwałam się w ponad 20. letnią historię gestu charytatywnego prowadzonego w Warszawie i zobaczyłam, jak przez to niewiele naszego czasu poświęconego na spotkanie z drugim człowiekiem, Bóg obdarowuje nas łaskami i tego, kogo obdarowujemy naszym wolnym czasem, w ramach gestu charytatywnego.
Podczas przygotowywania pytań na spotkanie po prezentacji filmu, chciałam usłyszeć, jaki wpływ na życie pierwszoplanowego aktora miało zagranie postaci księdza Wyszyńskiego. Pan Ksawery powiedział, że to co najbardziej z filmu mu zostało, to myśl bł. kard. Wyszyńskiego, że „Czas to Miłość”. I dla mnie jest to clou spotkania filmowego, mojego zaangażowania w gest charytatywny i mojej drogi w Ruchu CL, a także drogi życiowej. Moje zaangażowanie w współtworzenie tego wydarzenia o niepodważalnej wartości postrzegam jako wspólnotowy wkład w pomnażanie dobra i piękna tego świata.
Małgorzata, Warszawa