
„Leon XIV, człowiek, który słucha”
„Towarzysze z peryferii”, emerytowany biskup Lino Panizza opowiada o swojej przyjaźni z ówczesnym misjonarzem augustianinem Robertem Prevostem: „Jego motto, In Illo uno unum, jest znakiem jego pasji do życia w braterstwie i komunii”„Najlepszy prezent, jaki Duch Święty podarował Kościołowi i światu”. Tak o następcy Piotra mówi Lino Panizza, emerytowany biskup Carabayllo, diecezji sufragalnej archidiecezji Limy, której przewodził przez 25 lat, od święceń biskupich w 1997 roku do roku 2022. Tam też miał okazję spotkać się z ówczesnym biskupem Robertem Francisem Prevostem, który dziś został papieżem Leonem XIV. Biskup Lino, kapucyn pochodzący z zachodniej Ligurii, wyjechał jako misjonarz do Peru w 1970 roku, pięćdziesiąt pięć lat temu, piętnaście lat wcześniej niż młody augustianin z Chicago, który obecnie zasiada na tronie papieskim, dotarł do misji w Chulucanas i Trujillo.
Kiedy Ksiądz Biskup poznał Roberta Francisa Prevosta?
Chociaż był misjonarzem w Peru w latach 1985–1998, rozpoczynając swoją działalność w górzystym regionie Andów, który nazywamy Sierra, spotkaliśmy się dopiero wtedy, gdy został mianowany (w 2015 roku – przyp. red.) biskupem Chiclayo, 700 kilometrów na północ od stolicy. Oboje byliśmy członkami Peruwiańskiej Konferencji Episkopatu i często wspólnie uczestniczyliśmy w zebraniach. Mieliśmy również okazję współdzielić niektóre działania i inicjatywy duszpasterskie; w 2020 roku biskup Prevost został mianowany także administratorem apostolskim w Limie, w sufraganii diecezji Callao, graniczącej z moją. W tamtym czasie, w środku czasu covidu, wspólnie celebrowaliśmy Wielki Tydzień i Wielkanoc. Były to bardzo piękne chwile, namacalny przykład jedności Kościoła.
Nowy papież w swojej pierwszej modlitwie Regina Caeli zwrócił się w pełnych szczerego uczucia słowach do „drogiej” diecezji Chiclayo: „Wierny lud, który towarzyszył swojemu biskupowi, współdzielił jego wiarę i ofiarował tak wiele, bardzo wiele, aby nadal być wiernym Kościołem Jezusa Chrystusa” – powiedział.
Ludzie w Peru są szczerze religijni i bardzo uczuciowi. Chiclayo jest zatem tradycyjnie bardzo aktywną diecezją. Tutaj, jako biskup, pracował bardzo dobrze. W istocie potrafił kontynuować wszystko, co odziedziczył, z zachowaniem ciągłości, która – jak mi się wydaje – jest tą samą, którą realizuje także teraz, w obliczu spuścizny papieża Franciszka. Zresztą jego zawołaniem są słowa In Illo uno unum, co oznacza, że w Chrystusie jesteśmy jedno. Jest to dowód jego pasji do życia w braterstwie i komunii. Z tego punktu widzenia muszę powiedzieć, że… jesteśmy w zgodzie! Moje biskupie motto brzmi: „Bądźmy jednym, aby świat uwierzył”. Krótko mówiąc, chodzi o jedność w Chrystusie, a nie tylko „ludzką”. Ponieważ tym, czego często brakuje dzisiaj – a czego potrzeba – jest właśnie jedność: na świecie jest zbyt wiele egoizmu i wszyscy cierpimy z tego powodu, kiedy zapominamy o wszystkim, aby zobaczyć triumf naszych idei, naszych aspiracji, posuwając się nawet do wojny.
CZYTAJ TAKŻE: Ile Bóg jest gotów dla nas „zmarnować”
Innym niezwykle aktualnym tematem jest „kwestia społeczna”, wraz z „wyzwaniami obrony godności człowieka, sprawiedliwości i pracy”, które papież Leon XIV umieścił w centrum początku swojego pontyfikatu, podążając śladami spuścizny Leona XIII i jego historycznej encykliki Rerum novarum.
Myślę, że do tej wrażliwości mogło przyczynić się jego doświadczenie jako misjonarza i biskupa. W istocie rzeczy na terenach, na których pełnił swój mandat, można spotkać się z bardzo trudnymi sytuacjami i zarówno w Chulucanas, jak i w Trujillo i Chiclayo miał niewątpliwie okazję doświadczyć wszelkiego rodzaju „peryferii”, które istnieją dzisiaj, nie tylko w Peru. Sądzę jednak, że od czasu współpracy z Konferencją Episkopatu Peru miał on również okazję wykazać się jedną ze swoich wielkich cnót: umiejętnością słuchania, zanim zacznie mówić, decydować i działać… Cnotą, której nie każdy posiada i którą, jestem pewien, on również zabrał ze sobą do Rzymu. Jak wielokrotnie mówił papież Franciszek, naszą najważniejszą pracą jako pasterzy, księży i biskupów musi być przede wszystkim słuchanie. A Leon XIV bez wątpienia jest człowiekiem, który słucha. Ponadto, jak wszyscy widzieliśmy, kiedy już musi przemówić, dobiera bardzo precyzyjne słowa. Ostatecznie uważam, że jego dewiza, oprócz tego, że jest – jak zawsze w przypadku biskupa – programem życia duszpasterskiego, stanowi również doskonałą syntezę tego, czym było jego dotychczasowe życie. Do jedności prowadzi Jezus Chrystus, a my w Nim stanowimy jedno, aby świat mógł w Niego uwierzyć.