Obraz Sue and Todd z Pixabay

Wizyta w Omanie

Fiorenza była zmęczona. Minęło 48 godzin, odkąd nie zmrużyła oka. Od kiedy odebrała opis USG piersi i powiedziano jej, że lepiej zrobić badania natychmiast, tam w Muskacie, w Omanie, gdzie mieszka i pracuje od pięciu lat

W długą bezsenną noc zamartwiania się z powodu szybko rosnącego guzka myśli w jej głowie prześcigały jedna drugą: „Co zrobię, jeśli to coś poważnego?”, „Mogłabym wrócić do domu, ale w środku pandemii nie będzie to łatwe…”, „A jeśli tu zostanę, kto mnie będzie leczył?”. Jedyną rzeczą, która ostatecznie osłabiła zaniepokojenie, była modlitwa, która rozkwitła na jej ustach: „Panie, mogę przylgnąć tylko do Ciebie. Czy możesz rozjaśnić także tę ciemność?”.

Następnego dnia postanowiła zatem umówić się na wizytę do chirurga, wybranego po chwili poszukiwań. Lekarz był uprzejmy i skrupulatny. Przeglądnął dokumenty i zadał kilka pytań. Następnie, gdy zapisywał jej dane osobowe, podniósł głowę znad komputera i z szerokim uśmiechem powiedział: „Pochodzi pani z Włoch, czy wie pani, że studiowałem we Włoszech? – powiedział jej, odświeżając swój włoski. – Co pani robi w Muskacie? – Jestem architektem. – Ma pani męża? – Nie. – Czy poświęca się pani całkowicie swojej pracy? – Jestem poświęcona Bogu. Praca utraciłaby swoją głębię bez oddania jej Komuś”. Lekarz przerwał, spojrzał jej w oczy: „Czy jest pani zakonnicą?”. Fiorenza uśmiechnęła się i postanowiła opowiedzieć mu o swoim powołaniu w Memores Domini. Słuchał jej zainteresowany. Podczas wizyty on również opowiedział jej coś o sobie: „Jestem muzułmaninem i ja również zachowuję chwilę ciszy w ciągu dnia. Nazywam to medytacją. Jest to najpiękniejszy moment, kiedy można prosić Boga o wszystko. Dla mnie jest to szczyt wiary”. Następnie, wciąż w języku włoskim, przeszedł z „pani” na „ty”: „Fiorenzo, trzeba zrobić biopsję. Ja wszystko zorganizuję, nie musisz się o nic martwić”. Podziękowała mu: „Dzisiaj przybyłam tutaj w ciemnościach. Ale dzięki panu zobaczyłam światło. Wie pan, dla mnie szczytem wiary nie jest medytacja, ale ten Bóg, który stał się dla nas ciałem”. Lekarz odpowiedział jej: „Wy, chrześcijanie, macie tę piękną rzecz: w ciemnościach udaje wam się dostrzec światło”.

Badania trwały około miesiąca. Wynik biopsji był negatywny, ale razem z lekarzem zdecydowali się i tak usunąć guzek. Towarzyszył jej na każdym kroku. A na sali operacyjnej powiedział wszystkim: „Chłopaki, postarajmy się, ta pani jest moją przyjaciółką!”.

Nadszedł dzień ostatniego badania kontrolnego. Wszystko przebiegło prawidłowo. „To nie potrwa długo” – pomyślała Fiorenza, wchodząc do gabinetu lekarskiego. Tymczasem on zatrzymał ją nieco dłużej: „Dziękuję za tagliatelle, które mi przyniosłaś. Bardzo smakowały całej mojej rodzinie. Dziękuję także za książkę księdza Giussaniego Zmysł religijny. Czytam ją powoli i fascynuje mnie to, jak ten człowiek wchodzi w znaczenie życia. – Widziałeś cytat Alexisa Carrela na pierwszej stronie? «Dużo obserwacji i mało rozumowania prowadzi do prawdy». Przypomina mi ciebie, to, jak mnie badałeś i leczyłeś – wyjaśniła mu Fiorenza na pożegnanie. – Jestem szczęśliwy, że cię poznałem”.

Wyruszyła do domu, gdzie miała odłożyć do teczki ostatnie dokumenty, które lekarz właśnie jej wydał. I wreszcie będzie mogła zarchiwizować całą historię zabiegu. „Nie chcę jednak o niczym zapomnieć. Nawet ciemności i otchłani tamtej nocy. Na tym pytaniu, które zadałam Panu, On wszystko buduje. I to jest najpiękniejsze w życiu”.