Fot. Francesco Colalongo

Miejsce, żeby być

Szkło powiększające skierowane na teraźniejszość, droga prowokująca życie. W bliskim dialogu z tym, kto poszukuje „autentyczności”. Trzydniowe Rekolekcje dla studentów CL
Giovanni Zanotti

„A Jezus przyszedł. / Nie marnował swoich lat na jęki i wypytywanie o niegodziwość czasów. / Uciął krótko. W bardzo prosty sposób. / Czyniąc chrześcijaństwo. / Nie zaczął obwiniać, oskarżać kogoś. / On zbawił. Nie obwinił świata. Ocalił świat” (Charles Péguy, Véronique).
Tak brzmi orędzie, które dotarło do trzech tysięcy studentów z Comunione e Liberazione, którzy wzięli udział w Rekolekcjach w dniach 10–12 grudnia, zorganizowanych za pośrednictwem połączenia wideo. Poprzez lekcje prowadzone przez księdza Javiera Pradesa i świadectwo Guadalupe Arbony Abascal wieść o tym wyjątkowym fakcie rozbrzmiała w domach, w salach, w hotelach, w których wielu młodych zgromadziło się, by razem przeżyć te trzy dni. Wydarzyło się, wydarzyło się nam – oto punkt wyjścia i myśl przewodnia całego gestu.

„Czy jesteś szczęśliwy na tym świecie, czy potrzebujesz czegoś więcej?” (Lady Gaga, Shallow). Od tego tytułu rozpoczynają się Rekolekcje, po długich tygodniach intensywnego przygotowania. Palące pytanie wtargnęło na uczelnie, pojawiając się w rozmowach i stwarzając okazję do spotkania z kolegami z roku. „Mowa o mnie” – w ten sposób tytuł stał się narzędziem do zapraszania. Prowokacja dotyczy bezpośrednio życia, jego szansy na osiągnięcie pełni, realizację, i jest także szkłem powiększającym skierowanym na teraźniejszość. Otóż pod pozorem normalnego i spokojnego życia, między ławkami w aulach i bibliotekach, ukrywa się zranione człowieczeństwo. Głęboka, ale przemilczana jest potrzeba, by krzyk został przede wszystkim przygarnięty, zanim jeszcze zostanie znaleziona odpowiedź. Studenci rozpoczynają Rekolekcje, przynosząc ze sobą pytanie o świat i odkrywając je na nowo jako swoje. Znajomo brzmi kluczowe słowo, które za pośrednictwem kanadyjskiego filozofa Charlesa Taylora, Prades proponuje we wstępie: „Autentyczność”. Każdy we współczesnym świecie dąży do tego, by autentycznie powiedzieć „ja”, być naprawdę sobą. Lekcja z pierwszego wieczoru krąży wokół tego punktu, udokumentowana przez szeroki wachlarz odniesień kulturowych, które sprzyjają utożsamieniu: od bohatera serialu Euforia po film Nomadland, od piosenek Queen czy Los Secretos. W różnych przypadkach to właśnie to „ja” poszukuje sposobu na wyrażenie siebie, bycie, przynależność do czegoś lub kogoś, kto otworzyłby szeroko jakąś perspektywę: „I wanna find somewhere I belong” („Chcę znaleźć miejsce, do którego należę”), śpiewa Linkin Park. Serca wielu są poruszone, ponieważ miejsce takie jak to, gdzie można zadawać własne pytania, nie cenzurując ich dramaturgii ani nie pomniejszając ich doniosłości, istnieje i jest powodem ich udziału.

Fot. Francesco Colalongo

Pojawiła się prowokacja, która stała się punktem wyjścia do dialogu, przy stole i w wolnych chwilach. Nie ma czasu do stracenia, są to cenne dni, pełne obietnicy. Często najbardziej zaskakują twarze nowo przybyłych, ze względu na jasny i pewny osąd, który przynoszą. Za sprawą spotkania z przyjaciółmi na uczelni ich życie się zmieniło, pojawiła się niewyobrażalna możliwość pełni. Życie drży na pełnych entuzjazmu, przemienionych obliczach tak wielu osób. Napięcie, którym oddychasz, przynależy do tego, co się wydarza. Wydarzenie życia – to właśnie narzuca się w ciągu dni spędzonych razem na Rekolekcjach.

Lekcja z soboty rano wychodzi właśnie od tego miejsca. Prades cytuje list od chłopaka, który opowiada, jak poznał CLU na pierwszym roku studiów. Mówi, że natknął się na dwie osoby, które przeżywały wszystko z radością, i że przylgnął do nich, podążył za nimi. Ale jak można wytłumaczyć tę wyjątkowość? Jak wytłumaczyć sobie tę ludzką rzeczywistość sui generis, o którą się „potknęli”? „Obecne wydarzenie, które domaga się, by mieć ostateczne i wszechogarniające znaczenie dla życia, można wytłumaczyć tylko ze względu na wydarzenie z przeszłości, kiedy takie roszczenie się pojawiło, a do którego dociera się przez pamięć o ówczesnej treści, która teraz się wypełnia” (L. Giussani, Zostawić ślady w historii świata, s. 40). W ten sposób rozpoczyna się droga, która patrzy na historię objawienia: od historii Abrahama, wezwanego osobiście przez Tajemnicę, aby odpowiedział i powołał do istnienia nowy lud, do Jezusa, Syna Bożego, przynoszącego spełnione człowieczeństwo, rodzące się z intymnej relacji z Ojcem, aż po rzeczywistość Kościoła, to znaczy po te wszystkie „ja”, które uczynione dziećmi w Synu, noszą w sobie cechy Jego człowieczeństwa. Cóż za kontruderzenie, gdy słyszy się opis cech człowieka Jezusa – człowieka, który jest spójny z samym sobą, który mówił „ja” jak nikt inny, czując się „jednym” z Ojcem – i od razu myśli o tych przyjaciołach spotkanych „przypadkiem” na uczelni! To jest historia, która trwa – to nowe człowieczeństwo przeszło wieki, wytrzymało upływ czasu, aż stało się doświadczalne w aulach i na krużgankach własnej uczelni. Dzieło ponownego odkrywania przeszłości i tradycji staje się tak ekscytujące, umożliwia zrozumienie teraźniejszości, która jest niewyczerpanym i wciąż potrzebnym źródłem nowości życia, które nas pociągnęło.

Fot. Tommaso Prinetti

Reakcja jest wymowna: cisza pełna zdumienia, pragnienie zachowania usłyszanych słów, aby stały się nową świadomością. Wychowanie otrzymane w ostatnich latach nazywane metodą: porównywanie usłyszanego dyskursu z własnym doświadczeniem. W czasie spotkania padają bardzo osobiste pytania, postrzegane jako decydujące. Wymiana jest intensywna, między palącymi pytaniami a odpowiedziami pełnymi sugestii. „Trzeba – mówi Prades – odzyskać poprawne posługiwanie się rozumem, unikając popadania w redukcje, których kultura zachodnia dokonywała przez wieki i które stanowią nasz kontekst. Najpierw Giussani, a potem Carrón oddali swoje życie, aby pomóc w uchwyceniu rozumności wiary. Jest to droga poznania, wiary, którą trzeba podążać, przezwyciężając dualizmy i fałszywe przeciwstawienia”. Ale co motywuje taką drogę, prowokując do do tego, by zabrać się do pracy? Proste: „Spotkanie, przyjaźń, przyprawiająca o zawrót głowy ludzka sympatia”, taka jak ta z Giussanim i z Carrónem przeżyta i przywołana przez Pradesa podczas spotkania, która „niczym klej przykleja cię i wprawia w ruch”.

Sympatia, która wprowadza w doświadczenie pasji, nieporównywalnej miłości. Jak udokumentowała Guadalupe w sobotni wieczór podczas świadectwa. „Był 1 marca 2003 roku, kiedy usłyszałam, jak Julián mówi na Rekolekcjach: «Gdybym nie słyszał głosu Chrystusa, nie byłbym w stanie rano wstać». Coś, co słyszałam wiele razy, ale pewność i intensywność, którą poczułam w tych słowach, pozwoliły mi odczuć w swoim wnętrzu, że można było żyć tą miłością”.

Na zakończenie trzydniowego spotkania kolejny krok świadomości wyłania się z przebytej trajektorii. Obietnica Boga złożona Izraelowi zawarta w Rorate caeli, odśpiewanej w piątek wieczorem („Pocieszcie się, pocieszcie się, mój ludu, wkrótce nadejdzie twoje zbawienie. (…) Ocalę cię, nie bój się; Jam jest bowiem Pan”) spełniła się w historii – wydarzyło się zbawienie, wydarzył się i nadal wydarza Chrystus. „Dwa tysiące lat temu nowe życie było przebywaniem w Jego obecności” – powtórzył w podsumowaniu Prades, podejmując w sześciu punktach nagranie audio księdza Giussaniego, wysłuchane podczas Dnia Inauguracji Roku. Wyłania się znaczenie dni przeżytych razem, jako paradygmat tego, co na co dzień dzieje się na uniwersytecie: nowe życie jest przebywaniem z Nim, a zatem z tymi, którzy pochwyceni przez Niego, stają się Jego znakiem, są świadkami innego świata na tym świecie. Rodzi się z tego odnowiona chęć, by powrócić na uniwersytet, odważyć się, rodzi się nowe pragnienie życia: z pragnieniem, które się pogłębia i rozprzestrzenia doświadczenie Jego Obecności.