Wakacje GS. Odzyskiwanie smaku życia

Każdy gest może się okazać nieoczekiwanym darem, jeśli tylko podejmie się go na poważnie. Czy prawdziwe zaangażowanie pozwala na odzyskanie smaku życia?

W czym pomaga zaangażowanie się?
Na tegorocznych wakacjach udało nam się spotkać w 103 osoby i każdy ranek rozpoczynaliśmy od Wprowadzenia, którym była krótka medytacja Słowa Bożego - towarzyszyły nam czytania, opowiadające historię Abrahama i pytania odnoszące się do nich, zadawane przez Jawora. Oprócz tego, na Szkołach Wspólnoty, pracowaliśmy nad pierwszą lekcją ze spotkania młodych w Asyżu pt. Dałeś mu władzę nad dziełami rąk Twoich ks. Paolo Prosperiego.
Tekst zwraca uwagę na niedostrzegane zniewolenie wewnętrzne, dominującą mentalność, która sprawia, że traktujemy siebie samych jak niewolników. Wiele osób podkreślało, jak bardzo rezonował w nich opis społeczeństwa osiągnięć i przyznawało, że są wycieńczeni nieustannym udowadnianiem, że „są kimś”.
W chrześcijaństwie jesteśmy zaproszeni do wolności od egoizmu, a więc do pokory. Do zbudowania swojego życia na łasce i uznaniu wartości bycia dzieckiem Bożym - „pyłkiem powołanym do współpracy ze Stwórcą”. Na assemblei wybrzmiało, że dla wielu osób te wakacje są momentem, w którym znajdują wytchnienie i uwolnienie od „siebie”. Cieszą się darmowością obecnej tu miłości. Ale nawet w tym miejscu możemy zostać pokonani przez naszą mentalność i stwierdzić, że nie czujemy się doceniani, a przez to chciani. Wciąż pozostaje trudność w przyjmowaniu „niezasłużonej miłości” i podejrzliwość wobec stwierdzenia, że wystarczy tylko być.
Na wieczorze filmowym oglądaliśmy „Dawcę Pamięci”. Pozornie utopijne społeczeństwo, w którym wszystko było ułożone, okazało się moralną katastrofą i nieznośną pustką. Wiele osób mogło się odnieść do szarości tamtego świata, a odzyskiwanie „pamięci” do naszych wakacji. Na wyjazdy GS nie przyjeżdżamy po to, by zaspokoić nasze pragnienia - nawet jeśli wakacje będą „udane” prędzej czy później się skończą, nie będą wystarczające. Przyjeżdżamy, by po raz kolejny uświadomić sobie naszą tęsknotę.
Kolejną propozycją były świadectwa uczestników o swoim rodzeństwie. Kilka osób przed wyjazdem przesłało krótkie nagrania z odpowiedzią na pytanie: „czym jest dla ciebie braterstwo?”. Oprócz tego, rodzeństwa Skotarków i Jaworskich opowiadały o sobie na żywo. Głównym wątkiem była zachęta do doceniania tych relacji, ich niepowtarzalności i darmowości oraz podkreślenie, że braterstwo objawia się przez wspieranie na drodze do świętości.
Poza tym spędzaliśmy czas na wspólnych zabawach i laniu się wodą, frizzi i wieczorze karaoke, który był wyjątkową okazją do dzielenia się sobą. Młodzi z odwagą wychodzili przed tłum, odsłaniając się i dając wyraz wyjątkowości tego miejsca. Jedna z osób podczas assemblei przyznała, że zaskoczyła ją adekwatność niektórych propozycji. Nie spodziewała się po sobie potrzeby adoracji, ale przełamała się i dzięki swojej otwartości zyskała coś cennego w przejmującej ciszy pełnego ludzi kościoła. Z resztą nie ona jedyna.
Każdy gest - jutrznia, liturgia, śpiew, wbieganie na Śnieżnik czy wycieczka do Wambierzyc - może się okazać nieoczekiwanym darem, jeśli tylko podejmie się go na poważnie. Pozostaje tylko zweryfikować zachętę, która wielokrotnie powtarzała się podczas całego wyjazdu: nie bój się, wypłyń na głębię! Czy prawdziwe zaangażowanie pozwala na odzyskanie smaku życia?
Marysia, Warszawa



Czego i potrzeba?
Na wakacje dla Młodzieży Szkolnej (GS) przyjechałem bez żadnych pytań. Bardzo dużo dał mi wieczór świadectw, gdzie Jaworscy i Skotarkowie opowiadali o braterstwie i o tym czym to braterstwo dla nich jest.
Nie ukrywam, moja relacja z bratem mogła by być lepsza, a ten wieczór i rozmowa z niektórymi osobami dały mi impuls, żeby nad tą relacją zacząć pracować.
Też bardzo dużo emocji, wrażeń, dała mi assemblea, na której sporo osób się otworzyło na tyle, że obecni na sali, wraz ze mną, zaczęli się wzruszać. Podczas tego wydarzenia poruszane były także trudne tematy, o np. wypływaniu na głębię. Podczas pobytu na wakacjach miała miejsce adoracja. Gdy po Mszy św. uklęknąłem w ławce, zacząłem się modlić. Uważałem, że adoracja nie była mi w tamtej chwili potrzebna. Okazało się jednak, że była, była mi bardzo potrzebna.
Chciałbym z całego serca podziękować wszystkim za ten tydzień. Z niecierpliwością będę czekał na spotkania, Szkołę Wspólnoty we Wrocławiu i oczywiście na wspólny wyjazd zimą.
Franek, Wrocław

Być uczestnikiem
Chciałam podziękować za zaproszenie na wakacje GS. Jak to określił ktoś z młodych: byłam uczestnikiem a nie opiekaczem. Zgadzam się. Dużo mówiłam o tym, jak się mam na diakonii, ale ważne jest to, co rozpoczęłam wczoraj. Po raz pierwszy nie czułam się zrozpaczona, że ich nie ma, ale zaczęłam działać z nową siłą. Przez długi czas podczas wyjazdu miałam wrażenie, że nie potrafię czerpać z tego, co jest mi dawane. Jednak wczoraj, gdy usiadłam w błogiej ciszy, poczułam jak wszystko we mnie żyje. Moje pragnienie zostało na nowo obudzone. Wyłoniło się. Ostatecznie uważam, że odpoczęłam, nawet jeśli się nie wyspałam. Kocham Boga za to, że postawił mnie w tym miejscu, razem z wami.
Asia, Kraków


Otwartość
Dla mnie piękno było w otwarciu ludzi oraz w tym, że każdy chciał uczestniczyć w organizowanych wydarzeniach: religijnych i nie tylko (zabawy lub wycieczki). Mało osób siedziało samych w pokojach, było dużo ruchu i spędzania fajnie czasu. Trudnych rzeczy jakoś chyba bardzo nie doświadczyłem, ale można było zobaczyć, że dużo osób na tym wyjeździe boryka się z problemami życiowymi. Wszystkiego tego dowiedziałem się na assemblei, ale podejrzewam, że wiele osób nie chce za bardzo mówić o swoich problemach. Trzeba też na to spojrzeć tak, że nie łatwo jest się otworzyć tak, jak robią to osoby na Szkole Wspólnoty.
Maciek, Kraków


Co po wakacjach zostało ze mną do dziś?
Jeżdżę na wakacje GS od wielu lat. Wiem, na czym polegają, wiem, że zawsze wracam z nich w jakimś stopniu odmieniona, wiem także, że znajdę na nich cudownych ludzi. Ale z tą całą wiedzą, w tym roku nie potrafiłam cieszyć się i czekać na nie tak samo, jak to robiłam wcześniej za każdym razem. Naturalnie, czekałam aż spotkam moich przyjaciół i mimo wszystko wiedziałam, że spędzę piękny czas, ale te odczucia były przyćmione moim wielkim strachem, niepewnością i bałaganem w głowie (chociaż to ostatnie zawsze mi towarzyszy). Wkraczając w pierwsze dni wakacji, nie oczekiwałam praktycznie niczego. Jedyne czego chciałam, nie, ja wręcz tego wymagałam od siebie, abym przestała myśleć zgodnie z moim oceniającym siebie schematem, który tak bardzo mnie niszczy, i zaczęła w pełni czerpać z tych wakacji. Myślałam, że bycie otwartą na różne gesty GS i czekanie na coś wystarczy - bo przecież zawsze coś mi się wydarza, wiec tym razem nie może być inaczej. Szybko zrozumiałam, że samą otwartością nic nie wskóram i dopóki nie zaangażuję się na całego i nie zacznę sama szukać tego, czego potrzebuje moje serce, nie zrozumiem sama siebie.
Myślę, że takim najbardziej wyjątkowym momentem podczas wakacji była dla mnie adoracja, za którą jestem ogromnie wdzięczna, że się wydarzyła. Tamten czas, spędzony na klęcząco przed Najświętszym Sakramentem, uświadomił mi, jak bardzo na co dzień oddalam się od Boga, i jak bardzo potrzebuję przy Nim być. Wtedy, pierwszy raz od dawna poczułam, że naprawdę prawdziwie się modlę i nie jest to tylko powierzchowna rozmowa lub rozpaczliwe wołanie o pomoc. Dotarło do mnie, że w końcu stanęłam w prawdzie przed samą sobą i jestem najprawdziwszą mną, dokładnie taką jaką On mnie stworzył. Zapragnęłam wtedy bardzo, abym czuła się tak za każdym razem, gdy się modlę, przez co moja modlitwa mogłaby się stać dla mnie ważniejsza i bardziej ubogacona.
Pytanie, które zadałam sobie chcąc napisać to świadectwo brzmiało: co po wakacjach zostało ze mną do dziś i co chcę zachować sobie przez najbliższy czas?
Mimo, że przez cały tydzień wydarzyło się sporo, wiele poważnych rozmów, wylanych łez, czy pięknych chwil, to rzeczą, która odpowiada na moje pytanie jest tekst Szkoły Wspólnoty. Tekst, który wcale nie był prosty, ale z każdą stroną byłam coraz bardziej zaskoczona, jak bardzo jest on skierowany do mnie. Mnie, która tak jak to było napisane, jest niewolnikiem samej siebie i tkwi w zakłamaniu na temat swojej wartości, którą ciągle nie wiadomo komu musi udowadniać.
Zapewnienie, że Bóg stworzył mnie taką, jaką jestem specjalnie po to, abym w większym lub mniejszym stopniu zmieniała świat i życie na lepsze, wybrzmiewało tak klarownie z tekstu, że byłam w stanie w to uwierzyć, nawet jeśli nie zawsze tak myślę. Poczułam nawet, że jeśli ja nie wierzę w to, że „pyłek”, którym jestem ma kosmiczne znaczenie w całokształcie, jaki tworzy rzeczywistość, to równocześnie wątpię w twórczość i drogę, jaką wybrał dla mnie Bóg. Zrozumiałam, że wystarczy zaufać i starać się być jak najlepszym „podstwórcą” swojego ja, równocześnie chcąc, by było ono piękne samo w sobie, a nie w porównaniu z innymi.
Piękne jest dla mnie to, że od wakacji minęło już kilka tygodni, a ja za każdym razem, gdy czytam ten tekst ponownie, potrafię przypomnieć sobie swoje przemyślenia, co pozwala mi pamiętać o nich dłużej.
To, że te wakacje były dla mnie tak wyjątkowe sprawiło poczucie, że faktycznie należę do wspólnoty. Niby powinnam to czuć od dawna, lecz dopiero teraz zrozumiałam jak wielkie to ma znaczenie, żeby mieć ludzi, którzy potrafią naprowadzić mnie na prawidłową drogę, nawet jeśli byłabym bardzo od niej oddalona.
Zosia, Gorzów Wielkopolski



Nowe pokłady siły
Tegoroczne wakacje GS były dla mnie ważnym i wspaniałym czasem. W ubiegłym roku, po powrocie, mimo szczęścia i podekscytowania nowymi relacjami, czułam także niedosyt od strony duchowej i miałam poczucie, że nie wykorzystałam tego czasu pod tym względem na tyle, na ile mogłam.
W tym roku był to dla mnie szczególnie ważny czas dzięki temu, że jakoś naturalnie pogodziłam te dwie rzeczy, nawet bez większego zastanawiania się nad tym. Wypełniała mnie wielka radość na widok wszystkich przyjaciół i byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu, że mogłam być obecna, ale z drugiej strony nie pamiętam, kiedy tyle razy płakałam w jednym tygodniu.
Wydaje mi się, że poczułam się tak bezpiecznie, że mogłam się otworzyć i dzięki temu wiele rzeczy do mnie dotarło i mnie dotknęło. Mogłam wyłączyć „tryb przetrwania”, który towarzyszy mi w szkole i bardziej się zreflektować.
W trakcie tego wyjazdu poczułam na nowo żywą wiarę, której brak odczuwałam przez dłuższy czas. Czułam, że moja wiara jest rutynowa (w złym tego słowa znaczeniu). Zdawałam sobie sprawę, że nie zajmuje pierwszego miejsca, ale nie wiedziałam jak to zmienić (nadal nie do końca wiem, ale staram się szukać odpowiedzi).
Po powrocie czułam nową siłę i teraz, po 2 tygodniach od powrotu, staram się cały czas ją podtrzymywać, żeby nie była to tylko rzecz, którą czuję w tym miejscu i z tymi ludźmi, ale żeby przekładała się na codzienność. Nie chcę zbytnio się rozpisywać chociaż mogłabym pewnie powiedzieć więcej (mogłam też odważyć się na assemblei, ale podsumowując, wakacje GS w tym roku były dla mnie wyjątkowym czasem i nie przestałam czuć nadziei i siły, którą w tym roku we mnie wzmocniły.
Antonina, Warszawa




Ryzyko warte swojej ceny
Na tegorocznych wakacjach GS zostałem niesamowicie obdarowany. Kilka dni przed wyjazdem rozmawiałem z osobą, która, podobnie jak ja, jeździ na wakacje już od kilku lat. Oboje stwierdziliśmy, że te wyjazdy od jakiegoś czasu nie są takie same jak dawniej. Wyraziliśmy swoje obawy o brak rozmów na poważne tematy, które kiedyś nam się na wakacjach GS zdarzały i brak poczucia, że te wakacje służą większemu poznaniu, zrozumieniu i doświadczeniu Boga, a nie są tylko spotkaniem towarzyskim. Jakże zostałem zaskoczony! Bóg nie tylko ofiarował mi wiele wspaniałych rozmów, pogłębienie niektórych relacji, ale także wzbogacił mnie poprzez rzeczy, w które się angażowałem, jak na przykład przygotowanie, wraz ze Sławkiem, wprowadzeń do Mszy św. Nie wiem, na ile przysłużyły się one innym, ale mi dały bardzo dużo i pozwoliły pogłębić moją wiedzę o liturgii. I takich rzeczy, niesamowitych i pięknych, było na wakacjach GS wiele, naprawdę wiele.
Kiedy zastanawiałem się nad moim doświadczeniem, nasuwały mi się na myśl dwie rzeczy, których pomoc w dobrym przeżyciu tego czasu była nieoceniona. Przede wszystkim, wspomniane już zaangażowanie. Kultowa sentencja powtarzana w Ruchu brzmi „doświadczenie jest drogą do poznania prawdy”. Natomiast tym, co prowokuje to, aby doświadczenie mogło zaistnieć, jest zaangażowanie. To dzięki niemu możemy stwierdzić, czy dana rzecz nam odpowiada czy nie, a w wielu przypadkach jest to też podstawą do tego, by Bóg nas zaskoczył, co stało się między innymi moim udziałem. Tak że z wielkim entuzjazmem chciałbym wszystkim czytającym zaproponować to samo zaangażowanie, spróbowanie, by w jakiś sposób upiększyć nasz Ruch, nasze wakacje i wprowadzić doń wszelkie dobro jakie możemy.
Drugą myślą jest otwartość. Otwartość nie tyle na drugiego człowieka, zrozumienie i zaakceptowanie go, bo wydaje mi się, że taka postawa przychodzi nam w tym miejscu z ogromną łatwością, ale przede wszystkim otwartość nasza przed innymi. Umiejętność powiedzenia tego, co nam leży na sercu, rozpoczęcia konwersacji, podzielenia się marzeniami i pragnieniami swojej duszy. Dlaczego wydaje mi się takie zachowanie trudniejszym? Ponieważ stawia nas ono w sytuacji, w której to my możemy zostać przez kogoś ocenieni, wzgardzeni, czy w jakikolwiek inny sposób skrzywdzeni. To jednak co stało się moim udziałem na tych wakacjach, wynikało w dużej mierze właśnie z, otwarcia się. Z czegoś co przez wiele lat przychodziło mi z trudem, a wręcz czego unikałem. To ono było fundamentem wielu konwersacji, które przeprowadziłem i przyznam że jestem przekonany, iż to ryzyko jest warte swojej ceny.
Staś, Warszawa

CZYTAJ TAKŻE: ŚDM. Cisza nawrócenia

Coś pięknego
Na wakacje GS pojechałam pierwszy raz, ale w GS jestem już od października tamtego roku. Poznanie tych wspaniałych ludzi, zmieniło moje życie o 180 stopni. To, jak ci ludzie przeżywają wiarę w Boga, to jest coś pięknego. Przy tych ludziach czuję się jak w domu. Dziękuję Bogu do dziś, że postawił mi tych ludzi na mojej drodze życia. Dzięki wakacjom GS poczułam, że nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem. Nie muszę ukrywać swojego bólu, bo wiem, że są przy mnie moi przyjaciele, którzy udzielą mi wsparcia. Życzę każdemu, kto jedzie na wakacje GS, aby poczuł to samo co ja.
Natalka, Kąty Wrocławskie