Zdjęcie: Anna Ziobro

W nieustannym towarzystwie

Nieoczekiwanie spełnione pragnienia i nieoczekiwane okoliczności życia prowadzące do celu

Z sercem przepełnionym nadzieją i wielką wdzięcznością za łaskę pielgrzymowania chciałam podzielić się z wami tym, jak nieoczekiwanie spełniają się nasze głębokie pragnienia i jakie nieoczekiwane okoliczności naszego życia prowadzą ostatecznie do celu. „Jakże mało oczekujemy od Chrystusa, gdy nie pozwalamy Mu objawić nam tego, że On jest wszystkim dla naszego najgłębszego Pragnienia!”(Rekolekcje Bractwa 2022 r. Chrystus, życiem życia”, s. 50)

Kiedy dowiedziałam się o pielgrzymce, której głównym celem było spotkanie z Ojcem Świętym, w stuletnią rocznicę urodzin księdza Luigiego Giussaniego, założyciela Ruch Comunione è Liberazione (Komunia i Wyzwolenie), będącego propozycją wychowania do wiary chrześcijańskiej, gdzie chrześcijaństwo nie jest doktryną lecz wydarzeniem – jest rzeczywistością naszego życia.
Wiedziałam, że plany jakie miałam nie pokrywają się z tym owym wielkim pragnieniem, lecz okoliczności, które miały miejsce później, choć były dla mnie trudne, sprawiły, że moje wcześniejsze plany uległy rozsypce, a pragnienie serca miało się spełnić.
Niedługo przed datą pielgrzymki, zwolniło się miejsce, a ja już nie miałam żadnych wątpliwości, lecz z otwartym sercem, odpowiedziałam na to szczególne „zaproszenie” Pana Boga.
I tak wyruszyłam do Rzymu w cudownym towarzystwie.
Nasza wędrówka zaczęła się w Loreto, od Sanktuarium Santa Casa, gdzie znajduje się „Święty Domek”, który według tradycji, jest częścią domu z Nazaretu, w którym Maryja urodziła się i wychowała oraz doświadczyła zwiastowania. Było to szczególne miejsce, w którym odżyło we mnie wspomnienie z Nazaretu, gdzie byłam tuż przed wybuchem pandemii.
Szczególnie osobistym przeżyciem było nawiedzenie dwóch miejsc. Sanktuarium św. Michała Archanioła w Monte Sant’Angelo oraz San Giovanni Rotondo, miejsca związanego z życiem św. Ojca Pio. Do tych świętych miejsc szczególnie niosłam w sercu tych, „którzy już sami przyjść nie mogli”. Niosłam ich, jak owych czterech z Ewangelii, którzy z powodu tłumu nie mogli przynieść do Jezusa swojego przyjaciela. Nie poddawali się jednak, odkryli dach nad miejscem, gdzie był Jezus i przez otwór spuścili łoże, na którym leżała bliska im osoba. Tak ja, nie poddaję się i nieustannie niosę do Jezusa tych wszystkich bliskich mojemu sercu, którzy z różnych powodów pogubili się na ścieżkach życia.
U Ojca Pio, moje serce przepełnione było wielkim dziękczynieniem, za wszelkie łaski otrzymane za jego wstawiennictwem. Tu chciałabym wam powiedzieć - nie ustawajcie w modlitwie i dziękujcie Bogu za te wszystkie małe i duże cuda, których codziennie, nieustannie doświadczmy w naszym życiu, a których przez nasze zabieganie i troski nie zauważamy.
Następny dzień pielgrzymki, również był intensywny, jeśli chodzi o miejsca, w których byliśmy, ale przede wszystkim o bezmiar przeżyć duchowych z tym związanych.



Widok z lotu ptaka na sanktuarium św. Pio z Pietrelciny, z kompleksem starego klasztoru i kościołem Santa Maria delle Grazie. Źródło: Wikipedia

Pietrelcina miejsce urodzenia o. Pio, mała urokliwa miejscowość i uświadomienie sobie w tym właśnie miejscu, jak ważni w naszym życiu są nasi bliscy, pomagający nam wzrastać i dojrzewać w wierze.
Monte Cassino z Klasztorem Benedyktynów witało nas przepięknym zachodem słońca, które swoimi promieniami otulało jak ciepły uścisk Pana Boga. Pozwalało uświadomić sobie, ten bezmiar piękna i miłość Boga.
Nie sposób pominąć przeżyć związanych z Cmentarzem Polskim na Monte Cassino ale również w Loreto. To dwa miejsca zadumy nad tymi, którzy oddali życie za wolną Polskę, którzy mieli na ustach – Bóg, Honor i Ojczyzna.
Te wszystkie miejsca przybliżały nas do celu naszej pielgrzymki - do Rzymu, do Watykanu i audiencji u Papieża Franciszka. Pozwoliły nam na wyciszenie, rozmodlenie, na to by w pełni przeżyć, to tak ważne wydarzenie.
Dwa dni na Rzym i Watykan, na miejsca tak ważne dla nas chrześcijan. Dotarcie do korzeni Kościoła, do korzeni Wspólnoty Wiary. Dotknięcie tych wszystkich świętych miejsc, przesiąkniętych świadectwem wiary pierwszych chrześcijan, ich krwią i męczeństwem, to wszystko jest niezmierne ważne. Uświadomienie sobie Źródła chrześcijaństwa, źródła naszej wiary, źródła naszego życia i tego, że Jezus jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Uświadomienie sobie wagi wspólnoty, którą tworzymy w Chrystusie – Kościoła.
Bazylika św. Piotra i nawiedzenie grobu św. Jana Pawła II, Bazylika Santa Maria Maggiore, Bazylika św. Pawła za Murami, Bazylika św. Jana na Lateranie, te wszystkie piękne miejsca przepełnione miłością Boga, mówiące, że Jezus jest tu i teraz, że jest obecny w naszym życiu, w każdym momencie, tylko my musimy nauczyć się Go dostrzegać w codzienności. W tej prozie dnia, w radościach i smutkach, i w tych momentach tak mrocznych, że wydaje nam się, że jesteśmy opuszczeni. A tak naprawdę w tych chwilach Jezus bierze nas na swoje ramiona i pomaga nam przejść ciemną dolinę, żebyśmy za chwilę zobaczyli, promień nadziei, jak promień zachodzącego słońca nad Monte Cassino.

Papież Franciszek. Zdjęcie: Anna Ziobro

Tak jak pisałam wcześniej, te wszystkie dni były potrzebne, aby przeżyć spotkanie z Piotrem naszych czasów i aby uświadomić sobie, jak ważna jest wspólnota w wierze.
Nie sposób jest opisać bezkresu przeżyć, które temu towarzyszyły i tego, że poczułam się objęta przez Jezusa za pomocą Towarzystwa.
Poczucie przynależności do czegoś większego, poczucie przynależności do Kościoła. Wszyscy byliśmy i jesteśmy członkami pięknej wspólnoty chrześcijańskiej, to my tworzymy Kościół Chrystusowy. To od nas zależy - ode mnie i od ciebie - jak on wygląda, jak postrzegają chrześcijan inni. Od nas zależy przyciąganie innych do Ewangelii i Chrystusa.
Ksiądz, który oprowadzał nas po Bazylice św. Antoniego w Padwie, powiedział piękne zdanie, że ewangelizowanie powinniśmy zacząć nie od nieznajomego, czy sąsiada ale od siebie i swojej rodziny – „Chrystus zbawia cały świat poprzez zbawienie mojego życia, poprzez pełnię mojego serca, poprzez zmartwychwstanie mojego życia”. (Rekolekcje Bractwa 2022 r. Chrystus, życiem życia”, s. 51)
Dajmy świadectwo swoim życiem, swoim trwaniem przy Jezusie w codzienności, aby tym pociągnąć do Niego innych, aby chrześcijaństwo stało się czymś atrakcyjnym. Przecież chrześcijanin, to człowiek przepełniony radością i miłością, Boga i bliźniego. Człowiek, który swoim życiem daje świadectwo obecności Chrystusa w świecie, w świecie, który bywa okrutny, pełen wojny i przemocy, ale pamiętajmy Bóg to miłość i miłosierdzie.

CZYTAJ TAKŻE: NAJPIĘKNIEJSZY PREZENT W MOIM ŻYCIU

Dziękuję Bogu za dany czas, za łaskę mi okazaną. Za to, że na nowo sięgnęłam do Źródła, do początku, aby w tym początku czerpać wiarę i moc do życia w codzienności, w tej codzienności przepełnionej pięknem i radością, ale i tej pełnej smutku i trosk. Dziękuję, za ponowne uświadomienie sobie, że w każdej chwili mojego życia towarzyszy mi Jezus, Jezus obecny tu i teraz w nieustannym towarzystwie innych.

Ania, Pyskowice