Ferie 2019. Nabywanie umiejętności

Umiejętność odnajdywania pytań, głębszych przemyśleń i wniosków w zwykłych relacjach, wydarzeniach i rozmowach i jej związek z ciszą. Oraz nazywanie celu

Pojechałam na ferie GS w tym roku z ogromnymi oczekiwaniami. Miałam nadzieję na wielkie wydarzenie, które niesamowicie mnie poruszy. Przed wyjazdem obiecałam sobie większą otwartość na ludzi. Jechałam na GS głównie ze względu na ludzi oraz Szkołę Wspólnoty, której bardzo mi brakuje w moim mieście. Niestety wyjeżdżając czułam się mocno zawiedziona. Oczywiście jak zawsze było cudownie i świetnie się bawiłam, ale nie było tego wielkiego „bum”. To nie jest też tak, że niczego się nie nauczyłam, ani niczego sobie nie uświadomiłam. Naturalnie były takie rzeczy, ale to nie była kwestia wielkich wydarzeń, z miejsca poruszających do głębi.

Tak jak, wydaje mi się, wielu z nas zaciekawiła mnie cisza, o której była mowa w świadectwie z pielgrzymki do Częstochowy. Od wyjazdu starałam się ją zastosować w swojej codzienności i dzięki temu powoli zaczynam rozumieć na jakiej zasadzie działa umiejętność odnajdywania pytań, głębszych przemyśleń i wniosków w zwykłych relacjach, wydarzeniach i rozmowach, którą to tak bardzo podziwiam w ludziach na GS.

Na wyjeździe też uświadomiłam sobie w jak wielkiej rutynie żyję. Tak w zasadzie wszystko robię tylko dla samego robienia, a nie dla jakiegoś większego celu. Ciągle czuję jakby czegoś mi brakowało. Nie potrafię tego opisać i właśnie na feriach GS zadałam sobie pytanie, czym to jest i mam nadzieję, że do wakacji GS uda mi się w jakiś sposób na nie odpowiedzieć, w czym z pewnością pomoże mi ta cisza.

Szczególnie zaskoczyła mnie jeszcze jedna rzecz. Kiedy słuchałam wypowiedzi różnych osób w różnych momentach GS, zarówno w trakcie świadectw, jak i w zwykłych rozmowach, uświadomiłam sobie jak bardzo podobne mam przemyślenia, pomimo w większości przypadków, różnicy wieku. Poczułam wtedy, że niezależnie od wieku, czy pozornych różnic wszyscy jesteśmy tak bardzo podobni ale jednocześnie tak bardzo różnimy się od siebie. Na codzień żyjemy od siebie setki kilometrów, w różnych środowiskach, w różnych relacjach, i wszyscy co pół roku przyjeżdżamy w jedno konkretne miejsce, choć może w różnych celach. Własnego do końca jeszcze nie nazwałam. Być może powodem są świetni ludzie, może to właśnie brak Szkoły Wspólnoty w moim mieście, może to poczucie zrozumienia, traktowania poważnie, i przyjęcia do wspólnoty?

Agnieszka, Łódź