List z Kuby: Teraz uczę się wszystkiego od nowa

Dobroć Boża. Karmienie ludzi wiecznością oraz człowieczeństwo większe niż ideologie. A także zakorzenianie się, najśmieszniejsze pożegnanie i uczenie się wszystkiego od nowa

Przyjaciele!

Długo już nie pisałem, więc przynaglony zbieram rozproszone myśli i piszę.
Minęły święta - razem z siostrami z Polski Anią i Iwonką odwiedziliśmy wszystkie wspólnoty. Najpiękniejszym akcentem świąt był sakrament małżeństwa dwojga młodych ludzi - Yaniela i Yalis - prawdziwe święto młodych, a do tego impreza w salach parafialnych - uczestniczyło w niej ponad czterdziestu młodych - dla mnie wyjątkowy moment, że można, że ślub nie jest tylko dla starszych pań z dwójką dzieci. Cieszyłem się nimi jak dziecko. Jak to pięknie karmić ludzi wiecznością w sakramentach.
W styczniu rozpoczęliśmy przygotowania do odpustu w dniu Nawrócenia św. Pawła. Odwiedziliśmy z misjami od domu do domu jedenaście całych wiosek i dzielnic miasto-wsi. Iluż ludzi jeszcze nie słyszało o Bogu i Kościele! Ruszyła ekipa ponad trzydziestu osób, głównie młodych. Zrobiliśmy wystawę starych zdjęć, aby ludzie pocieszyli się sobą oraz konkurs na kolejny List św. Pawła i obrazek przedstawiający świętego. Dzień przed odpustem zorganizowaliśmy w kościele koncert chóru miejskiego (czytaj czerwonego) z Bayamo. O dziwo! Nauczyli się części stałych Mszy świętej po łacinie… Później zorganizowałem artystom mały poczęstunek. To był pierwszy wielki koncert w kościele katolickim, nawet pierwszy sekretarz z obowiązku musiał przyjść do kościoła. To oznaki dobrych relacji.
Mszy św. przewodniczył arcybiskup białostocki Tadeusz. Byłem dumny z bycia księdzem białostockim - i już nas trzech pracuje w diecezji Bayamo-Manzanillo. Biskup przyjechał jak ojciec do dzieci. Był to czas niezwykły i nie do zapomnienia. Biskup doskonale wczuł się w misyjny klimat i wszyscy czuliśmy się wyjątkowo rodzinnie. Po mszy św. ruszyliśmy w procesji, którą prowadził… deputowany partii czerwonych, zastępca sekretarza. To tak ze względu na starą przyjaźń ze mną. To takie małe cuda! Człowieczeństwo jest większe niż ideologie.
Teraz czas na nowinki. Na prośbę biskupa Alvaro zmieniłem parafię z dniem 27 stycznia… trudne i dziwne to dla mnie, ale nie tracę radości z bycia księdzem i służby tam gdzie Pan chce, a nie ja chcę. Teraz pracuję w Bayamo, w katedrze. Teren chyba niełatwy… więc będzie co uprawiać i porządkować. Parafia dosyć duża i rozległa - najdalsze dojazdówki to prawie 50 km… Ogarniam się z tym wszystkim i czuję się trochę jak słoń w składzie porcelany. Uważam, żeby nie porozbijać tego, co Pan zbudował. I jak to bywa - przejściowe trudności z poprzednikiem, który jakoś nie bardzo chciał i chce się wyprowadzić… więc żyję dojeżdżając, jak gdyby zawieszony w dwóch rzeczywistościach… Ale to tylko przejściowe… Takie jest Boże działanie, że co się zbuduje to się rozwali, aby korzenie księdza były w Bogu, a nie w miejscach… uczę się wykorzeniać, aby bardziej zakorzeniać się w Nim, tylko w Nim.
Kilka słów o pożegnaniach, większość tradycyjne - chyba warto się przenosić, aby usłyszeć tyle pięknych słów, wspomnę o trzech innych.
Pastor protestancki przyszedł i żegnał się ze łzami w oczach, powiedział - dziękuję, że byłeś bardzo nieformalny i nieszablonowy i że zaprzyjaźniliśmy się po ludzku…
Ci, którzy dawno temu walczyli ze mną w św. Ricie - też najczulej żegnali i pisali ciepło, że miałem do nich cierpliwość… Czas porządkuje nieporządki i wiara buduje się na człowieczeństwie.
Najśmieszniejsze pożegnanie to wspomniany już deputowany stary komuch. Przyszedł z pracownikami Domu Kultury, z nocną serenadą pod oknami i oczywiście z butelką rumu - takiego taniego oczywiście. Ze łzami w oczach pomimo, że butelka rumu się jeszcze nie skończyła powiedział: ty nie byłeś dla mnie ojcem, ale przyjacielem - naród nie zapomni Tobie tego, co dla nas uczyniłeś i czerwony zapłakał… Ja zresztą też z latami łatwo się wzruszam.
Przeżywaliśmy też śluby zakonne s. Anabelis - pierwszej kubanki - jezuitki. Dla mnie wzruszające wydarzenie - a do tego poprosiła mnie o homilię.
Teraz uczę się wszystkiego od nowa. Przyleciał już ksiądz Radek Kowalski.
Zobaczymy jak to będzie. Uczę się na nowo zakochać się w moim ludzie i cieszyć się i płakać z nimi. Chcę być dobrym jak dobry jest Bóg.
Dzięki za wsparcie, bliskość i modlitwę.
ks. Adam

Bayamo 12.02.2019