Właściwa droga

Człowiek z natury jest viator, wędrowcem, a my jesteśmy zawsze in statu viatoris, zawsze w drodze, to jeden z wymiarów życia (ks. J. Carrón)

Nie planowaliśmy w czasie tegorocznych wakacji pielgrzymki do Częstochowy, ale niespodziewane okoliczności zmusiły nas do zmiany wcześniejszych planów. Wtedy, ku mojemu zaskoczeniu, starsze dzieci wyraziły chęć pielgrzymowania na Jasną Górę w grupie CL. Zapisy zakończyły się już dawno, jednak szybko okazało się, że możemy jeszcze dołączyć.

Moje wyobrażenie o pielgrzymce wiązało się z własnym doświadczeniem pielgrzymki dominikańskiej sprzed wielu lat i w żaden sposób nie uwzględniało specyfiki tak licznej grupy włoskiej młodzieży z CL. Ta wielowymiarowa swoistość wywołała początkowo we mnie zakłopotanie, a następnie niezwykłe zdumienie dojrzałością wiary, wychowania, radością życia i pokorą tych młodych ludzi.



Zakłopotanie wynikało przede wszystkim z nieznajomości języka włoskiego, a także z faktu, iż chyba wszyscy włoscy uczestnicy byli znacznie ode mnie młodsi, zaś z grona Polaków znałem tylko kilka osób. Ponadto dawno nie spałem pod namiotem i choć nastawiłem się na związane z tym niewygody, to podświadomie, a może i bardzo świadomie, odczuwałem spore niezadowolenie z tego powodu.

Oprócz kilku bardzo osobistych intencji, z którymi udawałem się do Królowej Polski, chciałem zaszczepić w dzieciach chęć pielgrzymowania do Matki Bożej. Chciałem, by zrobiły kolejny krok w odkrywaniu tajemnicy Jasnej Góry. Ruszyłem więc, wmieszany w tłum, z mieszanymi uczuciami i bez specjalnych oczekiwań. Dzieci szybko znalazły swoje towarzystwo, ja natomiast pierwszego dnia czułem się trochę zagubiony, tym bardziej że fantastyczny śpiew ponad 1000-osobowego chóru kłócił się z moją niemocą pełniejszego współudziału w tym śpiewaniu. Postanowiłem więc nastawić się na słuchanie, patrzenie i myślenie o tym, co widziałem, słyszałem i co zaprzątało moją głowę.



A zatem co zobaczyłem? Otóż zobaczyłem rzeszę młodych ludzi, doskonale zorganizowaną, zdyscyplinowaną, przepełnioną nieograniczoną niczym radością, otwartością na innych, przyjaźnią, ale i skupieniem w Drodze, którą podjęli z prawdziwej potrzeby serca. Zobaczyłem, jak pragnienie odkrywania własnej drogi koncentruje tych młodych na słuchaniu i rozważaniu kierowanych do nich słów oraz na zaangażowaniu w modlitwę. Widziałem setki młodych ludzi, którzy w trosce o swoją przyszłość poświęcili wakacyjny czas, by w trudzie i z głęboką wiarą zanieść Matce Bożej, Królowej Polski, Czarnej Madonnie swoje intencje wypisane na skrawkach papieru, zaszyte w głębi serc. Zobaczyłem, jak śpiew, który naturalnie wypełnia serca tych młodych, otwiera ich i łączy z innymi; jak wspólnota ogarnia i przyjmuje zagubionego oraz zadowolenie i radość moich dzieci. Usłyszałem mnóstwo pięknych pieśni, których słów w większości do dzisiaj nie rozumiem, ale które wciąż rozbrzmiewają w moich uszach i wzbudzają tęsknotę; słowa refleksji i świadectw wielu osób, dzięki którym młody duch ożywił marzenia i zmobilizował się na nowo. Otrzymałem wskazówkę, gdzie szukać, jak rozpoznać i jak rozumieć łaski dane nam przez Pana Boga. Dowiedziałem się, że „życie jako powołanie jest kroczeniem w kierunku przeznaczenia poprzez okoliczności” i że „nie ma okoliczności, w których Chrystus nie mógłby się ukazać”, a na koniec usłyszałem deklarację córki, która przyszłe wakacje chce podporządkować pielgrzymce.



Co się podziało w mojej głowie? Nabrałem przekonania, że droga, która jest drogą młodych ludzi z Włoch, jest właściwa i mam chęć szukać jej i iść nią razem z moimi bliskimi. Pomyślałem, że warto byłoby w przyszłym roku zorganizować większą grupę polskich uczestników pielgrzymki i odpowiednio się do niej przygotować, tak aby również lepiej odwzajemnić włoskiej młodzieży świadectwo współuczestnictwa we wspólnej drodze, a także po to, by nie było osób zagubionych.



„Kochani, pielgrzymka jest po to, by prosić o wiarę, bo to jest teraz sprawa najbardziej paląca” – to słowa księdza Carróna, skierowane do uczestników tegorocznej pielgrzymki. Myślę, że doskonale mogą posłużyć jako zachęta na przyszły rok. Chcę też podziękować wszystkim uczestnikom pielgrzymki za wspólną drogę, którą każdy mógł indywidualnie dotrzeć do Jasnogórskiej Pani.

É bella la strada per chi camina – Piękna jest droga, dla tego, który kroczy”… Buen Camino!

Witek, Kraków