© Archiwum Meeting

Zaskoczeni przyjaźnią

„Gdybym musiał opisać za pomocą jednego słowa to, co pozostawia we mnie ten Meeting, jest to niespodzianka”, powiedział Bernard Scholz. Podsumowanie tegorocznego Meetingu (z wrześniowych „Tracce”)
Angelo Picariello*

„Siły, które zmieniają historię, są tymi samymi, które zmieniają serce człowieka”, mówił ks. Giussani, a tegoroczny Meeting chciał udokumentować „niewyczerpalną” siłę przyjaźni. „Odważny temat”, pisze o nim w swoim przesłaniu papież Franciszek, a będący zaskoczeniem również dla tych, którzy go zorganizowali.
„Gdybym musiał opisać za pomocą jednego słowa to, co pozostawia we mnie ten Meeting, jest to niespodzianka”, powiedział przewodniczący Bernard Scholz. „[Jestem] zaskoczony tym, jak przyjaźń może się przemienić w ziarno nowego życia. Społecznego, kulturalnego, jak również ekonomicznego i politycznego”. Jest także ziarnem pokoju: rozpoczęliśmy [Meeting] w niedzielę 20 sierpnia właśnie słowami kardynała Matteo Zuppiego, któremu Papież powierzył najtrudniejsze ziarno do zasiania – na Ukrainie. Dla niego to jakby pełne zanurzenie, dzięki niektórym doświadczeniom „przyjaźni społecznej” stanowiącym sposób budowania a właściwie „przygotowywania” pokoju, powiedział arcybiskup Bolonii, odwracając stare zdanie: si vis pacem, para bellum [chcesz pokoju, szykuj się do wojny]. Meeting zamknęło spotkanie z Sergio Mattarellą – uwiecznione już przy wejściu: szara kropka w morzu wolontariuszy w błękitnych koszulkach – który wskazał w przyjaźni jednoczącą wartość Konstytucji stworzonej po to, aby obalić prawo do nienawiści, które niektórzy chcieliby teraz przywróć.
Już pierwszego dnia Meeting rozszerzył działalność, ukazując za oceanem postać Dorothy Day, wspomnianej przez Papieża na Kongresie Stanów Zjednoczonych jako jedną z wyjątkowych osobowości w historii amerykańskiej. Kobieta, która, jak to opisuje biografia stworzona przez Roberta Ellsberga i Giulię Galeotti, przeszła od słów do faktów dzięki swojemu zaangażowaniu w pomoc ubogim, od przyjaźni społecznej do tej aktywnej; prowadzona prze swój niepokój egzystencjalny, czuła, że w pewnym momencie jej, jako dziennikarce, nie wystarcza już donoszenie o faktach, o warunkach, w jakich żyją, i przygarnęła ich w ich potrzebach, tworząc dzieło pomocowości.

Fot. Zdjęcie grupowe prezydenta Sergio Mattarelli z wolontariuszami Meetingu.

Wśród tłumów, które przez tydzień wypełniały pawilony (800 tysięcy rezerwacji na wystawach i spotkaniach oraz 400 gości), wyróżniającymi się było na pewno trzy tysiące wolontariuszy: stała liczbowa, a w rzeczywistości zupełna nowość każdej edycji od czasu, gdy ponad połowa z nich ma mniej niż 30 lat, są więc młodsi od Meetingu. Prawdziwi protagoniści niewyczerpalnej przyjaźni Meetingu, wyznaczeni do pokornych lub pozornie monotonnych prac, jak pilnowanie szlabanu przy wejściu, który się podnosi i opuszcza, bez możliwości wzięcia udziału w chociażby jednym spotkaniu, ale z sercem zanurzonym w głąb tej przygody.

Temat jest okazją do zaangażowania, bez ograniczania się do samego przekazywania doktryny, również w przypadku pasterzy Kościoła. Drugiego dnia pojawił się arcybiskup Cagliari Giuseppe Baturi, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch, który opowiedział o swojej niewyczerpalnej przyjaźni podczas spotkania poświęconego właśnie tematowi „przewodniemu”, jak przypomina Papież, na pustyni samotności, która charakteryzuje dzisiejszą sytuację młodzieży: „«Nie chcę, by mi przebaczono», powiedziała do mnie jedna dziewczyna. Ponieważ pozwolenie, by mi przebaczono oznacza zaakceptowanie zależności od drugiego”, wyjaśnił abp Baturi.

W świecie w coraz większym stopniu globalnym nasza młodzież zamyka się jeszcze bardziej w sobie. Wybrzmiało to również przy okazji innego spotkania, które zostawiło swój ślad: kardynała José Tolentino de Mendonça, prefekta Dykasterii ds. Kultury i Edukacji, i pisarza Daniele Mencarelliego. Nie był to spacer przyjaźni, mógłby wydawać się nawet zdradą, ale to wychowuje do wdzięczności (poprzez „przebaczenie” [„per-dono” dla-daru, przyp. tłum.], wspomina Tolentino), jest to również „współczucie” [com-passione], współdzielenie cierpienia: „Młodzi opowiadają ci o swoich trudnościach, ale później dodają, że nie chcą współczucia. Dlaczego? Ja chcę współczucia od wszystkich”, mówi Mencarelli w swojej zdolności do uchwycenia głębokich meandrów duszy ludzkiej.

Fot. Panel wystawy „Forma słów” z dziełami dwunastu wielkich artystów włoskich.

Jak zawsze, najbardziej popularne, zarówno na żywo, jak i online, były spotkania, które odnoszą się bezpośrednio do dobrych wiadomości, jednak te, nie będąc „poczytnymi”, są pomijane przez prasę. Jak to poprowadzone przez Alberto Savoranę na temat „geniuszu pedagogicznego” ks. Giussaniego (wyrażenie użyte przez Papieża z okazji jubileuszu stulecia urodzin), podczas którego dyrektor Centrum Liturgii na Uniwersytecie Notre Dame Timothy P. O’Malley opisał, że zauważa w swoich uczniach, odnosząc się do zmysłu religijnego, iż zdani oni są na łaskę „paraliżującego niepokoju” wynikającego z braku odpowiedzi na pytania niezadawane nawet sobie w erze naznaczonej końcem ideologii. Pytania, które tylko przyjaźń może wydobyć na światło dzienne i poprzez działanie odkryć na nowo to, czego szukało się nie wiedząc tego. Spotkania, jak te z Ojcem Mauro Leporim na temat nawrócenia doktora Takashi Nagai, lekarza, który przeżył zniszczenie Nagasaki.
Starzy i nowi przyjaciele, do ponownego odkrycia, to kolejna kluczowa sprawa tego Meetingu. Podobnie jak historia Enzo Jannacciego, opowiedziana w pięknym świadectwie jego syna Paolo, czy jak trzydzieści lat po męczeńskiej śmierci, ks. Pino Puglisiego, „antymafijnego księdza”, który zakładając centrum dla młodzieży ratował ich przed wstąpieniem do mafii i nieprzypadkowo nie miał nigdy eskorty. Jak to określa arcybiskup Corrado Lorefice z Palermo: „Wychowawca będący w stanie wyciągnąć z młodych ostateczny sens życia, który w nim miał związek z Chrystusem”. Rewolucyjny wychowawca, jak ks. Lorenzo Milani. następnie wielki Giovanni Testori, wspomniany podczas jubileuszu setnych urodzin ks. Giussaniego, przy okazji niektórych spotkań i w jednym z 17 spektakli pt. „Magdalena (od Giotta do Bacona)”. (…)

Sacco, 1969. Dzieło Alberto Burriego, na wystawie ''Burri. Forma Przestrzeń Równowaga''.

Tydzień był bogaty również w muzykę i teatr z Gabriele Lavią, Alessandro Preziosim i Morganem,
i wieloma innymi, poświęcony wielkim przyjaciołom, takim jak Adriana Mascagni, Giorgio Gaber, Enzo Jannacci… Następnie wystawy z „zaskakującym wynikiem” – mówi menadżer Alessandra Vitez: „Nie mam na myśli liczb, również prawdziwych, ale przede wszystkim pragnienie, które widziałam w wielu osobach, aby trwać w obliczu głębokich pytań o życie”.

Niektóre wystawy zrodziły się z historii przyjaźni związanych z naszym doświadczeniem, jak ta zatytułowana „Da solo non basto” [Sam sobie nie wystarczam], która oddała głos młodym, ale także wielu dorosłym, pozwalającym sobie zadać pytanie przez to, czego słuchali. Inne wystawy są zrodzone z relacji z ludźmi i rzeczywistością, których nie znaliśmy. (…)

Chór śpiewa Adrianę: muzyka, pisma i obrazy by odkryć „głos” Adriany Mascagni i wielką historię przyjaźni.

Nie ma miejsca, do którego nie dotarłaby przyjaźń, czy raczej, ujmując to słowami Jannacciego, „pieszczota Nazarejczyka”. Poświadczył to dokument Alessandry Buzzetti, korespondentki Tv2000 z Jerozolimy, ukazujący chrześcijan Strefy Gazy, żyjących w pewnym sensie w zbiorowym więzieniu, w którym narzekań słyszy się o wiele mniej niż gdziekolwiek indziej.
Jest to żywa nadzieja, zauważalna w wielu historiach, tych przeszłych jak i teraźniejszych, na których opierało się całe wydarzenie, aż do finałowego spotkania, z dwoma wzruszającymi świadectwami: z Azer, odległego zakątka Syrii, powiedzianego przez siostrę Martę Fagnani, oraz z Libanu wygłoszonego przez tancerkę Alissar Caracallę, dyrektorkę Caracalla School of Dance.

CZYTAJ TAKŻE: Wdzięczność Lugo

Opowiedziały, w jaki sposób piękno komunikuje nam nadzieję, również w miejscach, gdzie jest to nie do pomyślenia. Także tam, gdzie przyjaźń nie może dotrzeć fizycznie, może wydarzyć się cud. „Mam pewność”, powiedziała Agnese Moro, komentując słynny wizerunek ojca Aldo z więzienia Czerwonych Brygad, „który nie był sam w tej celi. Z nim był Jezus, którego spotykał każdego dnia w Eucharystii”. 65 sekund owacji na stojąco, którymi ją pożegnano, ostatecznie stały się prawdziwie osobistym spotkaniem. Cennym, jak to zauważył Prezydent Republiki, zwracając się do młodych: „Nie zamykajcie się, nie dajcie się zamknąć w wielu oddzielnych światach. Używajcie mediów społecznościowych, zawsze w inteligentny sposób; zapobiegajcie temu, że was złapią, produkując tym samym kolejnych samotników”. Następnie zakończył: „W tym roku Meeting potwierdza swoją rację istnienia: «Spotkanie dla budowania przyjaźni między narodami». Jest pewna potrzeba. Zróbcie wszystko, aby nadzieja i przyjaźń biegły również na waszych nogach. I rozprzestrzeniły się za pomocą waszych głosów”.

* Dziennikarz, korespondent Avvenire