Arcybiskup Oscar Romero

Mur i błogosławiony

Strzelano do niego, gdy odprawiał mszę św. Arcybiskup, męczennik, Oscar Romero, został beatyfikowany 23 maja
Andrea Tornielli

Decyzja papieża Franciszka przypieczętowuje kontrowersyjną historię salwadorskiego pasterza broniącego swojego uciskanego ludu. „Dlaczego został zabity? To tak jakby pytać, dlaczego został zabity Jezus Chrystus”.
Zmarł jako męczennik pośród nienawiści do wiary, rozstrzelany 24 marca 1980 roku, gdy miał konsekrować chleb i wino na ołtarzu. Ale w Rzymie przez wiele, zbyt wiele lat patrzono na niego podejrzliwie, ponieważ był ofiarą ideologicznej instrumentalizacji. W rzeczywistości Óscar Arnulfo Romero był arcybiskupem, który nie porzucił swojego pasterskiego zadania, dobrze wiedząc, na jakie ryzyko się naraża: dzięki swojemu świadectwu w momencie, w którym także pośród hierarchów kościelnych byli tacy, którzy umniejszali wagę okrutnych represji salwadorskiego reżimu oraz zabójstw campeninos, strzegł wiary wielu mężczyzn i kobiet, ubogich i prześladowanych. Pokazując oblicze Kościoła, który zaprasza do zgody, a nie do przemocy, który potrafi stać po stronie uciskanych, a nie uciskających. Dlatego beatyfikacja arcybiskupa Romera, której pragnął papież Franciszek i która odbyła się w sobotę 23 maja w spiekocie słońca San Salvadoru, jest wielkim znakiem dla Ameryki Łacińskiej i całego Kościoła. Znakiem długo wyczekiwanym.



Obrzędom przewodniczył kardynał Angelo Amato, prefekt Kongregacji ds. Świętych, w obecności tłumu liczącego prawie trzysta tysięcy osób. Papież Franciszek wysłał do arcybiskupa San Salvadoru list, w którym czyta się, że beatyfikacja jest „powodem wielkiej radości dla Salwadorczyków i dla nas, czerpiących z przykładu najlepszych dzieci Kościoła”. Arcybiskup Romero „potrafił prowadzić, bronić i chronić swoją trzodę”, „zwracając szczególną uwagę na najuboższych i emigrantów”, aż po „całkowite utożsamienie się z Tym, który oddaje życie za swoje owce” w chwili swojej śmierci. „Dziękujemy Bogu, ponieważ obdarzył arcybiskupa męczennika zdolnością dostrzegania i odczuwania cierpień swojego ludu, i tak ukształtował jego serce, by w Jego imię ukierunkowywał go i oświecał” – pisze Franciszek, podkreślając, w jaki sposób arcybiskup Romero „zaprasza nas do zdrowego rozsądku i do refleksji, do poszanowania życia i do zgody”, do „rezygnowania z przemocy miecza, przemocy nienawiści, i do życia przemocą miłości, tą, którą pozostawił przybity gwoźdźmi do krzyża Chrystus, i co czyni każdy, by przezwyciężyć swój egoizm i żeby nie było tak okrutnych nierówności pośród nas”.

„Dziękujemy Bogu, ponieważ obdarzył arcybiskupa męczennika zdolnością dostrzegania i odczuwania cierpień swojego ludu, i ukształtował jego serce, aż po uczynienie jego działania ćwiczeniem pełnym chrześcijańskiej miłości”. (Papież Franciszek)

Skargi. Urodzony w skromnej rodzinie 15 sierpnia 1917 roku w Ciudad Barrios jako drugi z ośmiorga rodzeństwa, po wstąpieniu do seminarium został zaproszony przez przełożonych do Rzymu, by uzupełnić swoją formację; uczęszczał na Papieski Uniwersytet Gregoriański w latach 1937–1942. Po okresie sprawowania posługi proboszcza, w 1970 roku został nominowany na biskupa pomocniczego San Salvadoru. Wcześniej, w 1968 roku wziął udział w Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej jako jej sekretarz. W 1974 roku została mu powierzona diecezja Santiago de María, położona w jednej z najuboższych części państwa. To tutaj właśnie biskup Romero dotknął namacalnie tego, jak trudno jest ludziom żyć pod represjami wojsk broniących latyfundystów.
Zostawszy arcybiskupem San Salvadoru w 1977 roku, odrzucił propozycję wybudowania pałacu arcybiskupiego, postanawiając mieszkać w małym pokoju w zakrystii kaplicy Szpitala Bożej Opatrzności, w którym przebywali nieuleczalnie chorzy. Miesiąc po ingresie do diecezji został zamordowany jezuita, ojciec Rutilio Grande, jego przyjaciel i współpracownik. W ten sposób rozpoczął się okres publicznych skarg w obronie uciskanego ludu. W tych latach wojsko pod egidą znajdującej się przy władzy partii profanowało kościoły i mordowało wiernych. Arcybiskup Romero błagał w imię Boga o zaprzestanie represji. I czuł się obalany przez wierne reżimowi organy prasowe słowami nowego papieża Jana Pawła II: „Biada kapłanom uprawiającym politykę w Kościele, ponieważ Kościół należy do wszystkich”. Wygodnie było znajdującym się przy władzy oligarchom i ich longa manus [długiej ręce – przyp. red.], Szwadronom śmierci, przeciwstawiać polskiego papieża odważnemu arcybiskupowi. Wytykać mu „uprawianie polityki”, podczas gdy on bronił tylko tych, którzy pozostawali bez żadnej obrony.
Niektórzy porównywali beatyfikację arcybiskupa Romero do zburzenia muru. Kościół kanonizował wiele ofiar totalitarnych reżimów komunistycznych i nazistowskich. Wraz z ceremonią w San Salvadorze, która mogłaby rozpocząć drogę do uznania męczeństwa wielu innych kapłanów i osób świeckich, wychodzą na jaw prześladowania Kościoła w Ameryce Łacińskiej w latach 60. i 80. W tym przypadku prześladowcami były osoby, które uważały się za katolików i widziały w niektórych odważnych pasterzach zagrożenie dla swojej władzy. A jednak ci biskupi, kapłani i katecheci, oskarżani o „uprawianie polityki” i o bycie „marksistami”, nie robili niczego innego, jak tylko donosili o niesprawiedliwościach, bronili uciśnionych, wprowadzali w czyn opcję opowiadającą się za biednymi.

„Wiara w Jezusa, właściwie rozumiana i przyjmowana aż po jej ostatnie konsekwencje, rodzi wspólnoty tworzące pokój i solidarność. Do tego dzisiaj wezwany jest Kościół”. (Papież Franciszek)

Ostatnia homilia. „Dlaczego arcybiskup Romero został zamordowany?” – pytał w 20. rocznicę jego śmierci biskup Gregorio Rosa Chávez, jeden z jego najbliższych współpracowników. „To trochę tak jakby pytać, dlaczego zabito Jezusa Chrystusa”. Gdy czyta się ostatnie zdania homilii wygłoszonej przez nowego błogosławionego podczas Mszy św., w czasie której został zamordowany, wydaje się, że prosił mordercę, by pozwolił mu „umrzeć, kiedy idę do ołtarza, by ofiarować chleb i wino”. „Jest to obraz, w którego świetle można odczytywać całe jego życie i śmierć. Żył i umarł jako kapłan, jako dobry pasterz zakochany w Chrystusie i Jego ludzie”.
„Salwador – pisał arcybiskup Romero w jednym z listów – jest małym państewkiem, cierpiącym i pracowitym. Żyjemy tu pośród wielkich kontrastów społecznych, gospodarczych, politycznych, kulturalnej marginalizacji itd. Kościół nie może milczeć wobec tak wielkiej biedy, ponieważ zdradziłby Ewangelię, byłby wspólnikiem tych, którzy depczą tutaj prawa człowieka. To był właśnie powód prześladowania Kościoła: jego wierność Ewangelii”.
Decyzja papieża Franciszka, uznanie, że to morderstwo na ołtarzu dokonało się „z nienawiści do wiary”, jest zakończeniem procesu, który w żadnym razie nie był łatwy, w ciągu 20 lat trwania zwalniał i był potajemnie blokowany. By zrozumieć, jak bardzo kontrowersyjna była sprawa arcybiskupa Romero w pałacach watykańskich, wystarczy przypomnieć, że w maju 2007 roku, kiedy Benedykt XVI leciał do Brazylii w swoją pierwszą podróż do Ameryki Łacińskiej, zadano mu pytanie o proces beatyfikacyjny zamordowanego arcybiskupa. Papież odpowiedział wówczas, broniąc go i opisując jako „wielkiego świadka wiary”, który „zmarł w naprawdę dramatyczny sposób” przy ołtarzu. W swojej odpowiedzi udzielonej na żywo jasno powiedział, że osoba biskupa Romero „zasługuje na beatyfikację”. A jednak te słowa wypowiedziane przez papieża przed kamerami i włączonymi dyktafonami nie zostały przytoczone w oficjalnych wersjach wywiadu, opublikowanych w watykańskich mass mediach.
„Przez wiele lat w Kościele – pisał biskup Romero w październiku 1977 roku, na krótko przed rozpoczęciem posługi arcybiskupiej w San Salvadorze – byliśmy odpowiedzialni za to, że wiele osób widziało w Kościele sprzymierzeńca na polu gospodarczym i politycznym, przyczyniając się w ten sposób do ukształtowania tego społeczeństwa niesprawiedliwości, w którym żyjemy”. Na kilka miesięcy przed śmiercią dziennikarzowi, który zapytał go o jego nawrócenie z „księdza w sutannie” o dość konserwatywnych przekonaniach na wojującego pasterza, odpowiedział: „Nawracałem się tylko na Jezusa Chrystusa, to nawrócenie trwało przez całe moje życie”. Teraz Kościół przypieczętował jego życie i śmierć.


Autor tekstu to watykanista dziennika „La Stampa”