
Mediolan. Historia „nadobfitości”
Msza św. w katedrze mediolańskiej z okazji 20. rocznicy śmierci księdza Giussaniego i rocznicy papieskiego uznania Bractwa CL. Homilia arcybiskupa Mario DelpiniegoWyrzut Jezusa
Moi przyjaciele, czy nie zauważacie tych czterech tysięcy, którzy wędrują przez pustynię? Czy nie czujecie współczucia z powodu ich głodu, trudów drogi, oddalenia od domu? Czy ta wszechobecna nędza nie wzbudza w was pytań? Czy nie wzrusza was to przylgnięcie do każdej iskierki nadziei aż po lekkomyślne i nieświadome zapuszczenie się w głąb opustoszałej krainy?
Przeczytaj pozdrowienie Davide Prosperiego
Wymówki uczniów
Uczniowie są jednak rozumnymi ludźmi. Uczniowie są ludźmi rozsądnymi i dalekowzrocznymi. Uczniowie przedstawiają Jezusowi słuszne racje swojej postawy.
Uczniowie odpowiadają: co możemy zrobić? Mamy tak mało! Jest nas tak mało! Rozsądni uczniowie przyznają się do swojej niemocy. Potrzeby ludzi są zbyt ogromne, a ich nieszczęścia są zbyt nieproporcjonalne w stosunku do naszych zasobów. Dlatego lepiej o nich nie myśleć, dlatego lepiej pozwolić ludziom iść ku swojemu przeznaczeniu. Jeśli chcemy przetrwać, musimy stać się obojętni. Obojętność.
Uczniowie odpowiadają: musimy myśleć o sobie. Wzięliśmy chleb dla siebie. Nie jesteśmy nierozsądni jak ten tłum. Pomagamy sobie nawzajem. Ważna jest dobra jakość naszych relacji i spójność grupy. Jeśli chcemy przetrwać, musimy być zjednoczeni i myśleć o sobie. Autoreferencyjność.
Uczniowie odpowiadają: te cztery tysiące nie zasługują na Twoje współczucie, Panie. I nawet nie na nasze. Ci ludzie nie są godni zaufania: dziś pełni entuzjazmu, jutro obojętni, dziś gotowi pójść za Tobą na pustynię, a jutro gotowi skazać Cię na śmierć. Ludzie są głupi. Ludzie dają się uwieść każdej iluzji: dziś idą za Tobą, jutro pójdą za pierwszą osobą, która pojawi się na ich drodze. Jeśli chcemy przetrwać, musimy nazywać rzeczy po imieniu i osądzać świat takim, jakim jest. Osąd i pogarda.
Uczniowie odpowiadają: bez względu na to, jak bardzo byśmy się starali, nigdy nie będziemy w stanie rozwiązać problemu. Odczuwamy współczucie, ale współczucie nie wytwarza chleba. Staraliśmy się na wszelkie sposoby wziąć pod uwagę potrzeby ludzi, zrobiliśmy wszystko, aby pomóc i wskazać drogę. Oni jednak nas nie słuchali; nasze wysiłki nie przyniosły rezultatów. Martwimy się, ale jesteśmy bezradni. Zniechęcenie.
Siedem
Porozmawiajmy teraz o liczbie siedem. Uczniowie, którzy przytaczając wiele rozsądnych argumentów, przyznali się wobec czterech tysięcy ludzi do swojej niewystarczalności, zadeklarowali, czym dysponują: siedmioma chlebami. Liczba siedem jest liczbą niewystarczalności. Liczbą ubóstwa. Dla uczniów jest to argument ich pasywności.
Dla Jezusa to wystarczyło, by wyżywić wielu wygłodniałych ludzi. I zebrali siedem koszów resztek chleba. Liczba siedem staje się liczbą nadobfitości. Ta odrobina, jaką miał do dyspozycji Jezus, okazała się nadobfita.
Zebraliśmy się tutaj, aby celebrować to objawienie: to niewiele, jakim jesteśmy (to niewiele, które posiadamy, ci nieliczni, którzy trwają itd.), oddane do dyspozycji Jezusa, wystarczy dla czterech tysięcy.
Historia ruchu Comunione e Liberazione jest wciąż potwierdzeniem tego dzieła Boga, owocności zawierzenia się Panu Jezusowi. Można by powiedzieć, że jesteśmy „tymi od liczby siedem”.
„Ci od liczby siedem” to ci, którzy są otwarci na nawrócenie w spotkaniu z Jezusem: dzięki Jego słowu i Jego łasce nawracają się z obojętności na współczucie, z autoreferencyjności na uległość, z pogardliwego sądzenia na życzliwe rozeznanie, ze zniechęcenia na zaufanie i zdumienie.
„Ci od liczby siedem” to ci, którzy żyją pracowitą uległością: nie mają własnego programu, ale chętnie i hojnie oddają się na służbę miłosierdzia Jezusa. Starają się i, jak sobie wyobrażam, działając pełni entuzjazmu, zdają sobie sprawę z cudów, jakich Pan może dokonać, rozdają każdy bochenek chleba jako nawoływanie, jako znak troski, jako zaproszenie do wdzięczności. Każdy chleb, każdy dar jest objawieniem i wezwaniem do rozpoznania i uznania Jezusa i przekonania siebie, że warto za Nim podążać. Gdy idzie się za Nim, niczego nie brakuje.
„Ci od liczby siedem” to ci, którzy niczego nie wyrzucają. Każdy pojedynczy fragment musi zostać zebrany, każda mała rzecz jest darem, jest znakiem, jest świadectwem. Nie ma niczego tak małego, żeby nie było użyteczne, nie ma nikogo tak biednego lub złego, żeby był nieistotny, żeby można go było odrzucić. Niczego nie wyrzucają.
Siedem nadobfitych koszy przyczyniło się do tego, że liczba siedem stała się znakiem pełni, cały czas mieści się w siedmiu dniach tygodnia, a liczba siedem opisuje wszystkie aspekty życia chrześcijańskiego poprzez sakramenty, dzieła miłosierdzia, cnoty, które należy praktykować, i wady, których należy unikać, aż do aniołów czasów ostatecznych.
„Ci od liczby siedem” to zatem ci, którzy praktykują sztukę trzymania się razem, obejmowania wszystkich, czynienia z różnic bogactwa, nawet w obliczu trudności naszych wspólnot, nawet w obliczu wydarzeń w historii Ruchu.
Cechy te, charakterystyczne dla liczby siedem, można łatwo rozpoznać w niektórych rysach doświadczenia wiary oraz życia i świadectwa księdza Giussaniego.
Być może i my moglibyśmy poczuć powab bycia „tymi od liczby siedem”.