Jerozolima, 1 listopada 2023 r. Maria Ruiz w dniu konsekracji

Przepowiednia „tak”

W jerozolimskiej katedrze gromadzą się przyjaciele z różnych religii i kultur. „Wszyscy chwalą Boga z powodu małej kobiety, która ofiarowała Mu swoje życie”. Historia Marii Ruiz, którą w najciemniejszych dniach wojny konsekrował kardynał Pizzaballa
Paola Bergamini

1 listopada. „Ewangelia nie wzywa nas do bycia bohaterami, ale świętymi. Chrystus zaprasza nas, abyśmy Go naśladowali”, mówi kardynał Pierbattista Pizzaballa w katedrze Patriarchatu łacińskiego w Jerozolimie. Sto kilometrów dalej ogień wojny rozpala niebo. Tam ogłuszający dźwięk syren i złowieszczy syk izraelskich i palestyńskich bomb. Tutaj, pod sklepieniami katedry, rozbrzmiewają hymny po arabsku i psalmy po hebrajsku. Nieludzka nienawiść, terror są pozostawione za tymi drzwiami. Przed ołtarzem leży z twarzą zwróconą ku posadzce młoda kobieta: Maria Ruiz z Hiszpanii, którą dziś konsekruje patriarcha w Ordo Virginum, formie poświęcenia, która powstała w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Na uroczystość przybyło wielu biskupów i kapłanów. Kościół jest zatłoczony: religijni, arabscy i żydowscy chrześcijanie, muzułmanie i żydowscy obserwatorzy. Wszyscy są przyjaciółmi Marii. Niektórzy pozostali na dziedzińcu, ponieważ w środku nie ma miejsca. Ktoś powołany do wojska poprosił o pozwolenie na udział w nabożeństwie. „Spotkanie z Chrystusem oświetla nasze życie, aby przynieść światło Baranka Paschalnego, symbol Zmartwychwstania. To jest misja wszystkich osób konsekrowanych, tych, którzy z miłości oddali swoje życie Chrystusowi. Nie jest to misja niemożliwa, jest wspaniała, ponieważ dla Boga nie ma nic niemożliwego. Zwłaszcza w naszym współczesnym Kościele, tak głęboko zranionym i cierpiącym, a jednocześnie tak żarliwym i pełnym łaski” - kontynuował w homilii patriarcha. Kilka dni później przyjaciel powiedział Marii: „Wewnątrz tego piekła to popołudnie było chwilą światła”.

Maria przybyła do Ziemi Świętej w 2018 r. z polecenia ojca jezuity, aby pogłębić ścieżkę rozeznania powołania. Jako wolontariuszka pracowała w Betlejem i innych miastach w ośrodkach dla osób niepełnosprawnych i migrantów, prowadzonych przez zakony. Ma jednak wielką pasję: sztukę ikonograficzną, której poświęciła ponad dwadzieścia lat studiów w Hiszpanii, oraz wielkich mistrzów. W 2021 r. Patriarchat Łaciński poprosił ją o udostępnienie swojej sztuki: malowanie grafik towarzyszących księgom liturgicznym. „Dla mnie to przywilej służyć Kościołowi jako artystka. W ubiegłym roku ukazał się mszał z 22 moimi grafikami. Jest wiele planów na przyszłość” - mówi w rozmowie wideo. Plany na przyszłość tam, gdzie czas wydaje się być definiowany tylko przez bomby i decyzje „dużych chłopców”? Ona mnie zadziwia. Ale kiedy opowiada o tym, czego doświadcza, rozumiem wiadomość WhatsApp, która dotarła do mnie w ostatnich dniach od przyjaciela mieszkającego w Ziemi Świętej: „Cisi odziedziczą ziemię. Pan zawsze okazywał się godny zaufania. Nie można Mu nie wierzyć”. Maria jest częścią katolickiej społeczności żydowskiej i uczestniczy w życiu małej parafii w pobliżu jej domu, która jest w przeważającej mierze arabska. Taka jest specyfika Ordo Virginum: ślub czystości i aktywne członkostwo w lokalnym Kościele. Opowiada o dniu konsekracji. O napięciu związanym z przygotowaniami, dbałością o każdy szczegół, aby nie urazić niczyjej wrażliwości, wiedząc, że będą tam palestyńscy i izraelscy chrześcijanie i że jeden będzie wiedział o obecności drugiego. „To był moment komunii i, powiedziałbym, proroczy: wszyscy byli tam, aby chwalić Boga za małą kobietę, która ofiarowała Mu swoje życie. Dało to siłę, by zobaczyć, że przed Bogiem możemy odnaleźć samych siebie. Być może wielu z nas nie jest tego w pełni świadomych. Ale jak mi powiedziano: «Doświadczyłam Boga»”.
Kiedy wybuchła wojna, Maria widziała przyjaciół wyjeżdżających na front. Widziała, jak nienawiść i strach opanowują sumienia ludzi wokół niej. Ktoś pytał ją, po której jest stronie lub usprawiedliwiał swoje działania. „Każdy widzi tylko swój własny ból, a nie ból innych. Ale dla mnie to nie jest czas na osądzanie czy kłótnie. Moim zadaniem jest teraz słuchać jednych i drugich. Ponieważ dzisiaj ludzie muszą «przynieść» komuś swój ból. Cierpimy, ale tak jak Chrystus na krzyżu: z otwartymi ramionami, nie oddzielając dobrych od złych. Umarł za wszystkich. Słuchając i modląc się, staramy się skierować nasze spojrzenie na Chrystusa i Ewangelię, aby znaleźć sposób na przeżycie tej sytuacji. Mój status obcokrajowca pozwala mi na niemożliwe dla innych spotkania”. W jej domu zatrzymywali się ludzie wszystkich religii: rabini, mnisi koptyjscy i syryjscy, spostrzegawczy żydzi, arabscy i izraelscy chrześcijanie, ateiści. „I wielu młodych ludzi, którzy mają gorące pragnienie zbliżenia się do Boga. Potrzebują poczuć Jego obecność. A fakt, że pytają mnie, ponieważ jestem konsekrowana, nie jest przypadkowy”.

Moment uroczystości pod przewodnictwem kardynała Pierbattisty Pizzaballi

29 października odbyła się doroczna pielgrzymka do sanktuarium Matki Bożej Królowej Palestyny w Deir Rafat, w połowie drogi między Tel Awiwem a Jerozolimą. Gest, który zawsze przyciągał tysiące wiernych przybywających z całej Ziemi Świętej. Wśród nich także żydów i muzułmanów. W tym roku, z powodu wojny, tylko mieszkańcy Jerozolimy i okolic mogli dotrzeć do sanktuarium, w którym patriarcha Pizzaballa ponownie poświęcił Ziemię Świętą Matce Bożej. „Było o wiele więcej ludzi niż oczekiwano. Ponieważ istniała potrzeba, aby poczuć się razem pod spojrzeniem Maryi, a także usłyszeć słowa życia kardynała, który jest ojcem dla wszystkich” - mówi Maria i dodaje z uśmiechem: „Myślę jednak, że pierwszym «zwołującym» była Matka Boża”. W chwili, gdy to piszemy, życie w Jerozolimie wydaje się powracać do pewnej normalności. Szkoły i przedszkola zostały ponownie otwarte, tylko ulice są patrolowane przez policję. „To fałszywa normalność, ponieważ sytuacja jest mocno napięta. Nawet niepraktykujący żydzi nie chodzą na Stare Miasto. To nieuzasadniony strach, mówię to, ponieważ często tam chodzę i nigdy nic mi się nie stało. Z drugiej strony mam znajomych arabskich lekarzy, którzy pracują w izraelskich szpitalach i są przerażeni gwałtownymi reakcjami fundamentalistów. Króluje strach przed innymi”. Jest też życie naszych chrześcijańskich braci i sióstr mieszkających w Palestynie: „Oni bardzo walczą, a my musimy wspierać ich modlitwą”. Jej droga przyjaciółka, która pracuje w Ramallah na Zachodnim Brzegu, nie mogła przybyć na konsekrację. Wyznała jej przez telefon, że boi się gróźb ze strony osadników, a jednocześnie boi się swoich kolegów, ponieważ ktoś może należeć do Hamasu. Pewnego dnia zapytała Marię: „Jaka jest nasza przyszłość tutaj?”. „Jest kobietą silnej wiary, ale jej serce jest zranione tym, co zrobili Izraelczycy i nie wierzy palestyńskim władzom, ponieważ jeśli Hamas przejmie władzę, nie wierzy, że chrześcijanie będą mieli lepsze życie. Ale wracam myślami do słów z listu patriarchy: „Chrystus zwyciężył. Nie wiemy, jak zakończy się ta wojna, ale nadzieja naszego życia się nie zmienia. To przekazuję tym, których spotykam”.

CZYTAJ TAKŻE: Ecce homo

W jaki sposób? „Przede wszystkim zachowując w swoim sercu pokój, który pochodzi tylko od Chrystusa. Nie ulegając silnej pokusie, by powiedzieć: «Nie ma już nic więcej do zrobienia». Moc Ewangelii jest w stanie zregenerować każdą rzeczywistość i my, chrześcijanie, wiemy o tym, ponieważ doświadczyliśmy tego na własnej skórze. Jeśli drugi człowiek nie jest zagrożeniem, ale osobą, można się z nim spotkać, pójść razem na spacer, wspólnie się pomodlić. Te rzeczy wydają się czymś nikłym, ale społeczeństwa idą naprzód, w naszym przypadku powstają, dzięki tym prostym gestom”. Z racji święceń podarowali jej sztalugę, na której ma namalować nowe grafiki.