Przed i po
Kijów. W zgliszczach konfliktu poszukiwanie sensu. Grekokatolicki seminarzysta opowiada o swojej podróży i o tym, jak doszło do Dnia Inauguracji Roku Pracy (z listopadowych „Tracce”)Kiedy mówi się o Ukrainie, przychodzą na myśl obrazy śmierci i ogromnych zniszczeń, a także miliony uchodźców, którzy uciekli do Europy i różnych innych części świata. Ale Ukraina to nie tylko ta rana. A raczej jest to rana, która otwiera nas na poszukiwanie nadziei, sensu. Dzięki mojemu doświadczeniu na Ukrainie w pierwszym roku wojny i pewnym relacjom z przyjaciółmi z Ruchu, które zmieniły mój sposób patrzenia na życie i relacje, dojrzałem do dwóch ważnych decyzji: wstąpienia do grekokatolickiego seminarium w Kijowie i zapisania się do Bractwa CL. Ten wybór z pewnością oddalił mnie od Włoch, ale pragnienie kontynuowania podróży w CL pozostało. Przez dłuższy czas zastanawiałem się nad tym, jaką „strategię” powinienem obrać. Czytając ponownie tegoroczne Rekolekcje Bractwa, odkryłem ważną sugestię: zaczyna się od własnego płonącego serca, zadając sobie pytanie, z jakiego powodu coś się robi, szukając znaczenia, smaku, wracając do korzeni samego siebie, a ten ogień, który zaczyna się w sercu, zajmuje następnie serca innych.
Biorąc na poważnie moje pragnienie pełni, najbardziej naturalną rzeczą było żyć - po prostu żyć - od samego początku z moimi nowymi towarzyszami w seminarium, zgodnie z tym pragnieniem i moją drogą wiary. Zacząłem bardziej konsekwentnie czytać Szkołę Wspólnoty, porównywać się z niektórymi przyjaciółmi i żyć w ten sposób, pracując, studiując, odprawiając codzienne nabożeństwa... Powoli niektóre z nich zaciekawiły mnie i pojawiły się interesujące pytania, dramatyczne prowokacje dotyczące kontekstu wojny, w którym żyjemy, codziennego zmęczenia, niepewności, a także kwestii osobistych. I mają one związek ze studiowaniem filozofii, teologii. Nie jest powiedziane, że tylko dlatego, że mieszkasz w seminarium, prowadzisz głębokie życie duchowe; oczywiście jest to ułatwione, ale nic nie jest automatyczne. Odpowiedziałem, że żyję w ten sposób, ponieważ pozostaję przywiązany do doświadczenia Ruchu, który zaprasza mnie do poważnego potraktowania podstawowych wymagań mojego serca.
Kiedy na początku roku usłyszałem o Inauguracji, chciałem zaprosić przyjaciół, z którymi jestem najbliżej, do przeżycia tego gestu łącząc się online z moimi ukraińskimi przyjaciółmi we Włoszech. Zaprosiłem ich, mimo że nie miałem gdzie się z nimi spotkać. Zaprosiłem również przyjaciółkę z kijowskiej wspólnoty i szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że odpowie, ponieważ do tej pory byliśmy w kontakcie tylko przez czat. Zapytała: „Macie miejsce na spotkanie? - Nie, wciąż szukam, potem dam ci znać”. Dla mnie był to znak, że to, co proponowałem, nie było tylko moim pomysłem. Przyjechało trzech moich towarzyszy, inni byli chorzy. Było nas więc pięcioro. Bardzo miło było przeżyć Assembleę razem, ponieważ naszym priorytetem nie było „każdy myśli tak jak ja”, ale „wszyscy mamy pragnienie, aby dowiedzieć się, co odpowiada na nasze pytania i towarzyszenie sobie w tym”: to przezwyciężyło nieśmiałość między nami i umożliwiło spotkanie różnych wyznań (my, grekokatolicy, i moja protestancka przyjaciółka). Chociaż spotkałem tę dziewczynę po raz pierwszy, relacja z nią była pełna przyjaźni, wychodząc od mojego pragnienia przebycia drogi w towarzystwie, które szuka tego, czego ja szukam. Już samo to sprawia, że każda okoliczność i każda osoba staje się bliska.
CZYTAJ TAKŻE: Ziemia Święta. Inna logika
Po odśpiewaniu Wielkiego i jedynego Boga, jednej z najpopularniejszych ukraińskich pieśni, proszącej Boga o ochronę Ukrainy, wysłuchaliśmy świadectw i krótkiego wykładu księdza Giovanniego Mosciattiego, biskupa Imoli. To było imponujące, dla nich i dla mnie, usłyszeć przemówienia, w których o Bogu nie mówi się w sposób abstrakcyjny, ale tematem jest zawsze i tylko życie. Byliśmy zaskoczeni doświadczeniem bycia razem i zobaczeniem, że możemy stawić czoła pilnym aspektom naszego codziennego życia w nowy sposób. Kiedy się żegnaliśmy, podziękowałem przyjaciółce, która nas gościła: nie było to oczywiste, w rzeczywistości było zupełnie nieoczekiwane i dla mnie stało znakiem tego, czego wszyscy szukamy. Podczas kolacji widziałem inne spojrzenie nawet między nami, seminarzystami: zadawaliśmy sobie pytania, aby lepiej się poznać, i głębokie pytania dotyczące życia, odkrywając wzajemne rany i potrzeby, próbując pogłębić to, za czym tęsknią nasze serca. Widzę, że to spojrzenie jest kontynuowane. #Ślady