Gdy praca nie jest więzieniem
Doświadczenie Giotto rośnie we Włoszech i za granicą. Giotto to spółdzielnia z siedzibą w Padwie, która zatrudnia około stu więźniów. „Znalezienie ludzi, którzy nam ufają, przywraca nam godność”Ściany w Cooperativie Giotto mówią. Pomieszczenia, w których pracują osadzeni w więzieniu Due Palazzi w Padwie, biura nowej siedziby, a nawet budynek, w którym mieści się oczyszczalnia wody, są pokryte zdaniami. Jedno z nich to słowa Jana Bosko skierowane do ministra Urbano Rattazziego: „Gdyby ci chłopcy mieli przyjaciela gotowego zaopiekować się nimi z miłością, nie skończyliby tutaj, w miejscach odbywania kary”. Ale najbardziej znacząca ściana znajduje się w dużej, otwartej przestrzeni używanej jako call center. Nad operatorami z zestawami słuchawkowymi i podwójnymi ekranami wyróżniają się duże zegary w różnych lokalizacjach. Padwa, oczywiście, i Chioggia, pierwsza lokalizacja poza miastem. A potem Lizbona, Chicago, Caracas, Belo Horizonte, Kampala, Alcamo. Jest to sieć przyjaźni utkana na przestrzeni wielu lat: ojciec Pedro Quintela w Portugalii z przyjaciółmi CL w Lizbonie; włosko-amerykański przedsiębiorca Bruno Abate, który w więzieniu z 9000 więźniami, dzięki światłemu szeryfowi Tomowi Dartowi, powielił „model Giotto” po obejrzeniu Padwy w telewizji i kilkukrotnym pobycie w Due Palazzi; projekt Trabajo y Persona w Wenezueli; brazylijski Apacs.
Stefano Filippi
Aż po więźniów, którzy pod wrażeniem spotkania w Rimini z Rose Busingye adoptowali na odległość porzucone ugandyjskie dzieci. Giotto to praca w więzieniu, jedno z najbardziej znanych zjawisk we Włoszech. Spółdzielnia została założona w 1986 roku przez świeżo upieczonych absolwentów rolnictwa i leśnictwa, którzy chcieli pomagać sobie nawzajem w przeżywaniu doświadczenia wiary, spotkanego i przeżywanego na uniwersytecie, także w swojej pracy. „To były lata, w których ksiądz Giussani osobiście towarzyszył studentom”, wspomina prezes Nicola Boscoletto. Na początku lat 90-tych odpowiedź na dwie okoliczności - jedna związana z więzieniem i prośbą rodziny o zatrudnienie osoby niepełnosprawnej - doprowadziła Giotto do połączenia opieki nad zielenią z możliwością zatrudnienia osób z zaburzeniami psychofizycznymi lub społecznymi oraz więźniów. W 1991 roku spółdzielnia weszła do Due Palazzi, aby zorganizować kurs ogrodniczy, który kilka lat później doprowadził do stworzenia pierwszego parku dydaktycznego w więzieniu. Z biegiem czasu podjęto inne działania: obróbkę, skrawanie, digitalizację dokumentów i dwa wielkie wyzwania: centrum kontaktowe i branżę cukierniczą ze słynną produkcją panettone, lodów i czekolady, która dziś jest kontynuowana pod innym kierownictwem. Klienci to między innymi firma bagażowa Roncato, Izby Handlowe, Urząd Zdrowia Euganea, firmy produkujące komponenty dla Ferrari, Lamborghini, Ducati, Aprilia. Najnowszym zleceniem jest polerowanie obcasów do modnych butów, zlecone przez firmę z Riviera del Brenta. Kombinezony robocze, google, obuwie ochronne - więźniowie nie tolerują rozproszenia podczas wykańczania artykułów, które będą kosztować tysiące euro.
Boscoletto mówi: „Odnosimy sukcesy, ponieważ wygrywamy jakością, która wyrasta z korzeni usadowionych głęboko w duszach tych, którzy tam pracują”. Sami więźniowie wyjaśniają to w chwili przerwy. „Nie jestem swoim błędem” - wtrąca Filippo. Trudne słowa nawet poza zakładem karnym. Jakiej samoświadomości potrzeba, by wypowiedzieć takie zdanie? Filippo odpowiada: „Zrozumiałem wartość mojej osoby poprzez pracę. Mam satysfakcję oprócz pensji i odzyskałem kontakt z rzeczywistością”. Antonio, który był w więzieniu przez osiem lat, pracuje w call center od dwóch lat: „Odzyskałem godność, mam inne poczucie czasu. To tak, jakbym miał nowy kręgosłup”. Denis po raz pierwszy w życiu poczuł się przydatny: „Nie jestem pasożytem, znalazłem ludzi, którzy nadal mi ufają. Był to również znak nadziei dla mojej rodziny, ponieważ oznacza to, że to jeszcze nie koniec”. Dla Luki najlepszą rzeczą była możliwość przekazania swoich pierwszych zarobków córce: „I musiałem nawet nalegać, żeby je wydała...”. Niektórzy opowiadają o powrocie do wiary. Nawet dla pracowników Giotto słuchanie tych słów raz po raz jest zaskoczeniem. „Nie należy przyjmować za pewnik, że to się powtarza przez lata”, przyznaje Boscoletto, „ponieważ każdy z nich jest historią samą w sobie. Osiągnięte dobro musi być pielęgnowane i rozwijane”.
Z drugiej strony Moses jest teraz na wolności: po wyjściu z narkotykowego kręgu pracuje w call center przy Via Vigonovese, po tym jak zaczynał w Vigonovese na początku pobytu w więzieniu. „Giotto i dobry Bóg dali mi tratwę do pływania”, mówi, „ale decyzja o wiosłowaniu należy do mnie. W tych latach najtrudniejszą rzeczą było proszenie o pomoc. Łatwiej jest ukryć się za problemami niż przezwyciężyć wstyd przed wyciągnięciem ręki”. Niewielu dwudziestolatków zdaje sobie z tego sprawę. Ten ludzki rozkwit jest najcenniejszym skarbem tak wielu lat i przekroczył nawet ocean. „Poznałem Giotto około dziesięć lat temu”, mówi Alejandro Marius, szef Trabajo y Persona w Wenezueli, stowarzyszenia, które opracowuje programy i projekty szkoleń zawodowych i edukacji zawodowej. „Uderzył mnie widok ludzi zadowolonych z pracy w więzieniu. Od tego czasu, kiedy tylko mogę, przywożę przyjaciół z Wenezueli, aby poznali to doświadczenie, w tym moje dwie córki, które kiedy miały 16 lat przyjechały do Włoch, aby wziąć udział w Meetingu w Rimini. Podobało mi się spotkanie z ludźmi o pięknym człowieczeństwie, którzy byli świadomi zła i dla których praca była sposobem na odkupienie. Z biegiem lat nawiązała się przyjaźń na odległość z Giotto, która pomaga mi się rozwijać i jest również motywacją do kontynuowania mojej pracy w Caracas.
W 2019 roku powtórzyliśmy w więzieniu w Padwie koncert muzyki wenezuelskiej zaproponowany podczas Meetingu. Wielu więźniów wyglądało jak dzieci, po latach po raz pierwszy słuchali muzyki na żywo. „Nigdy bym nie pomyślał, że mogę wnieść swój wkład, co dało mi większą świadomość znaczenia pracy i bycia wolnym w więzieniu”.
Obecnie Giotto zatrudnia około 600 pracowników, z których 70% jest zaangażowanych w działalność poza więzieniem. Setka to więźniowie, kolejna setka ma problemy fizyczne, psychiczne lub psychofizyczne, reszta to pracownicy, „jak lubimy nazywać siebie w Giotto, pozornie normalni”: słowa Boscoletto. Wzrost ten nastąpił dzięki wielu trudnościom. Na przykład administracja więzienna nie ułatwia pracy w więzieniu tak jak kiedyś. „Ale te i inne przeszkody, które napotkaliśmy, były największym darem, jaki otrzymaliśmy w ciągu ostatnich ośmiu lat. To tak, jakby trudności, zwłaszcza te najbardziej bolesne, nawet te najbardziej nieoczekiwane, zmusiły nas do oczyszczenia naszych działań”. Oczyścić: co to znaczy? „Uwolnić się od wyników i od tego, co zbudowaliśmy, to znaczy spojrzeć na to, co najważniejsze. Uwolnić się również od uzasadnionego pragnienia otrzymywania wyrazów wdzięczności od tych, którym wyświadczyliśmy dobro. To tak, jakby wobec niektórych z nas Jezus podniósł głowę i powiedział: czy ja wystarczam, aby wypełnić twoje serce, czy nie? Możemy teraz powiedzieć, że w świetle wiary wiele wcześniej trudnych rzeczy stało się lżejszymi do tego stopnia, że zostały uznane za dar. Popchnęły nas do nowej pracy, zawsze stawiając przed nami wyzwania. Zmusiły nas do podjęcia nowych kroków, otworzyły szersze spojrzenie na rzeczywistość, co pozwoliło nam zyskać inną świadomość, zdolność do tworzenia bardziej interesujących i swobodnych relacji wewnątrz i na zewnątrz spółdzielni. Dało nam to nową energię, która pozwoliła stawić czoła nowym wyzwaniom, także w innych realiach społecznych i pozaspołecznych”.
CZYTAJ TAKŻE: INDI GREGORY I ODWAGA NADZIEI
W 2016 r., wraz z Jubileuszem Miłosierdzia, został założony przez przyjaciół i pracowników wolontariat o nazwie „Przyjaciele Giotto”, któremu przewodniczy Alberto Danieli. W ostatnich latach, bez planowania, powstało wiele działań charytatywnych, wiele z nich z inicjatywy samych więźniów. Zbiórka żywności rozszerzona na całe więzienie i szkoła społeczna z małą grupą więźniów stały się ważnymi momentami, które pozostawiają swój ślad. Ponad dwa lata temu otwarto oddział w Alcamo w wyniku przyjaźni ze spółdzielnią socjalną Rossa sera i stowarzyszeniem non-profit Servizio e Promozione umana onlus. Biuro Egzekucji Karnej w Trapani, lokalny urząd ds. zdrowia, służby socjalne gminy i inne. „Wszystko dojrzało w ciągu kilku miesięcy dzięki przyjaźni i wzajemnemu zaufaniu”, mówi Liborio Evola, prezes stowarzyszenia Servizio e Promozione umana, które od lat jest obecne w okolicy, prowadząc schroniska i projekty wsparcia dla osób starszych i niepełnosprawnych. „Obecnie w call center pracuje około czterdziestu osób, w tym więźniowie przebywający częściowo na wolności lub w ramach zastosowania środków alternatywnych oraz osoby z zaburzeniami psychicznymi. Niewiele jest takich miejsc na Sycylii. Zatrudniamy również młodych absolwentów lub absolwentów uniwersytetów; być może nie jest to praca, o której marzą, ale rozumieją jej wartość, także dlatego, że pozwala im nie opuszczać Sycylii. Zaraźliwe dobro, ziarno nadziei, które otwiera serce w tym trudnym kraju”.#Ślady