Miguel Mahfoud z ks. Luigim Giussanim na zdjęciu z lat 80. (dzięki uprzejmości Miguela Mahfouda)

„Jest ciemno, ale ja śpiewam”

Od studiów w okresie dyktatury wojskowej po odkrycie rewolucyjnej metody. Miguel Mahfoud, brazylijski psycholog, był jeszcze studentem, kiedy poznał księdza Giussaniego, który rzucił wyzwanie dominującej kulturze i jego życiu
Maria Acqua Simi

67-letni Miguel Mahfoud jest brazylijskim naukowcem i psychologiem, autorem różnych esejów i profesorem psychologii na Uniwersytecie Federalnym Minas Gerais w latach 1996–2016. Jego nazwisko zdradza libańskie pochodzenie, z którego jest dumny, nawet jeśli jego serce należy do Brazylii. Tutaj, na Uniwersytecie w Sao Paolo, a następnie w Belo Horizonte kształcił się z psychologii społecznej. Jego kariera naukowa i cała jego egzystencja zostały jednak uformowane przez spotkanie z kilkoma studentami CL pod koniec lat 70., wśród ław uniwersyteckich. Byli to żywiołowi młodzi ludzie, którzy spotykali się, by czytać teksty drukowane na powielaczu i konfrontować się z tekstem Ślady chrześcijańskiego doświadczenia, odważnie przetłumaczonym z włoskiego. Przygoda CL w Brazylii zaczęła się kilka lat wcześniej, kiedy ksiądz Giussani przyjechał spotkać się z rodzącą się wspólnotą. Młodego Miguela także zaintrygował ten kapłan, „tak szczery, serdeczny, pełen wiary”, którego poznał po raz pierwszy w 1980 roku.

Jest to historia przyjaźni, wyzwania rzuconego i podjętego. Wychodząc od ciągłego porównywania z księdzem Giussanim, rozpoczynają się ekscytujące akademickie studia nad religią i psychologią, które rozkwitają, kiedy „zderza się” z lekturą Zmysłu religijnego. W jaki sposób podstawowe doświadczenie, czyli wymóg sprawiedliwości, szczęścia, prawdy wszystkich ludzi ma coś wspólnego ze studiami psychologicznymi? Temu zagadnieniu Mahfoud poświęcił całe swoje życie.
„Pierwszych studentów CL poznałem w 1978 roku. W tym czasie nasz kraj zmagał się z dyktaturą wojskową, ale powoli na uniwersytetach coś zaczynało się zmieniać. W Sao Paolo na przykład duszpasterstwo uniwersyteckie wracało do życia i tam zacząłem uczęszczać na pierwsze Szkoły Wspólnoty. Byłem pod wrażeniem sposobu, w jaki mówiono o doświadczeniu wiary i doświadczeniu ludzkim – dla mnie było to coś całkowicie nowego. To, czego słuchałem podczas tamtych spotkań, było rewolucyjne. W ten sposób z przyjacielem Edoardo zaczęliśmy osądzać także sposób, w jaki nauczono nas psychologii”. Nie tracili czasu.

W tamtych latach używano jako tekstu naukowego klasykę socjologii, książkę Amerykanina Ervinga Goffmana, zatytułowaną Asylums, która zajmuje się azylami, więzieniami i klasztorami. „Zdaliśmy sobie sprawę, że nie oddawała sprawiedliwości doświadczeniu zakonników, które było porównywane do życia w łagrach lub zakładach psychiatrycznych. A my mogliśmy to potwierdzić, ponieważ zaczęliśmy chodzić do klasztoru benedyktyńskiego w Nossa Senhora de La Paz w Sao Paolo. Chodziliśmy tam, ponieważ dzięki Szkole Wspólnoty odkryliśmy na nowo potrzebę modlitwy. W ten sposób napisaliśmy broszurę San Benedetto: lo sviluppo e l’integrazione della personalità („Święty Benedykt: rozwój i integracja osobowości”), gdzie cytowaliśmy kilka lekcji księdza Giussaniego na temat znaczenia ciszy, ale także życia w relacjach i wspólnoty dla rozwoju «ja». To był nasz sposób na rzucenie wyzwania książce Goffmana”. Młodzieńcza próba, może nieporadna, ale odważna.

„Stopniowo uczyliśmy się, że doświadczenie wiary wiąże się z ludzkim doświadczeniem i to skłaniało nas do osądzania wszystkiego, także tego, jak kultura i psychologia wpływają na życie. To było pierwsze mocne doświadczenie, także dlatego że w tamtych latach w Brazylii nie można było mówić o «doświadczeniu religijnym» w psychologii. Było to zabronione”.
Mahfoud kontynuował studia i w 1986 roku zdecydował się spędzić rok w Mediolanie. „Zapisałem się na Uniwersytet Katolicki, gdzie ksiądz Giussani prowadził wykłady, wychodząc od Zmysłu religijnego. Mogłem usłyszeć wszystko wypowiedziane przez niego na żywo. Miał niezwykłą zdolność do rzucania wyzwania dominującej kulturze. Wchodził w relację ze wszystkimi. Pamiętam, jak w auli wypełnionej studentami zawsze panowała absolutna cisza. Siadał ze swoimi notatkami i w tym momencie był absolutnie obecny, cała jego osoba była tam dla nas. Nawet jeśli za drzwiami często stali ludzie lub dziennikarze, którzy na niego czekali, on oddalał się w pośpiechu, woląc napić się kawy ze studentami. Robił tak wiele razy także ze mną”. Ostatni raz miał miejsce przed powrotem Mahfouda do Belo Horizonte. „Żegnając się ze mną, powiedział mi: «Spójrz, wyzwanie dla Brazylii polega na tym, by osoba znajdowała się w centrum, także problemów społecznych»”.



Te słowa wyryły się w pamięci młodego psychologa tak mocno, że ​​w kolejnych latach stały się bodźcem dla wszystkich jego badań naukowych. W psychologii, jak wyjaśnia, rewolucyjne jest stwierdzenie, że kruchość, ograniczenia lub pewne emocje można postrzegać jako pozytywne, ponieważ osoba nie może zostać zredukowana do swojej kruchości, do swojego ograniczenia albo do swojej emocjonalności, ale jest warta o wiele więcej. „Osobiście przeżyte cierpienie może być otwarciem, jak wspomina ksiądz Giussani, dla którego nieskończenie bardziej ludzki jest człowiek pokryty ranami niż człowiek powierzchowny. Ponieważ ten, kto jest zraniony, odnajduje ponownie najgłębszą tęsknotę za spełnieniem, a zatem będzie szukał tego spełnienia i wyruszy w drogę”.

W ten sposób kształtowała się droga składająca się z seminariów, kursów doskonalących, cyklów spotkań skierowanych do studentów, wykładowców i psychologów, aby zrozumieć, w jaki sposób rozjaśnia to relację także z pacjentami. „Zacząłem dużo pracować nad Zmysłem religijnym, a zwłaszcza nad zagadnieniem «doświadczenia podstawowego». Spotkałem się jednak z niezrozumieniem, na poziomie kulturowym, w kwestii pragnienia. Jeśli pragnienie jest pojmowane tylko jako «pragnienie czegoś, czego ci brakuje», wówczas kiedy znajdziesz już to, czego szukasz, powinieneś być zaspokojony. Jeśli jednak tego nie znajdziesz, znaczy to, że odpowiedź po prostu nie istnieje. Ksiądz Giussani tymczasem twierdził, że pragnienie ma związek z brakiem nieskończonego dobra i że odpowiedź istnieje. Droga z naszymi pacjentami zaczynała się od tego miejsca. Wszyscy mamy głębokie pytania, na które należy zwrócić uwagę. Nikt z nas nie może stać się sobą bez przejścia przez prowokację okoliczności, nie próbując przynajmniej odpowiedzieć na te pytania. Do tego potrzebne jest poruszenie wolności. Naszym zadaniem jest pomóc w tym procesie”.

Ta metoda badawcza staje się książką Esperienza elementare in psicologia („Doświadczenie podstawowe w psychologii”), będącą wynikiem szczerej konfrontacji ze Zmysłem religijnym.
„Dobro obranej drogi było dla mnie jasne, gdy patrzyłem na moich studentów: rodziło się w nich zainteresowanie, zaskoczenie, odkrycie nowej możliwości dla psychologii. Sprowokowałem ich do przeczytania Zmysłu religijnego, a w ramach pracy zaliczeniowej poprosiłem ich, aby wyobrazili sobie rozmowę z księdzem Giussanim, aby się zaangażowali. Na zakończenie semestru niektórzy z nich z entuzjazmem poprosili mnie, abym kontynuował pogłębianie tematyki tych wykładów. Zgodziłem się”.
W ten sposób powstały nowe kursy dla świeżo upieczonych absolwentów i doktorantów, niezmiennie wychodzące od koncepcji „doświadczenia podstawowego”, tak jak opisał ją ksiądz Giussani. W tych seminariach często jako gość i prelegent uczestniczył także ksiądz Pigi Bernareggi, misjonarz z Ruchu, który spędził swoje życie w Belo Horizonte wśród ubogich z faweli i studentów.
„Jeśli ktoś pyta mnie, dlaczego to zrobiłem, dlaczego zrobiliśmy to wszystko, mogę powiedzieć, że stało się tak za sprawą zdumienia, jakie wzbudził w nas ksiądz Giussani: kapłan, który starał się zrozumieć, czym naprawdę jest ludzkie doświadczenie, i nie przemilczał doświadczenia religijnego”.

CZYTAJ TAKŻE: Bądźcie realistami, proście o niemożliwe

Dzisiaj profesor Mahfoud jest na emeryturze, ale swoją pracę kontynuuje za pośrednictwem swoich byłych studentów, którzy uczą w Kanadzie, Argentynie i na kilku brazylijskich uniwersytetach. „To jest dla mnie przepiękne, ponieważ jest to droga, która jest kontynuowana beze mnie, ale zawsze razem z księdzem Giussanim. Cała ta droga była pełna nadziei”. Tak jak mówi piękna brazylijska piosenka ludowa Faz oscuro mas eu canto, którą szczególnie kocha: „Jest ciemno, ale ja śpiewam, ponieważ nadejdzie poranek. Chodź ze mną, przyjacielu, i zobacz, jak zmienia się kolor świata… Ten , kto cierpi, nie śpi, broniąc serca”.