Caravaggio, <em>Powołanie św. Mateusza</em> (fragment), fragment plakatu „Wielkanoc 2015”

Listy

Rossella, Siostra Cecilia, Giuseppe, Francesca, Tonino, Marco, Andrea, Daniele (z majowych „Tracce”)

Co czyni dom domem?
Pewnego dnia Sara wysyła mi wiadomość: „Ksiądz Stefano chce przyjechać i odwiedzić nas z czwórką przyjaciół, czy mogą zatrzymać się w twoim domu?”. Mój mąż i ja powiedzieliśmy „tak” i w ten sposób kilka tygodni później przyjechali. Sara była jedyną studentką z Ruchu z Uniwersytetu Państwowego w Pensylwanii i zaprosiła kilku swoich przyjaciół, by z nami zjedli. Przygotowaliśmy dla nich pizzę i zjedliśmy razem kolację. W pewnym momencie Aryana, jedna z przyjaciółek, mówi mi: „To jest piękny sposób, aby być razem”. Tamtego wieczoru wydarzyło się coś nowego i pięknego, do tego stopnia, że następnego dnia wróciła do mnie, aby zadać mi pytanie: „Jak mogę wstąpić do tego Ruchu?”, a dwóch innych przyjaciół Sary wyraziło to samo pragnienie. A zatem rozpoczęliśmy Szkołę Wspólnoty na uniwersytecie. To, co wydarzyło się w ten weekend, wprawiło mnie w zdumienie. Nie mogłam uwierzyć w niektóre rzeczy, o których mówili ci nowi przyjaciele, jak na przykład: „Czy teraz mogę powiedzieć, że należę do Ruchu?”. Nie potrafię wyjaśnić, jak było to możliwe, ale wydarzyło się. W tamten weekend została podarowana mi nowość, przyjaźń tak piękna, że ​​przyniosła mi nową radość w życiu. Stało się dla mnie całkowicie jasne, że to nie ja daję sobie szczęście, czynię nowym moje życie. Mogę tego pragnąć, mogę o to prosić, mogę tego poszukiwać, ale ostatecznie jest mi to dane, jak mówi Szkoła Wspólnoty w książce Oddać życie za dzieło Kogoś Innego: „Relacja bytu uczestniczącego z Bogiem może być tylko modlitwą” (s. 44). Co więcej, ci nowi przyjaciele byli pod wrażeniem tego, że oddaliśmy się do ich usług. To zmieniło nasz dom w miejsce, w którym mogli czuć się jak w domu. Odkryłam, że miłość, służba komuś innemu jest naprawdę spełnia pragnienia mojego serca. Spośród wszystkich analiz dotyczących wojny na Ukrainie naprawdę wolną uczyniły mnie słowa arcybiskupa Moskwy Paolo Pezziego: „Zagrożona jest nadzieja, musimy podtrzymywać płomień nadziei w naszym życiu. Modlitwa to pierwsza rzecz, ponieważ nie chodzi o usunięcie Czynnika, który może stać się rozjaśniający, czyli Boga”. Jestem bardzo wdzięczna charyzmatowi księdza Giussaniego, ponieważ pomaga mi patrzeć na wszystkie płomienie nadziei, które są w moim życiu.
Rossella, State College (Stany Zjednoczone)

Wierny ojciec
Pragnę wyrazić moją głęboką wdzięczność i dołączyć się stąd do obchodów stulecia urodzin księdza Giussaniego. Był dla mnie wiernym ojcem, którego „poznałam” po jego śmierci, ale z radosnym zdumieniem za pośrednictwem ojca Renzo Baldo odkryłam, jak wyraźny ślad swojego charyzmatu pozostawił w moim życiu. Dobro, prawda, piękno, wolność i otwarcie nowych horyzontów są jego darami dla mojego życia. Pomógł mi w trudnych chwilach nawiązać relację z Jezusem. Jego piękno w nas jest największym darem, jaki możemy zaoferować innym. Jest po prostu tym, co mogę współdzielić z głębi serca, zapewniając o naszej modlitwie za cały Ruch.
Siostra Cecilia, Klasztor Nuestra Señora de las Nieves y Santa Teresita, Bariloche (Argentyna)

Poznawanie Giussaniego za kratkami
Mam 37 lat i przeżywam dość szczególny okres w moim życiu – jestem więźniem. Niestety błędy i pomyłki doprowadziły mnie do tej sytuacji. Słusznie odbywam karę, aby móc się poprawić, poprzez ten okres refleksji, a także studiów, aby wrócić jako nowy „ja” do społeczeństwa. W tym roku zdaję egzamin państwowy, uczestniczę w kursie ekonomicznym „Afm-Sia”, otrzymując niezmiennie wzorową ocenę z zachowania ze względu na stałość, zaangażowanie i pozytywne wyniki. Po tej krótkiej prezentacji wyjaśnię, dlaczego piszę. Od jakiegoś czasu mam szczęście czytać czasopismo „Tracce” i często zatrzymuję się na ogłoszeniu dotyczącym konkursu z okazji stulecia urodzin księdza prałata Luigiego Giussaniego. W związku z tym, że upłynął już okres udziału w nim, piszę tak, abym nie został uznany za jego uczestnika. Niestety nie spełniam wymagań formalnych! Ale chciałbym coraz lepiej poznawać osobę księdza Giussaniego, pytam zatem: czy istnieje możliwość nabycia książek pozwalających studiować tego wielkiego męża Bożego? Czy można także nabyć książki poświęcone tematom wskazanym w konkursie: historyczno-biograficznym, teologiczno-religijnym, filozoficzno-antropologicznym, pedagogiczno-humanistycznym? Pociągają mnie zagadnienia pedagogiczno-humanistyczne, a także historyczno-biograficzne. Przeczytałem w jakiejś książce, że jeśli otwiera się drzwi szkoły, zamykają się drzwi więzienia. Staję się lepszy dzięki uczeniu się. Piękna jest książka księdza Giussaniego L’io rinascie in un incontro („«Ja» rodzi się na nowo w spotkaniu”). Już wtedy ksiądz Giussani mówił o problemach na Ukrainie, takich jak ten związany z Czarnobylem, myślę, że dzisiaj byłby bardzo rozczarowany tym, co się dzieje. Niestety niektóre ludzkie umysły są chore i mimo że cały świat prosi o pokój, nie słuchają go. Robię, co mogę: modlę się o pokój i za wszystkich Ukraińców, jak również za dobrych Rosjan. Kończę podziękowaniem za uwagę dla tych, którzy przeczytają mój list. Przesyłam specjalne życzenia dla wszystkich. Serdeczne pozdrowienia.
Giuseppe

W restauracji
Prowadzę trattorię i pewnego wieczoru przygotowałam kolację przy okazji spotkania moich przyjaciół z grupy Bractwa. Przy stole opowiadaliśmy sobie o tym, jak radzimy sobie z dramatem wojny, naszym zagubieniem, pytaniami, które nie dają nam spokoju, o odkrywaniu osób budzących w nas nadzieję na dobro, które nie zostaje zwyciężone, o uświadomieniu sobie, że miłość, z którą patrzymy na ludzi jest możliwa tylko dlatego, że my sami jesteśmy kochani. Podczas kolacji dziewczyna, po którą zadzwoniłam, żeby nas obsługiwała, krążyła między stołami, słuchając w ciszy. Kiedy przyszedł czas, aby dać jej należne wynagrodzenie, nie chciała pieniędzy, mówiąc, że powód, dla którego się spotykamy, jest tak piękny, że możliwość przebywania z nami podczas kolacji była dla niej przyjemnością. Pozwoliła mi zrobić z pieniędzmi to, co uważałam za słuszne. Ja z wdzięczności za ten fakt pomyślałam, że przekażę je AVSI dla uchodźców z Ukrainy. Skąd bierze się atrakcyjność, która pozwala człowiekowi pracować za darmo?
Francesca, Macerata (Włochy)

Prezent urodzinowy
Z okazji urodzin podarowałem mojemu przyjacielowi Michele książkę księdza Carróna Wychowywanie. Komunikowanie siebie. Spotkaliśmy się na kolacji i nieśmiało zagadnąłem go, czy zaczął ją czytać, nie oczekując specjalnie niczego, ponieważ nie żyje on takim samym doświadczeniem jak ja. Tymczasem powiedział mi, że przeczytał ją całą i że jej treść uważa za decydującą dla siebie, jako „jedyną możliwość trwania z powagą wobec naszych dzieci jest zatroszczenie się w pierwszej kolejności o samych siebie, ponieważ impet i pilna potrzeba bycia szczęśliwymi, by osiągnąć pełnię życia, są potrzebne w każdym wieku, ale ta pilna potrzeba nie pozostaje żywa, jeśli nie jest wychowywana, jeśli nie jest stale przebudzana”. To rozpoczynanie przede wszystkim od siebie i od osądzania posiadanego doświadczenia przebudziło mnie z mojego „ja to już wiem”. Michele podarował mi na nowo możliwość nieuciekania przed tym, do czego jestem wzywany: do patrzenia i osądzania rzeczywistości poprzez porównywanie wszystkiego z potrzebami mojego serca. Imponujące jest to, jak dał się pozyskać możliwości dobra, które dostrzegł, porównując się z tekstem, aż po zaproponowanie lektury książki swoim najbliższym współpracownikom, ponieważ, jak mi powiedział, jeśli coś jest prawdziwe dla niego, dlaczego nie mogłoby być prawdziwe także dla innych, poza tym nie można nie przekazywać tak pięknej rzeczy. Tych, którym pożyczył książkę, poprosił, by robili podkreślenia różnymi kolorami, aby móc „ubogacić się tym, co uderzyło innych, aby dokonać szczerego porównania, aby spotkać intensywnie przeżywane człowieczeństwo”. Zaproponował mi wykonanie pracy, zaczynając od tego, co się wyłoniło, i to bardzo mnie uderzyło, ponieważ dzięki jego sposobowi działania odczułem, że prawdziwe są słowa Carróna: „Aby zaryzykować w relacji z kimkolwiek, trzeba stawiać na serce każdego”. Michele – który piastuje wysokie stanowisko w miejskiej instytucji – doszedł do tego, że wydrukował niektóre fragmenty książki i umieścił je w widocznym miejscu w swoim biurze, prowokując każdego, kto pojawiał się u niego ze skargami i problemami, by porównał się z tymi zdaniami. W przyjaźni z Michele uświadamiam sobie, że jesteśmy po bratersku zjednoczeni w naszym przeznaczeniu, bardziej niż to sobie wyobrażałem.
Tonino

Płomyczki w więzieniu
Zobaczyliśmy przebłyski światła w miejscu, gdzie dominuje ciemność. Napotkaliśmy oznaki nadziei tam, gdzie zwycięża rezygnacja. To jest odkrycie, które podarowała nam rzeczywistość, w szczególności przy dwóch ostatnich okazjach w więzieniu w Operze, gdzie co sobotę przeżywamy doświadczenie miłosiernej miłości. Kilka tygodni temu grupa więźniów zaproponowała nam zorganizowanie niezwykłej zbiórki żywności, aby pomóc rodzinom przyjmującym uchodźców z Ukrainy. Do działania skłoniło ich wzruszenie spowodowane cierpieniem, które widzieli w telewizji: „Chcemy zrobić coś pożytecznego dla tych biednych ludzi”. Byliśmy zaskoczeni tym „poruszeniem” zrodzonym z ich inicjatywy, pragnieniem poczucia się użytecznymi, było to świadectwo tego, jak mocno pragnienie dobra zamieszkuje w sercu każdej osoby. Żywność zebrana w ciągu kilku dni zostało dostarczona do Banku Żywności, który przekazał je kilku organizacjom charytatywnym w Lombardii, zaangażowanym w stan wyjątkowy związany z uchodźcami. Drugi „płomyczek” światła rozpalił się w Wielki Piątek, kiedy braliśmy udział w Drodze Krzyżowej, prowadzonej przez arcybiskupa Mediolanu Mario Delpiniego wraz z więźniami, funkcjonariuszami policji więziennej, personelem więziennym i innymi wolontariuszami. Gest rozpoczął się utworem muzycznym, wykonywanym na skrzypcach zrobionych z drewna z łodzi pochodzącej z Lampedusy, używanej przez imigrantów do przekraczania Morza Śródziemnego. Znak bólu i cierpienia stał się wyrazem piękna, towarzysząc pamięci ofiary Chrystusa w ciemności więzienia. „Nawet nasze poplątane życie, nawet wyrządzone zło i zło doznane może się przekształcić, może stać się muzyką, może stać się krzyżem Jezusa – powiedział arcybiskup. – Z naszego starego drewna fachowe ręce Boga mogą wydobyć znak piękna i narzędzie zbawienia”. Również krzyż niesiony w procesji między oddziałami i pomieszczeniami więzienia został wyrzeźbiony z drewna pochodzącego z tych łodzi przez więźniów pracujących w więziennym warsztacie stolarskim. „W każdej sytuacji życiowej kryje się orędzie, które wzywa nas do przekształcenia naszej historii w historię zbawienia” – kontynuował Delpini.
Wolontariusze Incontro e Presenza, więzienie Opera w Mediolanie (Włochy)

Moja córka i ta modlitwa
Mamy za sobą trudny okres, ponieważ spędziliśmy miesiąc na kwarantannie z powodu covidu. Było to bardzo trudne zwłaszcza dla naszej trzyletniej córki. Zamknięta w naszym małym mieszkaniu, ze mną pracującym zdalnie, wydawała się jak lew w klatce i wydobywała z nas to, co najgorsze, łącznie z kłótniami i spięciami, do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczęliśmy się martwić: „Pozostanie naznaczona na całe życie masą błędów popełnionych w ciągu tego miesiąca”. Po zakończeniu kwarantanny, wracając skądś, przejeżdżaliśmy samochodem koło Cmentarza Monumentalnego. Moja żona odwróciła się, podziwiając Palazzo del Ceresio 7 z jego słynnym miejscem na aperitif, ja tymczasem, prowadząc, byłem pochłonięty swoimi myślami. W pewnym momencie pośród ciszy usłyszeliśmy szept. Moja żona myślała, że córka mówiła coś do mnie, a ja, że do niej, więc obydwoje odwróciliśmy się i zobaczyliśmy, że patrząc na cmentarz, przeżegnała się i zaczęła szeptać Zdrowaś Maryjo, całkowicie tym pochłonięta. Pozostaliśmy w milczeniu, aby obserwować tę scenę: w szczytowym rozproszeniu, po tym, co stało się w ostatnim miesiącu, wszystko zostało usunięte przez fakt, że Chrystus przejął inicjatywę wobec naszej córki, a ona przystała na to. Ten fakt sprawił, że wyruszyliśmy na nowo, odrodził nas na nowo, i jest to punkt, na który nie przestajemy patrzeć nawet pośród trudności, które trwają. Moja żona wciąż mnie prowokuje: „Nasza córka nie jest sumą tego wszystkiego, co jest nie tak, ale jest tym nieredukowalnym i tajemniczym punktem, który zobaczyliśmy tamtego wieczoru”. Pragnę każdego dnia móc Go rozpoznać tak, jak i tamtego wieczoru. Nic nie sprawia mi więcej radości niż uświadamianie sobie Jego inicjatywy teraz, ona mnie podnosi jak nic innego. Gdy opowiadałem o tym jednej znajomej, powiedziała mi: „Budzimy się codziennie, aby rozpoznawać Go na nowo”. To jest właśnie ten zawrót głowy i wyzwanie, którego pragnę każdego dnia.
Marco, Mediolan (Włochy)

Wieczór śpiewu
Sobotni wieczór. W kościele w Nowarze gościliśmy u ojca Jurija z Egzarchatu Apostolskiego dla katolików ukraińskich, w związku z wieczorem piosenek zaproponowanym przez CL i GS (Młodzież Szkolną), aby zebrać fundusze dla Ukraińców. Piękny wieczór, poruszający: zatłoczony kościół, udział niektórych rodzin uchodźców, burmistrz Alessandro Canelli i bardzo hojne datki. Wszystko udało się idealnie. Ale co zobaczyliśmy? Od jakiegoś czasu niektórzy licealiści i studenci zaczęli się spotykać, by razem śpiewać. W tej muzyce przejawiała się potrzeba opowiedzenia o pewnym pytaniu, o życiu. Zaangażowali się w to niektórzy dorośli ze wspólnoty i narodził się pomysł przygotowania wieczoru śpiewów. Program nabierał kształtu w miarę tego, jak się spotykaliśmy, czerpiąc pomysły od młodych i z doświadczenia GS. Zaproponowaliśmy jako temat: „Czy jest nadzieja? Oczekiwanie. Pragnienie. To, co nieprzewidziane”. Próbowaliśmy opowiedzieć o tym poprzez piosenki i kilka tekstów, zaczerpniętych ze Szkoły Wspólnoty albo z wypowiedzi młodzieży. Także piosenki w dużej mierze zostały zaproponowane przez nich, od Mumford & Sons i Coldplay po Gabera, od Dalli po Chieffo i Caposselę. Następnie wybuchła wojna na Ukrainie. Wyłoniło się pytanie: jak możemy przyczynić się do pokoju w naszym codziennym życiu? W rozmowach z młodymi utorowała sobie drogę hipoteza, że jesteśmy wezwani do mówienia „tak” naszemu codziennemu zadaniu do wykonania. Wieczorny gest stał się szansą, aby stawać wobec dramatu życia, ze spojrzeniem skierowanym na piękno, które nas porywa. W tamtym okresie decydowaliśmy jeszcze, gdzie i jak to zrobić, poszliśmy zatem za tym, co się wydarzało: zaproponowaliśmy ten moment jako pomoc wobec pilnej potrzeby uchodźców. Dzień wcześniej pewna ukraińska dziewczyna, goszcząca wraz z synem u jednej z naszych rodzin, chciała nauczyć nas znanej w jej kraju piosenki, która mówi: „Przytul mnie!”. Nie jesteśmy „formalnym” chórem, prawie wszyscy młodzi poznali GS, przybywając z doświadczeń dalekich od Ruchu. Wszystko narodziło się z prostego i zaskakującego „tak” w relacji, w przyjaźni. Doświadczyliśmy spotkania z czymś, co, jak powiedziała Federica, „sprawia, że ​​rozumiesz, kim jesteś, sprawia, że ​​czujesz się wolny i spokojny. GS było pierwszym punktem restartu, aby pogłębić moje człowieczeństwo”. Rozeszliśmy się z ogromną wdzięcznością, nie potrafiąc niemal wyjaśnić dlaczego. Oto nic się nie kończy, nie zamyka tym pięknym gestem, co więcej, jak powiedział nam Pietro, „to, co się wydarzyło, jest dla świata”.
Andrea i Daniele, Novara (Włochy)