Paolo Palamara

Kanada. Nowość, która służy

Nawet w „modelowym” kraju i mało dotkniętym stanem zagrożenia, pomoc i troska nie wystarczą. Paolo Palamara z Kanady, architekt drapaczy chmur, wyjaśnia, co leży u podstaw odbudowy („Ślady” nr 4/2020)
Davide Perillo

Co się zmieniło, wyjaśnię ci to na przejrzystym przykładzie: «Nie możesz już dłużej patrzeć w ziemię, kiedy spotkasz kolegę, który nie czuje się dobrze. Widzisz zmartwioną, spiętą twarz i oczy nie uciekają w inną stronę. Czymś normalnym stało się zatrzymać się na chwilę i zapytać, po prostu, „jak się masz? Jak się czuje twoja rodzina?”. Wydaje się to być niczym, ale jest ważnym znakiem». Znakiem, który wpłynął mocno na fakt, że rozpoczęcie od nowa nie jest prostym powrotem do przeszłości. Nawet w tym zakątku świata, gdzie pandemia uderzyła w mniejszym stopniu.

Paolo Palamara, 58 lat, architekt, od 1986 roku żyje i pracuje w Toronto w Kanadzie. Jego firma Diamante Development konstruuje drapacze chmur, kondominia, prawie zawsze luksusowe. Około trzydziestu własnych pracowników, łańcuch 150 powiązanych ze sobą firm, dwa tysiące osób, które pracują wokół rzeczywistości, w którą Covid-19, pod względem liczby zakażonych, nie uderzył tak mocno. „Budownictwo zostało tutaj uznane za «sektor kluczowy». Nie mogli go zablokować: gospodarka rośnie w szybkim tempie, jest wielu ludzi zmieniających mieszkania... Budowy nigdy nie stanęły”. I nawet wokół dźwigów i koparek panorama jest mniej ponura niż to, co wisi nad resztą świata, poczynając od naszych amerykańskich kuzynów. „Skutki społeczno-gospodarcze zostały złagodzone przez zdecydowane działania rządowe. Kanada to bardzo bogaty naród, a nas nie jest tak wielu: wszystko jest prostsze”. Lista środków zapobiegawczych robi wrażenie: „Bezzwrotne pożyczki lub zero odsetek, dwa tysiące dolarów miesięcznie na fundusz świadczeń uzupełniających wynagrodzenie dla pracowników na postojowym, 300 na każde dziecko dla rodzin z małoletnimi, wytrzymanie eksmisji z tytułu zaległych płatności, składki państwowe na czynsze komercyjne ... I wszystko dzieje się bardzo szybko: coś jest ogłaszane dzisiaj, fundusze docierają pojutrze ».

Toronto, Kanada

Rezultat: oprócz mniejszej liczby zachorowań (poniżej 100 tysięcy) i ofiar (nieco ponad 8 tysięcy – bez porównania z USA, Brazylią itd.), jest znacznie mniej ubóstwa z powodu kwarantanny. Jednakże, również w tym rejonie słowo „wyruszenie na nowo”, ma swoje znaczenie. Ponieważ pomoc i środki ostrożności nie zapobiegły temu, co Palamara nazywa „dziwnym złym samopoczuciem”, nowym pytaniom i potrzebom, które wcześniej łatwo było śledzić. Na złe i na dobre. „Najdłuższe kolejki w Toronto są przed sklepami monopolowymi”, mówi. „Legalne spożycie konopi szybko wzrosło. Właśnie dziś rano przeczytałem, że wśród pracujących w domu wzrosło ryzyko popełnienia samobójstwa”.

„Nie” dla ubóstwa, ale dla wysiedlenia. „Jesteśmy szczęśliwym pokoleniem. Nasi rodzice mieli dużo gorzej od nas: widzieli wojnę, byli biedni ... Ale cierpieli i walczyli, żyjąc zgodnie z sumieniem, i w gruncie rzeczy, radością, której my nie mamy. Teraz proszą nas o pozostanie w domu przez trzy miesiące, w większości płatne, a myślimy o samobójstwie?”. I ciemna strona medalu, która ma również inną twarz. „Artykuły w gazecie, w której, ostatecznie, zadaje się prawdziwe pytanie, o to w jakim świecie żyjemy”. I rzeczywiście skłania nas do ponownego zastanowienia się. „Otwiera się ponownie parki i widać dziesiątki osób, które przychodzą tam tylko po to, żeby się spotkać i porozmawiać”. To te same osoby, które w minionych tygodniach, obejmowały się na odległość ze swoich balkonów. Coś nie do pomyślenia w społeczeństwie tak skoncentrowanym na jednostce. „Pokazuje to, jednak, że powróciło większe pragnienie. Nie wystarczy już zacząć od nowa, zapomnieć kim się jest, żyć według starego refrenu, że «moja wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się twoja». Widzę w tym oznaki nowości”. A ci, którzy prowadzą interesy, muszą to wziąć pod uwagę, ponieważ nie są to kwestie abstrakcyjne. Wchodzą w pracę, aż po najmniejszy szczegół. Zmieniają ją. Na budowach Diamante, w tym momencie, wznoszone są budynki z setkami apartamentów. To „restart”, nowość, która służy, dociera aż tam: do rysunków, do ścian, do ścianek działowych. „Myślałem w tych dniach o osobach zamkniętych w domach. Często są odizolowani na bardzo małych przestrzeniach. Jaką mają jakość życia? W ostatnim czasie przyzwyczailiśmy się do «mini» domków, nawet niezbyt przytulnych, ponieważ ukierunkowanych na singli”. Jest to kultura, która coraz bardziej się rozwija „i jest podsycana: samotny wydaje więcej niż rodzina. Im mniejsze apartamenty, tym mniej komfortowo i lepiej, bo wychodzisz i wydajesz ...”.

Nasi rodzice mieli dużo gorzej od nas: widzieli wojnę, byli biedni ... Ale cierpieli i walczyli, żyjąc sumieniem, i w gruncie rzeczy, radością, której my nie mamy. Teraz proszą nas o pozostanie w domu przez trzy miesiące, w większości płatne, a my myślimy o samobójstwie?

Już wcześniej były to kwestie otwarte. „Ale ułożyłem je w nieco burżuazyjny sposób” - mówi Palamara: „Na przykład „Chciałbym, żeby budynki były jeszcze piękniejsze, żeby jeszcze bardziej popracować nad szczegółami”. Teraz są decydujące. „Zastanawiamy się, jak lepiej wykorzystać przestrzenie, aby uniknąć marnowania cegieł. Dziesięć metrów kwadratowych może oznaczać wiele rzeczy, w zależności od sposobu ich wykorzystania. A o 20% mniejsze koszty mogą mieć znaczenie dla rodziny. Dokonujemy przeglądu wszystkich tych kwestii: wykorzystanie technologii, sztucznej inteligencji do tworzenia ujednoliconych komponentów i obniżania kosztów, ulepszanie materiałów ...”. Nie chodzi mu tylko – jak twierdzi - o skuteczność: „To wychodzenie naprzeciw potrzebom drugiego, obejmowanie go z całym możliwym człowieczeństwem: On też tam przechodzi”. Ale to wszystko jest częścią tego początkowego pytania: „Nie możesz mówić o «ponownym wyruszeniu» bez pytania, dokąd zmierzamy, czego naprawdę potrzebujemy”. To kluczowa kwestia na każdym kroku. „Zawsze się zastanawiałem nad tym, czym jest prawdziwie ludzkie doświadczenie w pracy i poza nią” - mówi Palamara: „Ale teraz zauważam więcej. Jeśli nie zaczniesz od tego, nie warto tego robić”. Wyjaśnia, że ​​przez lata odczuł to na własnej skórze: „Odszedłem od lekkomyślnego życia, w którym do wszystkiego dochodzisz, tracisz wszystko i zaczynasz wszystko od nowa. Ale to nie wystarczy. Wiem, bo tak żyłem. Wiem, co to znaczy kupić samochód na zamówienie i następnego dnia męczyć się, bo kolor już ci się nie podoba... Za mało. Potrzebuję w pełni ludzkiego doświadczenia, zawsze tego szukałem. Jestem wdzięczny za to, że spotkałem chrześcijaństwo: ponieważ pozwala mi coraz bardziej delektować się człowieczeństwem”.

Ta wdzięczność przekracza restart, nadaje mu sens, wypełnia znaczeniem. „Na przykład innowacja zaczyna się dla mnie od tego. Coraz częściej. Zaczynasz widzieć to, na co wcześniej nie patrzyłeś lub patrzyłeś mniej. Projektujesz dom i zastanawiasz się, ilu szuflad będą potrzebować ci, którzy tam mieszkają i zastanawiasz się, gdzie je umieścić. Albo widzisz na papierze linię, która cię nie przekonuje i rozumiesz, że zapala się czerwone światło. I chociaż pośpiech i koszty popychają cię do powiedzenia «nic nie rób», twoim pragnieniem jest się zatrzymać: „Powstrzymaj się i spójrz na to wnikliwiej: może potrzebujesz zmiany ...”. Nie jest to upór, «cel estetyczny sam w sobie», przysięga: „To kwestia wiedzy. Zdajesz sobie sprawę, że tylko wtedy, gdy jesteś posłuszny temu czerwonemu światłu, naprawdę odpowiadasz. Przed sobą i rzeczywistością. Jeśli zatrzymanie potrwa trzy razy dłużej, wykonasz jedną trzecią zadań... Ale to nie szkodzi. Ponieważ mieszkałeś po drugiej stronie linii, gdzie zatraciłeś się, aby zrobić potrójną ilość rzeczy, ale zatraciłeś samego siebie”.

Krótko mówiąc, zaczyna się od tego, od bardziej czujnego, wyrazistego „ja” i mniej samotnego, jeśli całkowicie zaakceptuję wyzwanie, aż do głębi. Palamara opowiada o pracy, którą rozpoczął od małej grupy przyjaciół, prawie wszystkich ze Stanów Zjednoczonych. „Spotkaliśmy się w lutym na New York Encounter i pojawiła się chęć wzajemnego wspierania się. Nie tyle w rozwiązywaniu problemów, czy pomnażaniu biznesu: jeśli tylko chcę, mogę znaleźć wielu konsultantów. Nie, naprawdę miałem na myśli wzajemne wspieranie się w osądzie, w prawdziwszym spojrzeniu na sprawy, a tym samym w pracy”.

Dopiero co zaczęli się spotykać, gdy wybuchł stan zagrożenia. Grupa szybko się rozrosła, ponieważ potrzeba stała się bardziej paląca. „Są tam różne osoby: menadżer non-profit i przedsiębiorca z branży oświetleniowej, przedsiębiorca spożywczy i dyrektor liceum…”. Mała sieć, która również znalazła się w sytuacji kryzysowej (z opowieści przyjaciela i wymiany pomysłów zrodziła się możliwość dostarczenia trzech ton żywności biednym rodzinom w okolicach Bostonu, by nie być gołosłownym), ale przede wszystkim, tym którzy chcą dowiedzieć się więcej o tym, co sprawia, że ​​praca i biznes stają się bardziej ludzkimi. „Przede wszystkim wspieranie się jest najważniejsze. Jestem wdzięczny, że takie miejsce istnieje: pomaga mi ocenić każdy krok”. By znowu wyruszyć.