Po pierwsze rzeczywistość
Od bycia rodziną zastępczą po pomoc w nauce, od pogotowia dla nieletnich po szkołę zawodową. Inicjatywa dwóch rodzin, która buduje społeczeństwo (także za granicą). Historia Comety. Kiedy życie staje się polityką i zmienia przepisy („Tracce” nr 3/2019)Prawodawca nie jest profetą. Nie przewiduje przyszłości. Oto prawda równie banalna, co święta: najpierw przychodzi rzeczywistość, coś, co się wydarza – życie, które toczy się w obywatelskim społeczeństwie – i co przynosi dobre owoce. A potem próbuje się skodyfikować to doświadczenie, nadać mu prawny kształt, ażeby było możliwością erga omnes, dla wszystkich. Jednym słowem, życie codzienne, w którym próbuje się odpowiedzieć na potrzeby w chwili, w której usiłowanie okazuje się skuteczne, staje się interesujące także dla polityki.
W środowisku rodzin zastępczych i wychowania w Comecie nie brakuje rzeczywistości, życia, dobra, przemyślanych i urzeczywistnionych usiłowań. Znajdujemy się nad brzegiem jeziora Como, w dużym domu położonym przy ulicy Madruzza, pnącej się znad jeziora na pobliskie wzniesienie. W 1987 roku Erasmo Figini i jego żona Serena zgadzają się przyjąć do swojej rodziny chłopaka zarażonego wirusem HIV, proszą o pomoc brata Innocente, który jest lekarzem okulistą, i postanawiają zamieszkać razem w jednym gospodarstwie.
Mnóstwo wody upłynęło w Lario od tamtej pory: dzisiaj jest pięć rodzin, każda w swoim mieszkaniu, które współdzielą jednak jedno podwórko; w tych latach przewinęło się przez nie bardzo dużo dzieci biologicznych oraz tych przebywających tymczasowo w ramach opieki zastępczej. I wielki dom stał się siedzibą różnych doświadczeń przyjęcia: oprócz opieki zastępczej jest też dzienna opieka połączona z pomocą w nauce , w którą zaangażowana jest ekipa licząca 25 wychowawców; pogotowie dla nieletnich w trudnych sytuacjach, a także klub sportowy. Obok, od 2009 roku, działa szkoła zawodowa im. Olivera Twista, oferująca czteroletnie kursy o profilu hotelarskim, restauratorskim i rzemieślniczym. Miejsce, w którym codziennie wzrasta się, uczy, pracuje i razem zdobywa wiedzę poprzez doświadczenie.
Jednym słowem, piękna historia. Ale co ma wspólnego z polityką? Jak ta sytuacja wpłynęła na włoskie prawodawstwo? „Kiedy rozpoczęła się przygoda Comety, prawo stanowiło, że niepełnoletni skierowani do opieki zastępczej byli wysyłani do wspólnoty albo do rodziny – przyznaje Alessandro Mele, dyrektor generalny Comety i szkoły Olivera Twista. – Intuicja Figinich i tego, kto się do nich przyłączył, polegała na zrozumieniu, że rodzinne jądro samo często nie daje rady. Historie życia dzieci w rodzinach zastępczych są zazwyczaj bardzo bolesne. Ale jeśli więcej rodzin połączy się razem, jeśli otrzymuje się pomoc od specjalistów (neuropsychiatry, psychologa), wówczas można stawić czoła nawet najbardziej dramatycznym sytuacjom”. Następnym krokiem było zwrócenie się do przedstawicieli świata polityki, by na nowo spojrzeć na te inicjatywy, ponieważ rezultaty były widoczne. Ze strony tego środowiska istniało już prawodawstwo regionalne sprzyjające rodzinnym inicjatywom. Następnie wraz z ustawą regionalną 23/99 udało się osiągnąć uznanie prawne dla stowarzyszeń rodzinnych a potem, zaczynając od doświadczeń takich jak doświadczenie Comety, zostały unormowane prawnie przez region Wspólnoty Rodzinne.
Z czasem przygodą Comety zaraziło się wielu ludzi i wraz z prośbami o pomoc nadeszło wiele ofert gotowości wsparcia – powstały „sieci rodzin”: „O ile więzi rodzinne są wciąż coraz bardziej kruche, a rodziny wciąż coraz mniej dyspozycyjne, by przyjmować dzieci (gminy mają wielkie trudności ze znalezieniem gotowych na to podmiotów), «sieci rodzin» wciąż się rozrastają” – mówi dalej Mele. „Jest około 60 małżeństw, które skupiają się wokół Comety. I podejmowane są działania, by została przyjęta ustawa na poziomie regionalnym w celu ich uznania. Rada Regionalna Lombardii w 2017 roku dała zielone światło, ale do dzisiaj sprawa się nie zakończyła: biurokracja działa w swoim tempie. Z drugiej strony normatyw jest konieczny, by móc być uznanymi jako podmioty i rozmówcy przez administrację publiczną”. Ale w Como zrozumieli to i się nie poddają.
Z doświadczenia rodzin Comety powstała szkoła Olivera Twista: „Zauważyliśmy, że młodzież, która opuszcza zajęcia szkolne, ci, którzy nie kończą obowiązkowego cyklu nauczania, w zakładzie pracy byli nie do poznania: działali, pracowali, angażowali się”, ponieważ „w szkole robimy na niby. A w firmie naprawdę” – jak powiedział pewnego dnia jeden z nich, wyzwalając iskrę: „Musieliśmy przenieść pracę do szkoły – opowiada Mele. – Otworzyć szkołę na relację z rzeczywistością, by pozwolić wzrosnąć myśli. I przezwyciężyć XIX-wieczny dualizm, zgodnie z którym szkoła musi przekazać idee, którymi potem ktoś posłuży się w przyszłości”. Zwykły staż w zakładzie pracy już nie wystarczał, „istniała pilna potrzeba przejścia od następstwa szkoła-praca jako «słusznego porządku» do integracji między szkołą a zakładem pracy. Praca była okazją do nauczenia się i weryfikacji nabytych kompetencji, za pośrednictwem programów spersonalizowanych dla każdego ucznia”.
Młodzież z Olivera Twista zaczęła robić krzesła i stoły sprzedawane rzeczywistym klientom. Zarządzać prawdziwymi przedsięwzięciami i prawdziwymi klientami, podejmować odpowiedzialności. Co zrobić z ustawami obowiązującymi w tej kwestii? „W pierwszej kolejności wystosowaliśmy interpelację do Ministerstwa Pracy, by objąć przepisem dotyczącym «kształcenia w środowisku pracy», który obowiązywał już dla szkoły państwowej, szkoły regionalne. To znaczy: szkoła państwowa może zorganizować aktywności kończące się sprzedażą produktów, które młodzież wytwarza w szkole, albo w sposób okazjonalny (a więc na zamówienie), albo w sposób systematyczny (za pośrednictwem specjalnego przedsiębiorstwa, które można stworzyć w ramach szkoły). Po interpelacji ustawa stała się ustawą regionalną, a potem weszła do reformy szkolnictwa ‘Dobra Szkoła’ Rienziego jako reguła pedagogiczna. Od roku szkolnego 2015-2016 szkoła Olivera Twista jest także liceum rzemieślniczym o profilu ścisłym. Trzy sekcje: drewno, tkaniny i restauratorstwo, z jednym tygodniem w miesiącu spędzanym w zakładzie pracy.
„Nie spodziewajcie się, że zmiany przyjdą z góry: wstańcie, wasza kolej”. Był rok 2014, kiedy Alessandro Fusacchia, szef gabinetu Ministerstwa Edukacji wypowiedział te słowa podczas międzynarodowego seminarium, zorganizowanego przez szkołę Olivera Twista, poświęconego innowacyjności społecznej. I tutaj nigdy sobie nie usiedli.
Co takiego znajduje się w rzeczywistości Comety i jej szkoły (oprócz rezultatów, które przewyższają wielokrotnie średnie wyniki osiągane we Włoszech w opiece zastępczej, walce z opuszczaniem lekcji i porzucaniem szkoły), co przyciąga zainteresowanie prawodawcy, polityka, jak i uniwersytetu, a nawet organizacji finansowych?
„Zainteresowanie zrodziło się z uznania wartości naszego doświadczenia – mówi Meli. – Nasze podejście jest techniczne, a nie polityczne, to dzięki niemu właśnie została uznana wartość, zrodziło się poszanowanie dla naszej rzeczywistości”.
Jest to powolny proces, gdzie owoce widać po średnim lub dłuższym okresie: „Jeśli społeczeństwo obywatelskie uprzedza odpowiedź na potrzeby, ustawodawca jest wezwany do przyjęcia nowości, modyfikując ustawy. Kodyfikuje się coś, co uchodzi za użyteczne dla wszystkich w chwili, w której istnieje rzeczywista potrzeba i coś odpowiada. Jesteśmy przykładem wewnątrz systemu: włoskie społeczeństwo posiada jeszcze ważną solidarnościową tradycję”.
Czy Cometa może stać się modelem? Odpowiedź zdumiewa: „Nie. W przeciwnym razie rozpoczyna się na nowo od dualizmu, o którym mówiliśmy wcześniej, od automatycznego zastosowywania jakiegoś projektu, typu franczyza. To metoda może stać się modelem. Poważne podejście do opieki, przyjmowania, wychowywania pozwala wydobyć cechy tego, co przekształcasz: lojalna praca nad tym, by przyjmować rzeczywistość taką, jaka jest, jest jak usuwanie z bloku marmuru pozostałości i rzeźbienie postaci, która staje się pięknem dla wszystkich”. I wszyscy to widzą.
Są inne ważne punkty polityki. „Wziąwszy pod uwagę problemy naszego społeczeństwa, zasadniczym zagadnieniem jest powrót do budowania miejsc, gdzie można by doświadczać dobra wspólnego. Zadaniem polityki, z naszego punktu widzenia, jest ożywianie takich miejsc, sprzyjanie relacjom między nimi a społeczeństwem obywatelskim. Następnie dzisiaj, w erze cyfryzacji, potrzebna byłaby polityka «łączenia», sieci. Z punktu widzenia polityki ekonomicznej moglibyśmy powiedzieć: by doprowadzić do zmiany, driver (nadającymi kierunek – przyp. red.) są przodujące rzeczywistości, sprawy, które się sprawdzają. A więc przodujące rzeczywistości muszą zdopingować strefy, konteksty, stworzyć relacje ze środowiskiem ekonomicznym, by istniała ta pozytywna kontaminacja”.
Przez to Cometa weszła jako szkoła w sieć UNESCO, w UNEVOC, której perspektywą jest wskazywanie ogniw w świecie kształcenia zawodowego i łączenie ich ze sobą poprzez próbę rozpowszechniania dobrych praktyk.
W czerwcu Mele będzie w Tunezji, a potem na Białorusi, by rozbudować program wychowania do przedsiębiorczości wraz z rządem i uniwersytetem w Mińsku. To samo odnosi się do Katolickiego Uniwersytetu w Valpraiso w Chile, który chciałby zrekonstruować ofertę kształcenia dla nauczycieli szkoły zawodowej. Oraz nauczyć dostrzegania posągu w marmurowym bloku.