Niemiecki ksiądz u progu Auschwitz
Ilość stron: 336
Urodził się w powojennych Niemczech, kiedy w szkołach i w rodzinach o Holokauście się nie mówiło. Jadąc jako młody pacyfista na wolontariat w Izraelu poprzedzony wizytą w Auschwitz, nie wiedział, jaki wstrząs go czeka. Po latach, już jako ksiądz, wrócił do Oświęcimia. I został do dziś.
W poruszającej rozmowie z Piotrem Żyłką ks. Manfred Deselaers opowiada o swojej niecodziennej drodze i o tym, co stara się robić, żeby „ostatnie słowo w Auschwitz nie należało do Hitlera”. Dzieli się historiami ludzi – w szczególności byłych więźniów – które stały się dla niego drogowskazami. Próbuje znaleźć osobistą odpowiedź na pytania, z którymi nieustannie się konfrontuje.
Dlaczego ulegamy zbrodniczym ideologiom? Jak budować relacje pomimo bolesnych zranień? Gdzie jest Bóg, kiedy cierpią niewinni ludzie? Czy miłość i wiara po doświadczeniu Zagłady są w ogóle możliwe? Jak odnajdywać światło nawet w największych ciemnościach? O czym woła do nas – także dziś, a może szczególnie dziś – ziemia w Auschwitz?
„Którejś nocy nagle się obudziłem, usiadłem na łóżku i zrozumiałem, że ja też przecież jestem w stanie zabić. Jeśli chcemy, żeby piekło, jakie wydarzyło się w Auschwitz, nigdy więcej się nie powtórzyło, musimy pamiętać, że nie ma prostego podziału na dobrych i złych; każdy człowiek może czynić dobro albo zło. Nigdy o tym nie zapominajmy.
(…) Byli więźniowie powiedzieli mi, że nie oczekują ode mnie, żebym zmienił cały świat i naprawił wszystkie błędy ludzkości z przeszłości; wystarczy, żebym po prostu traktował dobrze i wrażliwie ludzi, których będę spotykać na swojej drodze”.
(fragment książki)