Foto: Miguel Angel Perez/Unsplash

Donacibo. „Zobaczyłam miłość w dłoni”

Nauczycielka wspomina tydzień zbierania żywności dla ubogich w swojej szkole. „Młodzi, kiedy nas zadziwiają, robią to w wielkim stylu”

Kiedy proponujesz inicjatywę solidarnościową, taką jak Donacibo, publiczności złożonej z nastolatków, największym zmartwieniem jest to, że może ona pozostać bez echa. Nie ukrywam, że kiedy ustawiałam pudełka, zastanawiałam się: „Czy będziemy w stanie zapełnić przynajmniej jedno z nich?”.

Pierwszego dnia nikt nic nie przyniósł i było mi przykro. Następnego ranka, kiedy wróciłam do szkoły, znalazłam pierwsze dary: pracownicy wyjaśnili mi, że po południu poprzedniego dnia niektórzy rodzice przyszli, aby zostawić to, czego ich dzieci, zmuszone do korzystania z publicznych środków transportu, nie były w stanie przynieść do szkoły.

Kilka godzin później kolega poinformował mnie, że uczennica, która niedawno przybyła do Włoch, przyniosła dwie ciężkie torby z artykułami spożywczymi przed godziną ósmą. Zapytana, dlaczego tak dużo zapakowała, odpowiedziała, że zna znaczenie słowa „głód”. Po południu wysłałam do niej e-maila z podziękowaniem za jej gest, a oto jej odpowiedź: „Człowiek czasami zapomina o wdzięczności za to, co ma i za każdą szansę, którą dał mu Bóg, a którą nie wszyscy otrzymali. Odkąd rozmawialiśmy o tym na zajęciach, zrodziło się we mnie to pragnienie, zrealizowałam je całym sercem i za każdym razem, gdy będę miała okazję, będę to robić, a jeśli będę miała w domu dwie takie same rzeczy to jedną oddam komuś w potrzebie”. Natychmiast podzieliłam się jej wypowiedzią z innymi młodymi i w konsekwencji wielu z nich poczuło w swoich sercach pragnienie dawania.

Inny uczeń zapytał mnie, czy mógłby przekazać artykuły spożywcze, które jego rodzina otrzymała w tym miesiącu w obfitości od innego stowarzyszenia: „Mamy dużo makaronu i dużo kawy i nie zużyjemy ich tak dużo, czy mogę przynieść coś dla tych, którzy tego nie mają?”. Umówiłam się z nim na następny dzień i poprosiłam o przybycie nieco wcześniej niż zwykle. O 7.28 rano był jedynym chłopcem przed szkołą, z dwiema torbami, których nie mogłam nawet podnieść.

CZYTAJ TAKŻE: Prawda o Andrei

Z pewnością jest o wiele więcej historii o mrówkach, które dzień po dniu zapełniały te pudełka. Nawet gdyby ostatecznie udało nam się zapełnić tylko jedno, zakończyłabym tę inicjatywę równie szczęśliwa, ponieważ ten projekt potwierdził mi, że młodzi mogą nas tak wiele nauczyć: kiedy nas zadziwiają, robią to w wielkim stylu; kiedy okazują dobroć, jest to dobroć płynąca z głębi duszy. W społeczeństwie, w którym wydaje się, że istnieje tylko jednostka, widziałam eksplozję miłości do drugiej osoby w dłoni, która pośpiesznie wkładała puszkę fasoli do pudełka.
Ilaria